iPhone 12 mini? Zakochałem się, ale to związek bez przyszłości — pierwsze wrażenia
iPhone 12 mini to jedyny tegoroczny telefon Apple’a, który jest zupełnie nowym modelem w portfolio. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, ale wiem, że taki związek nie przetrwałby próby czasu.
W ostatnich dwóch latach w ofercie Apple’a pojawiały się po trzy nowe telefony, ale teraz dołączył do nich czwarty. iPhone 12 mini, bo o nim mowa, będzie z pewnością spełnieniem marzeń wielu osób, które chciałyby wreszcie kupić topowy telefon z obudową o relatywnie kompaktowych wymiarach. Do tej pory wybierając mały telefon trzeba było składać na ołtarzu wydajność.
iPhone 12 oraz iPhone 12 mini to naprawdę ten sam telefon, tylko w dwóch rozmiarach.
Pod względem specyfikacji iPhone 12 mini jest niemal identyczny jak iPhone 12, a do tego oba urządzenia dzielą te najważniejsze podzespoły z iPhone’em 12 Pro i iPhone’em 12 Pro Max. Za 3699 zł kupujemy sprzęt w wariancie 64 GB z tym samym procesorem, który wykorzystano z topowym modelu z 512 GB pamięci wycenionym na 7199 zł, czyli niemal dwukrotnie więcej.
Z tego względu, że iPhone 12 i iPhone 12 mini dzielą zarówno większość podzespołów, jak i oprogramowanie, zachęcam tych czytelników, którzy jeszcze nie mieli ku temu okazji, do przeczytania mojej recenzji bazowego modelu. Dzisiaj skupię się już przede wszystkim na tym, co w praktyce zmieniają krótsza przekątna wyświetlacza oraz inna rozdzielczość.
iPhone 12 mini w kieszeni
Co tu dużo mówić, urządzenie jest malutkie i nie będzie wypychało nawet tych mniejszych kieszeni w obcisłych jeansach. Jest do tego niezwykle lekkie ze względu na aluminiową ramkę, co czuć zwłaszcza w porównaniu ze stalowym iPhone’em 12 Pro. Mimo to nawet w porównaniu do iPhone’a 12, w którym ramkę wykonano z tego samego materiału, czuć różnicę w wadze.
Dziś już kilkukrotnie, gdy z Marcinem Połowianiukiem i Dawidem Kosińskim żonglowaliśmy nowymi telefonami Apple’a podczas nagrań do Spider’s Web TV, orientowałem się się, iż iPhone 12 mini siedzi bezpiecznie w kieszeni. Szukałem go na stole, by przypomnieć sobie, że został schowany — głównie z powodu wagi, a nie wymiarów. Odświeżające doświadczenie.
To, co budzi zastrzeżenia w iPhonie 12, to notch.
Przedni moduł foto z wbudowanym skanerem twarzy ma taką samą wielkość, co we wszystkich pozostałych tegorocznych iPhone’ach. Niestety ze względu na znacznie krótszą górną krawędź w iPhonie 12 mini, ta wysepka wydaje się znacznie większa niż w 6,1-calowych telefonach iPhone 12 oraz iPhone 12 Pro, o ogromnym iPhonie 12 Pro Max nie wspominając.
Sama wyspa aparatu głównego jest z kolei taka sama, gdyż to dokładnie ten sam moduł — co potwierdzają nasze pierwsze wykonane testowo fotografie. Od razu też zaznaczę, że kilka godzin to za mało, by ocenić aparat, ale materiały porównujące aparaty zarówno pomiędzy nowymi telefonami Apple’a, jak i te w tegorocznych iPhone’ach z konkurencją, już powstają.
iPhone 12 mini w dłoni
Po wzięciu telefonu do ręki, uśmiechnąłem się od ucha do ucha — to było jak podróż w czasie o co najmniej pięć lat do tyłu. Skojarzenia z iPhone’em 5 nasuwają się same… chociaż nowy smartfon nie ma takich samych wymiarów, a iPhone’owi 12 mini w zasadzie bliżej jest do starych 4,7-calowych iPhone’ów z pasami pod i nad ekranem. Kolokwialnie mówiąc, to ramka robi tu robotę.
Ze względu na to, że nowe telefony Apple’a mają ostre krawędzie, trzyma się je nieco inaczej niż iPhone’y z obłym wykończeniem, ale ten chwyt jest pewny. Co tu też dużo mówić — po trzech tygodniach spędzonych z 6,1-calowym iPhone’em 12 oraz aż trzech latach z iPhone’ami wyposażonymi w niemal bezramkowe 5,8-calowe wyświetlacze, jestem zachwycony gabarytami iPhone’a 12 mini.
Apple mógłby przywrócić przycisk blokady na górną krawędzi i nikt by nie narzekał.
Domyślam się jednak, że to nie wchodziło w grę, bo oba nowe telefony z niższej półki cenowej miały najwyraźniej z założenia współdzielić to, co się dało, co dotyczy niestety również wersji kolorystycznych. W tym roku Apple się nie popisał, i ten policyjny niebieski wariant iPhone’a 12 mini jest paskudny. Na jego tle nawet blady miętowy iPhone 12 wypada nieźle.
Mimo wszystkich tych zachwytów wiem jednak, że to pierwsze zauroczenie potrwałyby chwilę, a potem zacząłbym dostrzegać wady nowego modelu, w tym np. krótszy czas pracy na jednym ładowaniu, gdyż jego akumulator ma śmieszne 2227 mAh pojemności. To jednak nie koniec, bo owszem, mamy tu panel typu OLED, ale ze względu na jego wymiary pracowałoby mi się na nim dużo trudniej.
iPhone 12 mini — interfejs
W przypadku iPhone’a 12, iPhone’a 12 Pro i iPhone’a 12 Pro Max kwestia skalowania interfejsu jest dość prosta — w dobrze napisanych aplikacjach jego elementy, takie jak przyciski, napisy itp., mają taką samą rzeczywistą wielkość. W tym większym modelu mieści się po prostu więcej treści na szerokość i wysokość, czyli w uproszczeniu więcej dłuższych wierszy.
W przypadku iPhone’a 12 mini ta kwestia wygląda nieco inaczej nie tylko ze względu na gabaryty. W urządzeniu pojawiła się dość nietypowa rozdzielczość interfejsu w tzw. punktach. Po użyciu retinowego mnożnika 3@ rozdzielczość renderowania interfejsu robi inna niż rozdzielczość wyświetlacza, przez co najmniejszy telefon musi dynamicznie skalować swoją rozdzielczość.
Aby jednak nie zanudzać czytelników technicznymi szczegółami przejdę do tego, jaki to ma wpływ na treści.
Okazuje się, że w praktyce iPhone 12 mini nie tylko wyświetla mniej treści w pionie i poziomie co pozostałe iPhone’y, co sama treść jest mniejsza, jeśli porównać wysokość wierszy, wielkość ikon itp. Trafianie w przyciski nastręcza nieco problemów, tak samo jak pisanie na klawiaturze również nie jest równie wygodne, co w pozostałych modelach. Na dłuższą metę by mnie to irytowało.
Co jednak ciekawe, iPhone 12 jest duchowym następcą iPhone’a 5 nie tylko ze względu na wymiary, ale również pod względem interfejsu. Dzieli tę realną wielkość elementów interfejsu właśnie z nim i modelami bazującymi na nim, podczas gdy telefonom iPhone 12, iPhone 12 Pro i iPhone 12 Pro Max bliżej jest do iPhone’a 6 z 4,7-calowym ekranem i nowszych modeli.
Nie da się ukryć, że to bardzo miły ukłon Apple’a wobec osób, które za tymi 4-calowymi iPhone’ami tęsknią lub wręcz ich do dzisiaj używają, gdyż poczują się tutaj od razu jak w domu. Sam jednak do nich nie należę i z tego powodu zadowolony jestem, iż zdecydowałem się na iPhone’a 12 Pro Max. Temu największemu tegorocznemu telefonami Apple’a poświęcę zresztą osobny artykuł.