W niedzielę startuje załogowa misja Crew-1. Po co w ogóle latać na stację kosmiczną?
Już w niedzielę w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładzie statku Crew Dragon poleci czwórka astronautów. Kiedy dotrą na miejsce, sprawią, że na stacji będzie tak tłoczno, że zabraknie nawet miejsca do spania dla jednego z astronautów.
Nie zmienia to faktu, że w ostatnich miesiącach wszyscy skupiamy się głównie na tym kto poleci na ISS i czym. Zupełnie tak jakby najważniejszym zadaniem stacji kosmicznej było bycie punktem docelowym dla kolejnych statków kosmicznych wysyłanych z Ziemi.
Fakt, niedzielna misja będzie pierwszą komercyjną misją załogową statku wyprodukowanego przez prywatne przedsiębiorstwo (przy udziale ogromnych ilości publicznych pieniędzy). Co więcej, w kolejce czeka jeszcze Starliner – statek produkowany przez Boeinga (ze względu na niedbalstwo Boeinga pierwszy bezzałogowy lot Starlinera o mało nie zakończył się spektakularną katastrofą). Nic dziwnego, że akurat teraz skupiamy się na statkach, a nie na dwudziestoletniej stacji i jej przeznaczeniu.
Po co lecieć na stację kosmiczną
Astronauci, którzy polecą teraz na pokład stacji kosmicznej spędzą tam sześć miesięcy. Nie będą to jednak miesiące wypełnione oglądaniem krzywizny Ziemi i unoszeniem się w mikrograwitacji.
Na pokładzie statku Crew Dragon oprócz czwórki astronautów znajdzie się też mnóstwo sprzętu do eksperymentów, które będą w kolejnych miesiącach realizowane na pokładzie stacji. Część z nich po prostu zignoruję, bo nie działają na wyobraźnię, albo – co gorsza – działają dość negatywnie. Mowa tutaj oczywiście o badaniu wpływu wielomiesięcznego pobytu w stanie mikrograwitacji na mikrobiom jelitowy astronautów. Nie ma sensu pisać o pobieraniu próbek biologicznych - każdy może się domyślić, do czego będzie ten eksperyment.
Nowy skafander księżycowy
Wciąż utrzymując utopię załogowego lotu na powierzchnię Księżyca w 2024 r. NASA wysyła na stację kosmiczną nowy skafander xEMU (exploration Extravehicular Mobility Unit). xEMU w przeciwieństwie do wcześniejszych sprzętów tego typu będzie regulował temperaturę we wnętrzu kombinezonu odparowując wodę ze specjalnej membrany. W trakcie misji Crew-1 astronauci wykonają 25 symulacji ośmiogodzinnych spacerów kosmicznych, podczas których będą monitorować jego działanie i wydajność.
Robaki żrące skały
No dobra, nie do końca robaki, a mikroby. Reszta pozostaje w mocy. Naukowcy chcą sprawdzić jak mikroorganizmy wchodzą w interakcje ze skałami w przestrzeni kosmicznej. Eksperyment BioAsteroid pozwoli sprawdzić, czy da się za pomocą mikroorganizmów tworzyć system podtrzymywania życia dla astronautów przebywających na innych globach. Naukowcy zastanawiają się, czy mikroorganizmy wpuszczone w regolit na planetoidach, czy na Księżycu będą w stanie stworzyć z niego glebę zdatną do hodowli roślin, czy chociaż wydobywać z niego cenne minerały. Wyniki tego eksperymentu mogą okazać się kluczowe dla przyszłych długotrwałych pobytów na powierzchni Księżyca czy Marsa (tak jasne).
Chipsy z człowieka
No tak napisali, naprawdę. W ramach eksperymentu Tissue Chips badacze mają zamiar zbadać, w jaki sposób astronauci tracą masę mięśniową w trakcie długiego pobytu w warunkach mikrograwitacji. W tym celu astronauci będą umieszczali komórki ludzkie na niewielkiej matrycy tworząc w ten sposób coś na wzór sztucznego organu, a następnie będą sprawdzali, w jaki sposób reagują one na leki, stres czy zmiany genetyczne zachodzące podczas lotu. W trakcie misji w ten sposób zostaną przebadane komórki z płuc, szpiku kostnego oraz mięśni.
Już na przykładzie tych kilku eksperymentów widać, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna wciąż dostarcza cennych informacji czysto naukowych. Jeżeli człowiek faktycznie ma się rozplenić po przestrzeni kosmicznych, to najpierw musi wiedzieć jak ta przestrzeń na niego działa. Stacja kosmiczna jest najlepszym miejscem do przeprowadzania takich badań.
One more thing
Mimo tego, że niedzielny start będzie pierwszym komercyjnym załogowym lotem Crew Dragona, to Elon Musk, prezes SpaceX nie będzie mógł oglądać z bliska startu.
W piątek poinformował na Twitterze (a jakże!), że najprawdopodobniej jest zakażony koronawirusem. Wieczorem administrator NASA Jim Bridenstine poinformował, że w takiej sytuacji Musk musi poddać się kwarantannie i nie będzie mógł wziąć udziału w starcie misji. Jak pech to pech.