Google odsłania karty. Pixel 4a wyciekł przed premierą
Nadchodzi nowy tani smartfon od Google’a. „Przypadkiem” zobaczyliśmy, jak wygląda i ile będzie kosztował Google Pixel 4a.
W „przypadek” oczywiście nie wierzę. Nie mam cienia wątpliwości, że przekazany przez Evana Blassa przeciek designu bilbordów z ceną i wyglądem Pixela 4a został wypuszczony w świat przez samego Google’a, jak miało to miejsce w przypadku dwóch ostatnich premier ich smartfonów.
Grafiki na projekcie bilbordów mówią wszystko – Pixel 4a będzie kosztował 399 dol., jak jego poprzednik, Pixel 3a, a od „dużego” Pixela 4 różnić go będzie wygląd przedniego panelu; zamiast ogromnej belki zobaczymy tylko małe wcięcie na przedni aparat. I tak, będzie dokładnie tak brzydki, jak przewidywaliśmy.
Premiera Pixela 4a zaplanowana była na maj i konferencję Google I/O 2020. Ze względu na szalejącego koronawirusa konferencja się jednak nie odbędzie, więc niewykluczone, iż Pixel 4a trafi na rynek w innym terminie.
Google Pixel 4a zbliża się wielkimi krokami – co już o nim wiemy?
Potwierdzonych i pewnych informacji jest naprawdę niewiele. Bazując jednak na tym, jaki był Pixel 3a względem Pixela 3, możemy wnioskować, jaki będzie Pixel 4a względem Pixela 4.
Google Pixel 3 był napędzany ówcześnie najmocniejszym Snapdragonem 845, podczas gdy Pixel 3a otrzymał średniopółkowego Snapdragona 670.
Spodziewałbym się więc, że tak jak Pixel 4 ma Snadpragona 855, tak Pixel 4a otrzyma któryś z nowych układów Qualcomma ze średniej półki, najpewniej Snapdragona 730 – wskazuje na to opublikowane kilka dni temu wideo ukazujące nowego Pixela „na żywo”.
Google Pixel 4 ma 6 GB RAM-u, co nie jest wartością powalającą jak na dzisiejsze standardy. Tańszy Pixel 4a na szczęście nie będzie miał RAM-u mniej. Powyższe wideo wskazuje na to, że on również zaoferuje 6 GB RAM-u.
Kiepsko zapowiada się za to pojemność akumulatora. Ubiegłoroczny Pixel 3a wyposażony był w ogniwa o pojemności 3700 mAh… a i tak jego czas pracy pozostawiał wiele do życzenia. Pixel 4a ma być wyposażony w ogniwa o pojemności 3080 mAh. Nie spodziewam się szału.
Wszystko wskazuje też na to, że reklamowane 399 dol. to cena za wariant 64 GB. Wersja 128 GB ma być droższa i równie wiele wskazuje na to, że w tym roku Google Pixel 4a będzie miał tylko jedną odmianę – nie będzie rozróżnienia na wersję małą i dużą. Wcześniejsze informacje pozwalają domniemywać, iż Pixel 4a będzie dostępny tylko w mniejszym, przystępnym rozmiarze z ekranem o przekątnej 5,8".
Zmiana układu przednich aparatów zdradza natomiast, iż Pixel 4a nie będzie oferował zaawansowanego rozpoznawania twarzy jak Google Pixel 4, a co najwyżej odblokowywanie optycznym skanem twarzy lub czytnikiem linii papilarnych na pleckach urządzenia.
Bez wątpienia możemy się jednak spodziewać, że Pixel 4a pozamiata w kwestii fotograficznej. Ubiegłoroczny Pixel 3a był bezwzględnie najlepszym fotograficznym smartfonem w swojej klasie i Pixel 4a z pewnością powtórzy ten sukces.
Coś czuję jednak, że Pixel 4a powtórzy również inne, mniej chlubne dokonanie ubiegłorocznego Pixela 3a – będzie bardzo przeciętnym smartfonem.
Google Pixel 4a w Polsce pozostanie ciekawostką przyrodniczą.
Nic nie wskazuje na to, by Google Pixel 4a miał trafić do Polski oficjalnym kanałem. Będzie go pewnie można kupić, jak poprzedników, w niektórych polskich sklepach, ale za chore pieniądze.
Sęk w tym, że nawet gdyby Pixel 4a był u nas dostępny w „amerykańskiej” cenie… nie sądzę, by warto było zawracać nim sobie głowę.
Każdy Pixel, jaki do tej pory wyszedł z rąk Google’a, był kiepskim telefonem. Tak, każdy z nich miał świetny aparat, ale też każdy z nich odstawał od konkurencji nie o cal, a o kilka długości.
Recenzja ubiegłorocznego Pixela 3a to w zasadzie litania mniejszych i większych bolączek i problemów. A to wszystko w telefonie, który nie licząc aparatów i gwarancji aktualizacji nie wyróżnia się absolutnie niczym na tle innych smartfonów ze średniej półki, kosztujących od niego mniej i oferujących lepszą specyfikację (i lepszą jakość wykonania...).
Przyznam szczerze, że nie rozumiem moich kolegów po fachu, którzy ekscytują się tą premierą. Amerykanie mają prawo być nią „zajarani”, bo za oceanem ze świecą szukać tak dobrych propozycji za 399 dol. jak u nas. W Europie jednak możemy przebierać w średniakach naprawdę wysokiej jakości, które biją taniego Pixela we wszystkim prócz jakości aparatu.
A za cenę, jaką najpewniej przyjdzie nam zapłacić za Pixela 4a w Polsce, można przecież kupić nie tylko lepszy smartfon, ale też smartfon z lepszym aparatem.
Bardzo chciałbym się mylić co do Pixela 4a i mam nadzieję, że będę mógł się osobiście przekonać, czy Google’owi w końcu uda się zrobić coś na kształt przyzwoitego telefonu. Mając jednak żywo w pamięci okropne doświadczenia z Pixelem 3a… pozostaję lekko sceptyczny.
*Grafika główna przedstawia smartfon Google Pixel 3a