REKLAMA

Niemcy będą inwigilować koronasceptyków. W Polsce na razie to tylko nieśmiałe sugestie

Zdaniem niemieckich władz osoby, które sprzeciwiają się działaniom rządu w walce z pandemią, szkodzą krajowi. Dlatego uznano, że takie jednostki powinny być pod lupą. Z jednej strony motyw jest zrozumiały, z drugiej należy zadać pytanie, czy to nie woda na młyn dla „koronasceptyków”.

antyszczepionkowcy
REKLAMA

Nowa komórka niemieckiego kontrwywiadu zajmie się analizowaniem ruchów antypandemicznych – potwierdziło tamtejsze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Według władz od samego początku zmagań z koronawirusem demokratyczne instytucje były na celowniku „koronaspcetyków”, podważając w ten sposób politykę państwa.

REKLAMA

Niemcy zauważają, że środowiska sprzeciwiające się walce z pandemią to nie tylko wpisy w internecie. Choć przecież i te mają olbrzymi wpływ na środowisko, jeżeli kwestionują naukowe prawdy.

W Niemczech na początku kwietnia doszło do kolejnych masowych protestów. W Stuttgarcie ponad 10 tys. zwolenników ruchu „Querdenken” („Myślący inaczej”) wyszło na ulice. Manifestanci nie mieli maseczek i nie zachowywali dystansu społecznego. To między innymi oni będą pod lupą niemieckiego kontrwywiadu.

Już w ubiegłym roku Urząd Ochrony Konstytucji Badenii-Wirtembergii uznał organizację, na czele której stoi przedsiębiorca Michael Ballweg, za konieczną obserwacji.

Jak pisał serwis dw.com, ruch „coraz bardziej radykalizuje się i jest infiltrowany przez ekstremistów”. W trakcie protestów dochodziło też do starć z policją. Działania ogólnokrajowe nie mogą więc dziwić, bo manipulacja w sieci czy internetowe groźby (niedawno do sieci wyciekła „lista śmierci” polityków popierających wprowadzenie kolejnych obostrzeń) to jedno. Tutaj dochodziło do konkretnych działań.  

Do konkretnej walki z przeciwnikami pandemii namawiają również polscy politycy i lekarze. Marek Belka wprost nazwał osoby blokujące terminy szczepień dla innych terrorystami. Były premier uznał, że antyszczepionkowcy w ten sposób narażają życie i zdrowie obywateli, a więc wpisują się w definicję terroryzmu.

Z kolei prof. Maciej Banach z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi twierdzi, że fałszywe wpisy na temat pandemii czy szczepień „powinny podlegać penalizacji”.

REKLAMA

Niemiecka prasa popiera działania MSW, zastanawiając się, dlaczego decyzję podjęto tak późno. „Wielu ludzi, którzy w tym [ruchu „Querdenken”] uczestniczą, chce innego państwa” – dw.com cytuje opinię „Neue Osnabruecker Zeitung”. Komentujący zwracają uwagę, że nie chodzi tutaj o kneblowanie osób mających inne poglądy. Obecnie sytuacja zrobiła się zbyt niebezpieczna, by nie podejmować konkretnych działań.

Cytowany przez „New York Times” Oliver Nachtwey, profesor socjologii z Bazylei, choć popiera działania władz, obawia się, że doprowadzą one do jeszcze większej radykalizacji. Wszak sympatycy dostaną dowód, że władza się nimi interesuje, chce im kneblować usta.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA