Coś dziwnego dzieje się z zorzą polarną. Naukowcy nigdy nie zwrócili uwagi na to zjawisko
Jak wyglądają zorze polarne, każdy wie, choć nie każdy widział na własne oczy. W Polsce możemy zobaczyć delikatne zorze polarne raz na jakiś czas, gdy akurat mamy do czynienia z lokalnym maksimum aktywności słonecznej. Mimo tego, że ludzie i naukowcy obserwują zorze polarne na północy od stuleci, okazuje się, że wciąż wszystkiego nie wiedzą.
Naukowcy z Uniwersytetu Stanu Iowa analizujący nagranie z obserwacji zórz polarnych prowadzonych niemal dwadzieścia lat temu w Kanadzie, dostrzegli na nim nowe zjawisko, którego nikt wcześniej w żaden sposób nie opisywał.
Widoczne na nagraniu zorze składają się niejako z dwóch rodzajów świateł. Jednym z nich są znane, spektakularne fiszbiny przesuwające się po niebie i fotografowane przez miłośników astronomii i Północy. Drugim są znajdujące się w tle jednorodne rozproszone poświaty.
To właśnie te drugie, pozornie mniej spektakularne zorze przykuły uwagę naukowców. Na nagraniu wyraźnie widać, jak wskutek nieznanego na razie mechanizmu część rozmytej zorzy na chwilę rozjaśnia się, następnie całkowicie znika, aby powrócić do pierwotnej jasności w ciągu kilkudziesięciu kolejnych sekund.
Przegląd literatury naukowej wskazuje na to, że nigdy wcześniej proces ten nie był analizowany. Jak na razie naukowcy nie wiedzą co odpowiada za „wymazywanie zorzy rozproszonej’ i co więcej, nie wiedzą czy występuje on powszechnie, czy był to tylko przypadek.
O tym, jak można przeoczyć ciekawe odkrycie
Warto tutaj zauważyć, że czasami można mieć coś bardzo ciekawego przed oczami i nawet sobie tego nie uświadamiać. Opisywane wyżej nagranie zostało zarejestrowane 15 marca 2002 r. w Churchill (Manitoba) w Kanadzie przez Davida Knudsena, fizyka z Uniwersytetu w Calgary.
Już wtedy opisując swoje obserwacje, Knudsen zanotował w swoim dzienniku „pulsujące przyciemnienie rozproszonej poświaty, która powraca po kilku sekundach”. Nikt jednak później nie wrócił do tej notatki.
Dopiero niedawno zapiski Knudsena trafiły do doktoranta astrofizyka Rileya Troyera, który przeanalizował nagranie za pomocą oprogramowania komputerowego. Dzięki temu udało się ustalić, że do pierwotnej jasności zorza powraca po ok. 20 sekundach od zniknięcia. Teraz informacja ta będzie także uwzględniana podczas tworzenia model pól magnetycznych Ziemi.
W najbliższym czasie naukowcy mają zamiar spróbować zarejestrować kolejne zniknięcia tego typu, a następnie podejmą się próby określenia mechanizmu, który prowadzi do takiego zachowania zorzy.