Islandia się trzęsie i to nie z zimna. Wszystkie oczy zwrócone na wulkany
W pierwszym tygodniu marca mieszkańcy Islandii nie musieli wieczorami ustawiać budzików na rano. Codziennie budziło ich trzęsienie Ziemi. W południowej części wyspy zarejestrowano w ciągu tygodnia ponad 20 000 mniejszych i większych trzęsień ziemi.
Tak naprawdę cały cykl trzęsień ziemi zaczął się na Islandii w ostatnim tygodniu lutego, kiedy w okolicach Reykjaviku zarejestrowano trzęsienie o sile 5,7 magnitudo. Choć takie wstrząsy klasyfikuje się jako umiarkowane, to mogą one prowadzić do uszkodzeń pojedynczych budynków, szczególnie tych słabszych strukturalnie. Tym razem jednak do tego typu uszkodzeń nie doszło, ponieważ epicentrum trzęsienia znajdowało się 30 km za miastem. Od 24 lutego, kiedy doszło do tego wstrząsu jeszcze dwa inne przekroczyły siłę 5 magnitudo. Pozostałe ponad dwadzieścia tysięcy trzęsień było znacznie łagodniejszych.
To zapowiedź erupcji wulkanicznej
Jak przekonują naukowcy z Uniwersytetu Islandzkiego, takie serie wstrząsów mogą być zapowiedzią erupcji wulkanicznych, których naukowcy już od jakiegoś czasu się spodziewają. Wulkany w południowej Islandii budzą się średnio raz na 800 lat, a że po raz ostatni były aktywne między XI a XIII wiekiem, to w sumie ich aktywność teraz jest spodziewana. Same wstrząsy najprawdopodobniej spowodowane są przez tarcia na styku amerykańskiej i eurazjatyckiej płyty tektonicznej. Ruchy magmy w tych częściach skorupy ziemskiej mogą zasilić w magmę pięć aktualnie aktywnych wulkanów w południowej Islandii.
Spokojnie, to Eyja…
Naukowcy uspokajają jednak, że jeżeli faktycznie mają rację i dojdzie do erupcji, to będzie ona charakteryzowała się wypływem gęstej, wolno przemieszczającej się lawy. Osoby liczące na to, że dojdzie do powtórki z 2010 r. kiedy to doszło do potężnej erupcji wulkanu Eyjafjallajökull, w której ze stożka wulkanu wystrzeliła na niemal 10 km potężna chmura pyłu, która uziemiła ruch lotniczy w całej Europie, mogą się srogo zawieść. W najbliższym czasie możemy liczyć jedynie na tzw. erupcje turystyczne.
W środę w okolicach wulkanu Keilir zarejestrowano wiele małych wstrząsów nakładających się na siebie. Lokalne władze postanowiły udostępnić w sieci stream z okolicy wulkanu, na którym spodziewana jest erupcja. W dobie pandemii koronawirus i wszechobecnych restrykcji i obostrzeń nawet erupcje wulkanów najlepiej podziwiać zdalnie.
Polub ten tekst na Facebooku. Dzięki!