Płomienie nad biegunem północnym. Pożary tajgi na Syberii nigdy nie były tak poważne
Pożary w Kalifornii, pożary w Grecji, pożary w Turcji, Włoszech i Kanadzie, nowy rekord temperatury w Europie. Tymczasem dane satelitarne wskazują jeszcze jedno miejsce, które znajduje się w znacznie poważniejszej sytuacji.
Płomienie trawiące lasy Syberii są rozleglejsze niż wszystkie inne trwające aktualnie pożary na Ziemi razem wzięte. Jak wskazują naukowcy, pożary tajgi pojawiają się regularnie, co roku, jednak w tym są one wyjątkowo silne.
Ubiegłoroczne pożary w Jakucji wyemitowały w ciągu całego sezonu 450 milionów ton dwutlenku węgla i już wtedy były określane jako bardzo poważne. W tym roku jednak może zabraknąć właściwego określenia, bowiem w atmosferę poleciało już 505 mln ton CO2, a sezon pożarów jeszcze się nie rozpoczął.
Tego jeszcze świat nie widział
Na opublikowanym w weekend zdjęciu wykonanym przez jednego z satelitów obserwujących Ziemię, chmura dymu z pożaru tajgi rozciąga się na niemal 5000 km i sięga… bieguna północnego.
Naukowcy podejrzewają, że może to być pierwszy raz w historii, kiedy chmura dymu z pożarów sięga samego bieguna.
Szanse na poprawę sytuacji są niewielkie, bowiem Jakucja jest jednym z najmniej zamieszkanych i najtrudniej dostępnych rejonów Rosji. Tym samym służby walczą jedynie z połową aktualnie trwających w rejonie pożarów - reszta płonie bez żadnych przeszkód.
Sama skala pożarów jest bez precedensu: na Syberii w tym roku płonęło już 161 000 km kw. lasu, z czego 34 000 km kw. płonie aktualnie. Jaka będzie skala strat pod koniec sezonu? Tego na razie nie wie nikt.