REKLAMA

Francja wywiesza białą flagę. Ich solarna droga okazała się całkowitą porażką

Drogi zbudowane w paneli fotowoltalicznych, które oprócz swojej podstawowej funkcji produkują również energię elektryczną, to w teorii absolutnie fantastyczny pomysł. W praktyce jednak okazał się absolutną katastrofą.

Pierwsza droga solarna okazała się katastrofą. Likwidacja w tym roku
REKLAMA
REKLAMA

Przenieśmy się na chwilę do 2016 r. Do małej miejscowości Tourouvre we Francji, gdzie ówczesna minister środowiska Ségolène Royal, w ramach eksperymentu, otworzyła kilometrowy odcinek drogi zbudowanej z paneli fotowoltalicznych.

Był to pierwszy przykład zastosowania paneli na drodze publicznej. Wcześniej widzieliśmy inne wdrożenia: ścieżkę rowerową w Holandii i w Polsce, czy pilotażowy projekt na odcinku Route 66, gdzie panelami pokryto część chodników.

Założenia tego eksperymentu były bardzo proste

Koszt budowy kilometra drogi, na której tylko jeden pas pokryty był panelami, wyniósł 5 mln euro. Przy takiej kwocie, koszt budowy kilometra autostrady w Polsce nagle wydaje się śmiesznie tani.

Nie odbiegajmy jednak od tematu. Żeby budowa takiej drogi solarnej miała sens, kilometrowy, pojedynczy pas ruchu pokryty panelami fotowoltalicznymi, miał według założeń generować dziennie ok. 767 kWh. Taka ilość energii mogłaby spokojnie zaspokoić potrzeby energetyczne ok. 3 tys. mieszkańców Tourouvre, co oczywiście oznaczałoby, że 5-milionowa inwestycja byłaby w miarę sensowna, ekologiczna i zwiastowałaby nową erę budowy dróg.

Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała ten projekt

Z raportu przygotowanego przez redakcję Le Monde wynika, że pierwsza na świecie droga solarna okazała się… totalną katastrofą. Po pierwsze: panele fotowoltaliczne umieszczone na kilometrowym odcinku nigdy nie wyprodukowały tyle energii, ile planowano. W 2017 r. łączna wydajność paneli drogowych wyniosła 149 459 kWh.

Rok później wynik ten zmniejszył się o prawie połowę: 78 397 kWh. Jeśli chodzi o dane z 2019 r., to jak na razie francuska droga ułożona z paneli fotowoltaicznych wygenerowała 37 900 kWh. Trochę mało. Oddajmy zresztą głos generalnemu dyrektorowi departamentu w Orne:

Co spowodowało tak słaby wynik? Kilka czynników, których nikt nie wziął pod uwagę podczas planowania inwestycji. Nikt nie pomyślał na przykład o gnijących liściach, które zalegały na solarnym pasie, znacznie zmniejszając jego wydajność energetyczną i doprowadziły do wielu drobnych uszkodzeń paneli.

Dodatkowo okazało się, że samochody przejeżdżające po pasie pokrytym panelami słonecznymi, na którym zalega gnijąca flora, generują znacznie więcej hałasu, niż jeżdżąc w takich samych warunkach po asfalcie. Hałas przeszkadzał mieszkańcom do tego stopnia, że lokalne władze postanowiły zmniejszyć dozwoloną prędkość na tym odcinku do 70 km/h. Kierowcy nie byli raczej z tego powodu szczęśliwi.

Kolejnym ogromnym problemem, który wyszedł w praniu, okazała się sama wytrzymałość paneli. Colas, firma która była odpowiedzialna za budowę solarnego odcinka, chwaliła się w 2016 r., że panele umieszczone na drodze pokryte są żywicą z pięciowarstwowym dodatkiem krzemu, dzięki czemu będą odporne na większość uszkodzeń mechanicznych. W praktyce okazało się to nieprawdą.

Przejeżdżające tamtędy ciężarówki poradziły sobie z tym zabezpieczeniem bez większych problemów. Z powodu uszkodzeń mechanicznych wywołanych zbyt dużym obciążeniem paneli, już w połowie 2018 r. trzeba było zdemontować ok. 90 metrów solarnego pasa.

Aktualny stan reszty paneli jest podobno tak kiepski, że francuskie władze postanowiły wywiesić w końcu białą flagę i zatwierdzić decyzję o całkowitej rozbiórce solarnego pasa. Do końca roku eksperymentalny odcinek ustąpi miejsca tradycyjnej drodze asfaltowej.

Na solarne drogi musimy jeszcze poczekać

REKLAMA

Osoby zaangażowane w ten projekt w komentarzach dla Le Monde jednogłośnie przyznają, że technologie, którymi aktualnie dysponujemy, nie pozwalają nam na budowę trwałych dróg solarnych o zadowalającej (czyli opłacalnej) wydajności generowania energii.

Szkoda tylko, że aby się o tym przekonać, Francuzi wywalili 5 mln euro w błoto (i gnijące liście).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA