Wybory dla klimatu: Trump wyprowadził Stany Zjednoczone z Porozumienia paryskiego, Biden chce szybko cofnąć tę decyzję
Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump z pewnością nie należy do pierwszego garnituru polityków walczących o ograniczenie zmian klimatycznych. Najlepszym potwierdzeniem jego poglądów jest wycofanie kraju z Porozumienia paryskiego zawartego w 2015 r.
Po raz pierwszy Donald Trump ogłosił zamiar opuszczenia Porozumienia już w połowie 2017 r. Jednak każdy kraj, który chce się wycofać z porozumienia, musi odczekać trzy lata, zanim będzie mógł tego dokonać formalnie. W przypadku Stanów Zjednoczonych trzy lata minęły w lipcu 2020 r. Do formalnego wycofania doszło 4 listopada 2020 r. już po wyborach prezydenckich, a jeszcze przed ogłoszeniem ich wyników.
W reakcji na ten fakt Joe Biden – jego konkurent – poinformował, że w przypadku wygranej prezydentury, pierwszą decyzją będzie ponowne przystąpienie do Porozumienia paryskiego. W tym przypadku jednak nie ma już wymaganego czasu oczekiwania. Możliwe zatem, że Stany Zjednoczone znajdą się poza Porozumiem paryskim jedynie na kilka tygodni lub miesięcy. Dla organizacji walczących ze zmianami klimatu jest to bardzo ważna deklaracja. Pozwala ona mieć nadzieję, że Stany Zjednoczone powrócą do prac nad ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych.
Jeżeli jednak Donald Trump zostanie na drugą kadencję…
Klimatolodzy mówią wyraźnie: aktualnie w rękach wyborców amerykańskich znajduje się nie tylko polityka ich kraju, ale i przyszłość całej planety.
Świat znajduje się na granicy, po której przekroczeniu stracimy kontrolę nad zmianami klimatycznymi i doprowadzimy do znacznego ocieplenia klimatu, które samo będzie się napędzać.
Według Michaela Manna z Uniwersytetu Stanu Pensylwania wygrana Trumpa będzie gwarancją katastrofy klimatycznej. W wywiadzie udzielonym brytyjskiemu dziennikowi The Guardian Mann przekonuje, że kolejne cztery lata pod rządami Trumpa uniemożliwią światu ograniczenie ocieplenia klimatu do poziomu poniżej 1,5 stopnia Celsjusza.
W 2018 r. naukowcy Międzyrządowy Panel ds. zmian klimatycznych ONZ opublikował badania, według których ludzkość ma 12 lat (do 2030 r.), aby zmniejszyć ilość emitowanych do atmosfery gazów cieplarnianych o połowę. Administracja prezydenta Trumpa całkowicie jednak zignorowała te wezwania i tak z dwunastu lat zrobiło się dziesięć.
Podczas gdy w 2018 r. do osiągnięcia tego celu niezbędne było ograniczanie emisji o 5 proc. rocznie, w 2020 r. mamy na to 10 lat, a więc musimy ograniczać emisję o ponad 7 proc. rocznie. Jeżeli zatem Donald Trump zostanie wybrany na prezydenta, to przez kolejne cztery lata Stany Zjednoczone nie ruszą palcem w walce ze zmianami klimatu. To, co teraz wydaje się trudne, za kolejne cztery lata po prostu będzie niemożliwe.