Brawo Polacy. Marudziliśmy, bo trzeba zapłacić, ale dajemy radę bez foliówek
Już nie 300 torebek rocznie, a mniej niż 10 zużywa przeciętny Polak w ciągu roku. Opłata, na którą narzekali nie tylko sami klienci, ale i wielkie sieci handlowe, przyniosła skutek. Szkoda, że Polska nie chce iść za ciosem i od jednej unijnej dyrektywy się miga…
1 stycznia 2018 r. weszła w życie ustawa recyklingowa, przez którą dostępne w sklepie „jednorazówki” zdrożały o kilkadziesiąt groszy. Nowy przepis miał na celu ograniczenie zużycia toreb foliowych, które w Polsce wynosiło nawet do 11 mld szt.
Unijny przepis zadziałał – Polacy przerzucili się na torby wielokrotnego użytku
Według danych resortu klimatu i środowiska „w wyniku wprowadzenia opłaty recyklingowej zużycie lekkich toreb na zakupy z tworzywa sztucznego w 2018 r. zostało obliczone na ok. 9 sztuk na mieszkańca”. Wcześniej liczba ta wynosiła ok. 300, co zapewne oznaczało, że każde zakupy kończyły się kupnem kolejnej foliówki. Po opłacie taki dodatkowy wydatek okazał się zbyteczny – i słusznie.
Warto przypomnieć, że część sieci handlowych, w tym Biedronka, szukało sposobu na ominięcie opłaty. Nie było to możliwe od września 2019 roku, kiedy to recyklingowe przepisy dotknęły też te grubsze torby.
Najpierw opłata obejmowała jedynie reklamówki o grubości od 15 do 50 mikrometrów. Co zrobiły więc Biedronki i Lidle? Wprowadziły grubsze reklamówki — powyżej 50 mikrometrów. A jednocześnie podbiły ich ceny.
Nowe przepisy, które weszły w życie w 2019 roku, nakładały opłatę recyklingową na niemal wszystkie torby foliowe i plastikowe wydawane w sklepach. Wyjątkiem były te najcieńsze, służące do pakowania warzyw i owoców. Swoją drogą, szkoda, że i one nie są dodatkowo płatne – może niektórzy daliby sobie spokój we wrzucanie do foliówek choćby bananów…
Swoją drogą to najlepiej pokazuje, że nakładanie opłat na wielkie koncerny ma sens
Sieci, które szukały sposobu na ominięcie wydatku, dziś przodują w pro-ekologicznych rozwiązaniach. Na przykład Lidl pochwalił się, że rezygnuje z plastikowych wiaderek, w które pakowane były borówki. Owoce przechowywane będą w szalkach, co przyczyni się do redukcji plastiku o 43 proc.
Oczywiście sami klienci zaczęli zwracać uwagę na obecność plastiku, ale pewnie gdyby nie konieczność płacenia za foliowe jednorazówki i narzekania na plastikowe produkty, aż takiej szybkiej przemiany by nie było.
Tym bardziej możemy więc żałować, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie wyrobi się ze wdrożeniem unijnej dyrektywy nakazującej całkowity zakaz sprzedaży plastikowych jednorazówek. 3 lipca 2021 r. ze sklepów w całej Unii Europejskiej miały zniknąć jednorazowe plastiki. Nie dość, że ten dalej będzie nas zalewał, to jeszcze trzeba się liczyć z karami, jakie może nałożyć na nas Unia. Szkoda, bo jak widać „opłatowa” presja działa.