To tylko jedna z historii związanych z inwigilacją opowiadanych przez tę koordynatorkę wolontariatu w Greenpeace. – Szczyt Klimatyczny był dla mnie i innych aktywistów ekologicznych momentem, gdy regularnie widywaliśmy obserwujących nas tajniaków; gdy mieliśmy ogony samochodowe, policjanci wynajmowali pokoje na tych samych piętrach w hotelach, za niektórymi z nas jechali przez pół Polski. To byliśmy w stanie stwierdzić, bo w którymś momencie po prostu zauważyliśmy ich obecność. Ale czy byliśmy, a może wciąż jesteśmy równolegle podsłuchiwani, czy ktoś pobierał nasze bilingi, śledził naszą aktywność za pomocą logowań do internetu? Nie wiem. Jest takie wysokie prawdopodobieństwo, choć nie jestem oskarżona w żadnym śledztwie. Ale nie mam najmniejszej możliwości, by to sprawdzić – rozkłada ręce Kycia.