Huawei ma problem nie tylko z Google'em. Na liście jest również Intel, Qualcomm i prawdopodobnie Microsoft
Wali się cały łańcuch biznesowych relacji pozwalających Huaweiowi kwitnąć na rynku konsumenckim i telekomunikacyjnym. Kluczowi partnerzy sprzętowi firmy zawieszają z nią współpracę, co zagraża całej przyszłości chińskiego giganta.
Aktualizacja: Według informacji podanych przez Reutersa, rząd Stanów Zjednoczonych wstrzymał na 90 dni zakaz współpracy amerykańskich firm z Huawei. Chińska firma ma czas do 19 sierpnia na zakończenie rozpoczętych procesów, w tym m.in. dostawy towarów, rozwój sieci 5G i inne. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.
Wczorajszej nocy na branżę elektroniki użytkowej spadła metaforyczna bomba wodorowa. W konsekwencji narzuconej przez administrację Donalda Trumpa polityki, amerykańska firma Google zawiesiła współpracę z chińskim Huaweiem, uniemożliwiając mu wprowadzanie na rynek nowych produktów z Androidem i, co gorsza, usługami Google Play. Prawdopodobnie lada moment otrzymamy podobny komunikat od Microsoftu w sprawie Windowsa 10.
Huawei ma małe szanse na zawojowanie rynków innych niż chiński bez współpracy z Google’em i Microsoftem, mimo iż rzekomo ma przygotowane autorskie alternatywne systemy operacyjne. Dostęp do usług cyfrowych tych firm jest kluczowy, o czym przekonał się swego czasu chociażby taki gigant, jak Amazon: jego tablety i telefony z linii Fire – zarządzane przez system zbudowany na bazie AOSP – to rynkowa porażka. Załóżmy jednak, że jakimś cudem Huawei sobie z tym poradzi. Niestety właśnie pojawił się nowy problem.
Amerykańscy podwykonawcy zawieszają współpracę z firmą Huawei. Na liście Intel, Qualcomm, Broadcom, Infineon Technologies, Micron Technology i Western Digital.
Według informacji pozyskanych przez Bloomberga, wskazane w powyższym nagłówku firmy wstrzymały swoje dalsze biznesowe relacje z Huaweiem, z dokładnie tych samych powodów, z jakich zrobiły to Google i (prawdopodobnie) Microsoft. To oznacza, że Huawei tym samym traci dostęp do układów scalonych od wiodących graczy na rynku, podobnie jak do związanych z nimi rozwiązań technicznych.
Huawei projektuje i produkuje co prawda również własne procesory o nazwie Kirin, są to jednak relatywnie wyspecjalizowane jednostki dla telefonów komórkowych. Huawei nie dysponuje układami mogącymi zastąpić procesory Intela w jego laptopach i produktach serwerowych – to ostatnie jest bardzo bolesne, bo wpłynie również na dużo ważniejszy dla Huaweia sprzęt infrastruktury sieciowej. I nie zapominajmy o wskazanych w nagłówku wyżej producentach pamięci, na których Huawei polega.
Huawei ponoć szykował się na taką ewentualność i zrobił zapasy. Starczą one jednak na krótko.
Firma, przewidując trudności we współpracy z amerykańskimi podmiotami, rzekomo od kwartału zamawiała układy scalone na zapas. Zgromadzony sprzęt nie wystarczy jednak na długo, te zapasy mają być tylko zabezpieczeniem na wypadek, gdyby zawieszenie współpracy z zachodem miało charakter tymczasowy i zostało wznowione na skutek dyplomatycznych interwencji. Nie wiadomo jednak czy takowe nastąpią i jaką przyjmą formę.
Jedno jest jednak pewne: to bezprecedensowy w branży kryzys, którego może nie wytrzymać nawet taka potęga, jak Huawei. Bezpośredni atak na tego giganta w ramach amerykańsko-chińskiej wojny handlowej – wygląda na to – jest diabelnie skuteczny. Nie tylko prawdopodobnie doprowadzi do wycofania się Huaweia z rynku elektroniki konsumenckiej na rynki inne niż chiński, ale też sabotuje dalsze działania dużo ważniejszego dla tego koncernu działu zajmującego się sprzedażą rozwiązań telekomunikacyjnych.
Nadal istnieje drobna szansa że obie strony – amerykańska i chińska – dojdą do porozumienia, a sensacyjne doniesienia z dzisiejszej nocy staną się tymczasowym kryzysem, który zostanie rozwiązany z korzyścią dla nas wszystkich. To jednak myślenie życzeniowe, a póki co potęga jednego z najciekawszych i najbardziej innowacyjnych graczy na rynku IT wali się na naszych oczach. Ku mojemu nieopisanemu wręcz rozczarowaniu.