20-latek z Zimnej Wódki wyręczył policję i władze. Stworzył system chroniący przed pędzącymi kierowcami
Łukasz Michalski, mieszkaniec Zimnej Wódki, miał dość tego, że przejście dla pieszych położone niedaleko szkoły jest nieoświetlone i niewidoczne dla kierowców. Gdzie policja i służby nie mogą, tam 20-latek wykorzystuje technologię. Nie liczcie jednak na to, że to wyłącznie ona nas uratuje.
O projekcie ucznia technikum w Strzelcach Opolskich pisze serwis nto.pl. Jego prototypowe oświetlenie stanęło w Jaryszowie, gdzie wcześniej przejście przez drogę powiatową było nieoświetlone. Tymczasem korzystali z niego uczniowie.
Łukasz Michalski podkreśla, że jego system jest lepszy od tradycyjnych lamp, bo jest aktywny. Kiedy pieszy zbliża się do przejścia, oświetlenie reaguje pomarańczowym światłem, ostrzegającym kierowcę o tym, że ktoś będzie chciał przejść.
Gdy człowiek znajduje się na pasach, wówczas wyświetlany jest kolor czerwony
Koszt systemu wykorzystującego czujniki to ok. 10 tys. zł. Budowę i ustawienie urządzeń sfinansowała gmina Ujazd. Rozwiązanie chwali policja, która zwraca uwagę, że „poprawia widoczność przejścia w szczególności w godzinach nocnych i wieczornych”.
Wsparcie służb i władz niby cieszy, ale bardziej jednak uderza bezradność, która doprowadziła do powstania systemu. Sam pomysł nie jest oryginalny, podobne rozwiązania są już stosowane w wielu polskich miastach, ale tutaj technologia była ostatnią deską ratunku. Albo zrobi się coś samemu, albo dojdzie w końcu do tragedii.
Tyle że sama technologia nas nie uratuje. Problem w kraju jest ogromny, o czym najlepiej świadczy analiza przygotowana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
Wyniki audytu dosłownie przerażały:
W sumie GDDKiA zbadała 682 przejścia dla pieszych w Polsce. Na 478 z nich wykryto brak lub niewystarczające urządzenia dla niepełnosprawnych (niewidomych). Na 163 oznaczenie poziome było niepełne albo w ogóle go brakowało. Na 147 prędkość przejeżdżających przez nie pojazdów była albo wysoka, albo bardzo wysoka. Na 109 pieszy był niechroniony na krawędzi przejścia. W sąsiedztwie 101 przejść znajdowały się zjazdy. W 77 przypadkach stwierdzono brak ciągłości trasy. 61 zasłaniała zieleń. 52 zasłaniały samochody (plus osobno, 28 przypadków parkowania bezpośrednio przy przejściu i ograniczania widoczności, plus kolejne 4 przypadki parkowania bezpośrednio na przejściu) W 42 przypadkach przejścia były zbyt długie. W 41 przypadkach widoczność była ograniczona np. przez budynki i inne duże przeszkody.
GDDKiA zwraca uwagę, że należy nie tylko oświetlać przejścia, ale też zmienić przepisy. Te w czerwcu mają wedle założeń lepiej zadbać o bezpieczeństwo pieszych. Od początku przyszłego miesiąca kierowca będzie musiał zmniejszyć prędkość tak, żeby nie narazić pieszego wchodzącego/będącego pasach na niebezpieczeństwo. Do tego jego obowiązkiem będzie ustąpić pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na pasy.
Na pieszych też spadną nowe obowiązki - korzystanie z telefonu na przejściu będzie „nagradzane” mandatem. O ile niektórzy są za taką formą wymuszenia ostrożności przez przechodzących, tak z raportu resortu infrastruktury wynikało, że raptem 5 proc. przechodzących używa telefonów komórkowych.
Statystyki mają mniejsze znaczenie, gdy zginie ktoś zapatrzony w ekran, ale analiza pokazała, że czasami próbuje się robić z pieszych kozłów ofiarnych. Tymczasem jeśli już mieszkańcy sięgają po technologię, to głównie po to, żeby przed kierowcami się chronić – jak zdolny uczeń z Zimnej Wódki.