REKLAMA

Brzmiało nierealnie, ale teraz panele fotowoltaiczne w drogach stają się faktem

Dwa lata temu pisałem o dziwnej i szalonej koncepcji, by pokryć ulice panelami fotowoltaicznymi produkującymi prąd. Ten kontrowersyjny pomysł właśnie doczekał się realizacji w pilotażowym programie w Stanach Zjednoczonych.

Brzmiało nierealnie, ale teraz panele fotowoltaiczne w drogach stają się faktem
REKLAMA
REKLAMA

Teoretycznie ten pomysł ma same zalety. Specjalne panele fotowoltaiczne miałyby zastąpić asfalt w roli nawierzchni drogowej. Asfalt ma swoje wady, ale na razie nie wymyślono niczego lepszego w roli uniwersalnej nawierzchni drogowej.

Materiał nie jest niczym szczególnym - ot, niezbyt ekologiczny wyrób powstały z przerobu ropy naftowej, do tego sporo kruszywa i trochę chemii. Jest on jednak dość trwały, stosunkowo tani i zapewnia odpowiedni poziom bezpieczeństwa na drogach. Problem polega na tym, że nie robi nic więcej. A przecież mógłby.

Startup Solar Roadways już od przeszło dekady pracuje nad stworzeniem paneli fotowoltaicznych, które można byłoby wbudować w publiczne drogi. Panele miałyby zastąpić asfalt, stając się tym samym nawierzchnią drogi. Ta droga wytwarzałaby prąd elektryczny, co jest w teorii kapitalnym rozwiązaniem.

Pomysł wchodzi w życiu

Panele fotowoltaiczne wyprodukowane przez Solar Roadway czeka prawdziwy praktyczny test. Trafią one na słynną Route 66, czyli „drogę-matkę” prowadzącą z Chicago do Los Angeles.

ulice z paneli słonecznych 4 class="wp-image-190521"

Pierwszy etap jest projektem pilotażowym, w którym panele nie trafią na samą jezdnię, tylko na chodniki wzdłuż niej. Instalacja będzie gotowa do końca roku. Jeśli eksperyment się powiedzie, władze stanu Missouri rozważą szersze wykorzystanie paneli.

Same panele są bardzo ciekawymi konstrukcjami. Ich powierzchnia jest szklana, a wewnątrz nich znajdują się diody, które mogą np. wyświetlać na powierzchni pasy lub znaki. Panel ma też wbudowane elementy grzewcze, które część energii pozyskanej ze słońca przeznaczają na rozpuszczanie śniegu i lodu. Pojedynczy panel wytrzymuje nacisk 113 ton.

Zróbmy to, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!

W pierwszej chwili pomysł wydaje się genialny, bowiem w Stanach Zjednoczonych łączna powierzchnia wszystkich dróg, parkingów i chodników odpowiada powierzchni 12 mln boisk piłkarskich. Ta gigantyczna przestrzeń pokryta panelami fotowoltaicznymi potrafiłaby wytworzyć trzykrotność energii, jakiej potrzebują całe Stany Zjednoczone.

ulice z paneli słonecznych 5 class="wp-image-190530"

Z drugiej strony, pomysł z zastępowaniem asfaltu brzmi nieracjonalnie, bowiem przeszkód jest tu tyle, że trudno je zliczyć. Najpoważniejszą są warunki pogodowe, takie jak chociażby chmury, pod którymi produkcja energii byłaby minimalna lub wręcz zerowa. Do tego dochodzi problem czyszczenia paneli z zabrudzeń, a w końcu ich konserwacji i okresowej wymiany. Na drogach dzieją się różne rzeczy, a więc panele będą narażone chociażby na mechaniczne uszkodzenia.

REKLAMA

Czy nie lepiej byłoby wykorzystać miejsce odosobnione, ze stałymi warunkami pogodowymi? Nie bez powodu farmy solarne są tworzone na pustyniach, gdzie nie ma ludzi, a słońca jest pod dostatkiem. Nie widzę potrzeby, by wymyślać koło na nowo. Lepszym pomysłem byłaby praca nad zwiększeniem wydajności, trwałości i wytrzymałości paneli. Nie wspominając już o cenie i czasie zwrotu takiej inwestycji, czyli głównych przeszkodach, jakie muszą pokonać panele fotowoltaiczne.

Startup Solar Roadways wierzy jednak w swój sukces i udało mu się przekonać do siebie lokalne władze. Pierwszy krok został postawiony. Kto wie, może w tym szaleństwie jest metoda? Dziś patrzymy na panele fotowoltaiczne przez pryzmat zasilania źródeł światła i urządzeń elektronicznych. Wystarczy jednak wyjrzeć nieco w przyszłość, by oczami wyobraźni zobaczyć ulice pełne samochodów elektrycznych. Od tego już krok do ich indukcyjnego ładowania bezpośrednio z paneli wbudowanych w ulice. Taki scenariusz ma sporo sensu, więc mimo wszystko trzymam kciuki za Solar Roadways.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA