Uniknąć statku pełnego trupów. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby polecieć na Marsa?
Aktualna zmiana administracji w Stanach Zjednoczonych sprawia, że jak na razie nie wiemy, czy plany załogowych misji księżycowych, a z czasem i marsjańskich, w ogóle pozostają w mocy. Mimo to naukowcy sprawdzają, jakimi cechami powinni się legitymować idealni astronauci. Wyniki wyraźnie wskazują, kto raczej na Czerwoną Planetę nie poleci.
W 2018 r. badacze z Western University przeprowadzili w Omanie analogową misję kosmiczną AMADEE-18. W ramach misji grupa uczestników spędziła cztery tygodnie w symulowanej bazie marsjańskiej na pustyni. Przed rozpoczęciem, w trakcie i po misji wszyscy „analogowi astronauci” wypełniali ankiety, w których oceniali poziom konfliktów w załodze, wydajność zespołu i poziom stresu. Po zakończeniu misji każdy uczestnik został poproszony o szczegółową ocenę wydajności i zachowania pozostałych uczestników misji.
Na podstawie badań naukowcy sprawdzali, które cechy uczestników misji wpływają negatywnie, a które pozytywnie na samopoczucie i koncentrację potencjalnych astronautów w trakcie wielomiesięcznej misji kosmicznej. Jakby nie patrzeć hipotetyczny lot na Marsa i z powrotem to wycieczka trwająca 2,5 roku, z czego spora część (lot) będzie odbywała się w zamkniętym, stosunkowo niewielkim statku kosmicznym.
Okazało się, że najważniejszą cechą jest sumienność w pracy.
Koncentracja na pracy skutecznie eliminuje wszystkie sytuacje konfliktowe. Według badaczy nawet uczciwość, skromność czy otwartość, cechy niezwykle istotne we wszelkich interakcjach społecznych, nie liczą się tak bardzo jak sumienność.
Można to zrozumieć, wszak nawet jeżeli pojawią się jakieś sytuacje konfliktowe, to poczucie obowiązku nakazujące wrócić do pracy sprawia, że sytuacja szybko się rozładowuje w obliczu „ważniejszych obowiązków zawodowych”.
Taki wniosek oznacza jednocześnie, że podczas planowania długotrwałej misji kosmicznej, kluczowym elementem powinno być stworzenie szczegółowego harmonogramu pracy dla każdego członka załogi na cały czas trwania misji. Zapewnienie odpowiedniej liczby obowiązków zawodowych może pomóc załodze dotrzeć nawet na Marsa w zgodzie i we względnym zdrowiu psychicznym.
Naukowcy zaznaczają tutaj także, że zajęcia powinny być tak stworzone, aby członkowie załogi statku kosmicznego musieli wydajnie komunikować się między sobą. Praca zespołowa powinna stanowić podstawę wszystkich aktywności na pokładzie statku oraz na planecie docelowej.
Kto nie poleci na Marsa?
Przede wszystkim społeczne obiboki, tzn. osoby, które podczas pracy zespołowej przejawiają tendencję do robienia mniej, niż robiłyby gdyby były same. Osoby tego typu mogą bowiem wywierać niekorzystny wpływ na całą resztę załogi. Oprócz nich niepożądane są także osoby o negatywnym nastawieniu i konfliktowe, ale to rozumie się samo przez się.
Tutaj badacze zauważają, że nie wszystkie rodzaje konfliktu są złe. Jeżeli uczestnicy misji prowadzą dyskusje nad różnymi sposobami rozwiązania danego problemu, to taka dyskusja pozwala skorzystać z wiedzy wielu członków zespołu zamiast jednego. Problem pojawia się dopiero, kiedy pojawiają się argumenty ad personam.
AMADEE-18 to tylko cztery tygodnie
To jedno z ograniczeń tego programu badawczego. Żadna misja marsjańska nie będzie trwała tylko 4 tygodni. Nie wiadomo, w jaki sposób potoczyłyby się losy załogi, gdyby trzeba było 4 tygodnie zamienić na 2-3 lata. Dlatego też badacze podkreślają, że kluczowe jest, aby członkowie załogi bardzo dobrze się znali jeszcze przed rozpoczęciem misji. Przenoszenie etapu „docierania się” na etap lotu to prosty przepis na poważne problemy w trakcie misji, kiedy stres może negatywnie wpływać na wydajność zespołu i trzymanie nerwów na wodzy.
Historia zna wiele przypadków, gdy źle dobrana załoga powodowała sytuacje konfliktowe na pokładzie.
Takie problemy pojawiały się nawet podczas kilkudniowych misji. Gdyby takie załogi wysłać w podróż na Marsa, to do planety najprawdopodobniej dotarłby jedynie statek będący miejscem zbrodni.
Apollo 7
Pierwszym przykładem może być chociażby misja Apollo 7, w której trójka astronautów miała jedynie okrążyć Ziemię. Jeszcze przed startem toczone były liczne spory o to, czy w ogóle statek i załoga gotowi są do lotu, o to czy lot powinien być transmitowany w telewizji, o jedzenie, o niewygodne skafandry kosmiczne i wiele innych rzeczy. Dowódcą załogi w tym locie był 45-letni Wally Schirra, który i tak po misji miał zamiar odejść z NASA. Już sam ten fakt mógł bardzo negatywnie wpłynąć na jego zachowanie na pokładzie. Jakby nie patrzeć, miał już niewiele do stracenia.
Podczas misji Schirra bezustannie przypominał kontroli naziemnej, kto jest dowódcą statku i kto będzie tym samym podejmował decyzje podczas lotu. Napięcie trwało do samego lądowania. Przed wejściem w atmosferę Ziemi NASA nakazała astronautom założenie hełmów. Schirra odmówił, bowiem… chciał mieć możliwość wydmuchania nosa w chusteczkę (nabawił się kataru podczas misji).
Nie lepiej było podczas słynnej misji Apollo 13. Zanim jeszcze doszło do usterki, która o mało co nie zakończyła się śmiercią całej załogi, między astronautami i kontrolą naziemną wywiązał się taki konflikt, że w pewnym momencie astronauci mieli poprosić o dzień przerwy od obowiązków pokładowych, aby rozwiązać konflikty między sobą. NASA rozważała przerwanie misji w obawie o eskalację konfliktu.
W czasach pandemii kosmos jest na Ziemi
Można śmiało stwierdzić, że w 2020 r. duża część ludzkości odczuła czym jest długotrwałe przebywanie na zamkniętej przestrzeni z tymi samymi osobami.
Ludzie przyzwyczajeni do pracy zdalnej nie odczuli szczególnie dużej zmiany. Jednak ci, którzy od lat przyzwyczajeni byli do dużo większej dynamiki, do prowadzenia rozmów ze współpracownikami w miejscu pracy, do interakcji z kolegami, znajomymi, klientami i przełożonymi, odczuwają w czasach pandemii to, co mogą odczuwać osoby zamknięte na pokładzie statku kosmicznego.
Brak możliwości wyjścia na zewnątrz i złapania oddechu, bezustanne przebywanie z tymi samymi osobami to dla wielu osób stanowią znaczące obciążenie psychiczne. Nie wiem, czy informacja o tym, że doświadczają teraz tego co astronauci lecący na Marsa, poprawi im humor. Raczej nie będę próbował.