WHO wczoraj straszyło graniem, dziś zachęca: grajcie w gry wideo, dla własnego dobra
Sprzedaż konsol wystrzeliła. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje granie w domowym zaciszu. Cukierkowe Animal Crossing bije rekordy sprzedaży. W naszym życiu nigdy nie było lepszego czasu na granie, skorzystajmy z tego.
Kolejne newsy o koronawirusie potrafią zjeżyć włos na głowie. W ciągu najbliższych dni - a najpewniej już dziś wieczorem - łączna liczba zakażonych przekroczy milion. Liczba zgonów przekroczy w tym czasie 50 tys. W Stanach Zjednoczonych na COVID-19 umiera już przeszło 1000 osób dziennie, a we Włoszech i Hiszpanii niewiele mniej. Do tego wszystkiego wisi nad nami widmo niewyobrażalnego kryzysu gospodarczego, który dopiero nadejdzie.
Te dane przerażają, szczególnie jeśli słyszymy je nieustannie. A często tak bywa, szczególnie kiedy siedząc w domu mamy gdzieś w tle włączoną telewizję z kanałem informacyjnym.
W tych warunkach WHO rekomenduje: grajcie w gry wideo. Dla własnego dobra.
Jeszcze nie tak dawno temu Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) była krytykowana przez graczy z całego świata. W 2019 r. WHO umieściła uzależnienie od gier wideo w klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych. Gry oczywiście mogą uzależnić - a co nie może? - ale przeciwnicy grania dostali nowy, potężny argument. Powróciła dyskusja o szkodliwości grania jako takiego.
A gry wideo to przecież nie używki. To forma rozrywki, taka sama jak oglądanie serialu, filmu, czy czytanie książki. Tak jak wszystko, mogą uzależnić i prowadzić do chorób, mogą być stratą czasu, ale mogą też rozwijać i uspokajać skołatane nerwy.
I właśnie ten ostatni punkt sprawił, że w obecnej sytuacji WHO rekomenduje gry wideo.
W szalonych czasach to gry są lekarstwem na to, by nie zwariować.
Nakaz izolacji sprzyja włączeniu konsoli. Albo zakupie nowej, co widać w statystykach sprzedaży, o czym niedawno pisał Maciek Gajewski:
Co więcej, największe wzrosty sprzedaży konsol notuje się w krajach, które zostały w mocnym stopniu dotknięte koronawirlsem.
To wszystko dzieje się na moment przed premierą konsol nowej generacji, czyli w okresie, który w normalnych warunkach oznaczałby najsłabsza sprzedaż.
Wielkie triumfy świeci gra, w której nie da się przegrać i w której z nikim się nie rywalizuje.
Mowa o Animal Crossing: New Horizons, która zadebiutowała 20 marca i z miejsca stała się jednym z największych hitów konsoli Nintendo Switch. Pełnych danych sprzedażowych jeszcze nie znamy, ale te szczątkowe są imponujące. W samej Japonii w weekend po premierze gry sprzedało się 1,88 mln kopii, a mówimy tutaj wyłącznie o dystrybucji pudełkowej. Łącznie z wersjami cyfrowymi sprzedaż jest znacznie większa.
A mówimy o stosunkowo prostej grze, z cukierkową grafiką, polegającej w głównej mierze na budowie i urządzaniu domu, prostych czynnościach ogrodniczych i generalnie: odpoczywaniu. Bez rywalizacji, bez możliwości przegrania.
Twórcy gier łączą siły, by zachęcić ludzi do zostania w domach i włączenia gier. Powstała inicjatywa #PlayApartTogether, która zrzesza 18 firm związanych z gamingiem, w tym producentów i wydawców (Activision Blizzard), jak i platformy do streamingu (Twitch).
Nigdy wcześniej granie w gry wideo nie mogło faktycznie uratować świata. Skorzystajmy z tego. Zamiast odstresować się na spacerze, możemy bezkarnie chwycić pada konsoli w dłonie. Gospodarki w ten sposób nie uratujemy, ale możemy wypłaszczyć krzywą przyrostu zakażeń.