Już za miesiąc w kosmos poleci chmiel. Po powrocie powstanie z niego kosmiczne piwo
Wielkimi krokami zbliża się najciekawsza misja kosmiczno-turystyczna ostatnich lat. Już we wrześniu czwórka turystów poleci na kilka dni w kosmos. Oprócz ludzi na orbitę poleci też chmiel.
Chodzi oczywiście o misję Inspiration4 finansowaną przez przedsiębiorcę, pilota i miliardera Jareda Isaacmana. To on właśnie „wynajął” od SpaceX na kilka dni całą kapsułę Crew Dragon i zapłacił za wyniesienie jej na szczycie rakiety Falcon9 na orbitę okołoziemską. W ramach misji Isaacman oraz trzy wybrane przez niego osoby polecą na orbitę okołoziemską, gdzie spędzą kilka dni, a następnie - bez cumowania do stacji kosmicznej - bezpiecznie wrócą na Ziemię.
Warto tutaj zauważyć, że misja będzie wyjątkowa jeszcze w jednym aspekcie - Crew Dragon ze swoją załogą oddali się od Ziemi bardziej niż stacja kosmiczna czy orbita Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. W efekcie cała czwórka, z której nikt nie jest zawodowym astronautą, znajdzie się dalej od Ziemi niż większość astronautów w historii. Dalej od Ziemi znaleźli się jedynie astronauci, którzy polecieli w kosmos w ramach księżycowego programu Apollo.
Cała misja ma także swój wymiar charytatywny. O jedno miejsce na pokładzie statku mogły ubiegać się osoby, które wpłaciły dowolny datek na Badawczy Szpital Dziecięcy St Jude. Na pokładzie statku zresztą znajdzie się także pielęgniarka z tego szpitala.
Co z tym piwem, panie?
W ubiegłym tygodniu Isaacman poinformował na Twitterze, że wraz z nim na pokładzie Dragona znajdzie się ok. 35 kg chmielu. Po powrocie na Ziemię chmiel zostanie zlicytowany na aukcji. Browar, który zaproponuje najwyższą kwotę, będzie mógł z niego wyprodukować piwo. Oczywiście, środki uzyskane w trakcie licytacji zostaną przekazane na Dziecięcy Szpital Badawczy St Jude.
Można by pomyśleć, że możliwość wyprodukowania limitowanej serii „kosmicznego piwa” to świetna okazja na pozytywny PR. Jak jednak informuje Isaacman, jak dotąd ani jeden browar nie zgłosił żadnego zainteresowania aukcją.
Być może zatem po lotach Bezosa i Bransona, turystyka kosmiczna w tym roku wydaje się już nudna i w kolejnym locie nie widać już potencjału medialnego? Jakby nie patrzeć, pierwszy lot człowieka na Księżyc w 1969 r. oglądał cały świat niemal na żywo, ale już trzeci lot w ramach misji Apollo 13 nie był dla mediów niczym interesującym i przykuł uwagę widzów dopiero gdy na pokładzie statku doszło do eksplozji. A przecież w dzisiejszym świecie informacje żyją znacznie krócej niż 50 lat temu.