Pilot do Apple TV nie ma lokalizatora. Apple uważa, że trudno go zgubić
Nowa przystawka do telewizora Apple TV 4K ma piękny, smukły i… śliski jak diabli pilot, który aż się prosi o zniknięcie w zgięciach kanapy. Apple uważa jednak, że to mało prawdopodobne.
Od zeszłego roku nowe sprzęty Apple’a są wyposażony w czip U1, obsługujący technologię Ultra Wide Band, pozwalającą lokalizować przedmioty poprzez Bluetooth z dokładnością do kilku centymetrów. Taki sam znajdziemy m.in. w lokalizatorze AirTag i to właśnie on czyni lokalizator Apple’a tak użytecznym. U1 ma trafić również do kolejnych generacji słuchawek Apple AirPods, by łatwo było je odnaleźć po zagubieniu jednej z nich.
Z jakiegoś przedziwnego powodu czipu U1 nie doczekał się najnowszy produkt Apple’a - Apple TV 4K, a konkretnie pilot Siri Remote, którym obsługujemy przystawkę.
Wydawać by się mogło, że to najbardziej logiczna rzecz na świecie: włożyć czip umożliwiający precyzyjną lokalizację do przedmiotu, który chyba każdy notorycznie gubi w domu.
Apple jednak uważa inaczej. Wiceprezes Apple’a Tim Twerdahl wyjaśnił, jakie stoi za tym rozumowanie.
Apple TV Remote nie potrzebuje czipu U1, bo trudno go zgubić. Zaraz, co?
Dla wyjaśnienia: nowy pilot do Apple TV to elegancki kawałek aluminium z przyciskami, mierzący dokładnie 136 x 35 x 9,25 mm i ważący 63 g. Według pierwszych recenzji ślizga się w dłoni z równą łatwością, co smartfony. Takie maleństwo aż się prosi, by ześlizgnąć się z kanapy lub wpaść między poduszkami do pojemnika na pościel w rozkładanym narożniku.
Tim Twerdahl oznajmił jednak w wywiadzie dla serwisu MobileSyrup, iż jest zupełnie inaczej. Parafrazując jego słowa, Siri Remote jest na tyle grube, że nie będzie aż tak często wpadał między poduszki kanapy. A skoro używamy pilota tylko w domowym zaciszu i trudno go zgubić, to nie potrzebuje on lokalizatora.
Pan Twerdahl chyba dawno nie zgubił pilota, bo to tłumaczenie jest co najmniej absurdalne. Skoro między poduszki kanapy albo pod kanapę mogą wpaść klasyczne piloty RTV, to co dopiero takie maleństwo jak nowy Siri Remote? Jest dokładnie odwrotnie niż mówi wiceprezes Apple’a - tak niewielki przedmiot jest bardzo łatwo zgubić, a ze względu na niewielką grubość może on wpaść w miejsca, gdzie nie wpadłby „zwykły” pilot. Łatwo sobie wyobrazić scenariusz, w którym dziecko czy kot zrzuci pilota z szafki czy stolika, a następnie wepchnie go pod mebel.
Ktoś, kto ma duże mieszkanie, może go też odłożyć w nietypowym miejscu i spędzić mnóstwo czasu na przeczesywaniu lokum, bo z daleka tak mała konstrukcja nie będzie się rzucać w oczy. Czip U1 byłby tu idealny, bo wystarczyłoby odpalić apkę, a ta przy pomocy strzałki na ekranie wskazałaby dokładnie umiejscowienie pilota, oszczędzając użytkownikowi czas.
Apple nie przyzna się do błędu.
Podejrzewam, iż prawdziwym powodem braku czipu U1 wewnątrz Siri Remote jest brak miejsca, albo też ktoś nie uwzględnił go w projekcie, gdy kilka lat temu jego prototyp powstawał w dziale R&D Cupertino. Choć wydawać by się mogło, że w takim pilocie bez trudu znajdzie się miejsce dla dodatkowego komponentu, trzeba pamiętać, że Siri Remote to nie jest po prostu pilot. Wewnątrz znajduje się szereg sensorów i zaawansowany mechanizm haptyczny. Dodajmy do tego konieczność zmieszczenia sporych rozmiarów akumulatora i rzeczywiście na czip U1 mogło zabraknąć miejsca. Ale tego oczywiście Apple przyznać nie może, bo stało by to w sprzeczności z przekazem o innowacyjności nowego pilota.
Tym niemniej szkoda, bo taki dodatek znacząco podniósłby użyteczność Apple TV Remote i rozwiązywałby realny problem. Całe szczęście, że w razie zagubienia pilota można obsługiwać Apple TV iPhone’em, bo koszt zakupu nowego pilota wynosi 289 zł.