Naukowcy opracowali ekologiczny cement. Zredukuje wytwarzanie CO2 aż o 2/3
To raczej mało znany fakt: produkcja cementu wytwarza bardzo dużo dwutlenku węgla. Naukowcom udało się jednak opracować alternatywę na bazie… gliny.
Produkcja cementu to aż 8 proc. emisji CO2 powodowanej przez człowieka. Z jednej strony to logiczne, bo cement jest potrzebny na budowie, z drugiej strony nie myślimy o nim, gdy mówi się o źródłach zanieczyszczeń.
Duże ilości dwutlenku węgla uwalniają się w trakcie wypalania wapienia. Na dodatek piece, które się z tym zajmują, muszą być nagrzane do odpowiednio wysokiej temperatury, co ma swoje konsekwencje dla środowiska.
Dlatego potrzebna jest alternatywa, bo raczej trudno będzie przekonać cały świat hasłem: „ej, wiecie co, budujmy mniej, bo to szkodzi planecie”. Dlatego niemiecko-brazylijski zespół naukowców opracował inne podejście – informuje serwis Nauka w Polsce.
Ekologiczną alternatywą jest glina typu Belterra, pochodząca z brazylijskiego regionu o tej właśnie nazwie. Według badaczy glina ma wystarczająco wartościowych minerałów, aby dzięki niej udało się wytworzyć cement bez żadnych jakościowych strat.
Owszem, nie jest to idealne rozwiązanie, bo wapień dalej jest potrzebny. Ale w metodzie naukowców wykorzystuje się go znacznie mniej, bo 50-60 proc. daje się zastąpić gliną. Na dodatek temperatura jest mniejsza o 200 stopni w trakcie ogrzewania, więc to kolejna pro-ekologiczna zaleta.
Ekologiczny cement to nawet dwie trzecie emisji CO2 mniej
Naukowcy chcą teraz sprawdzić, czy źródłem cennej gliny musi być Brazylia, czy może podobnie duże „złoża” występują w Niemczech.
I znowu: bardzo ciekawy pomysł, ale sęk w tym, że trochę brakuje nam czasu na takie eksperymenty. Dokładnie to samo pisałem przy okazji ekologicznej stali.
Niby możliwości są, lecz dopiero za kilka lat przekonamy się, czy da się zastosować te rozwiązania na szeroką skalę. Jeżeli się uda, to będzie to ważna cegiełka w radzeniu sobie z katastrofą klimatyczną. Jeśli nie – cóż, i tak zdarzy się to, na co się zanosi, ale będziemy mieli poczucie złudnej nadziei.
Nie twierdzę rzecz jasna, że takie prace naukowców nie mają sensu. Raczej zwracam uwagę na to, że potrzebujemy systemowych rozwiązań tu i teraz – nauka i technologie mogą być dodatkiem do walki z problemem, ale na pewno nie będą jedynym lekarstwem.