Google odetnie Huaweia od Androida. To będzie koniec chińskiej ofensywy
Reuters donosi, że Google dostosowując się do bana, jaki nałożył na chińskie firmy Donald Trump, będzie musiał w drastyczny sposób ograniczyć współpracę z Huaweiem.
Mówi się, że Google w trybie natychmiastowym odetnie Huaweia od nowych wersji Androida wyposażonego w pakiet aplikacji i usług Google, w tym sklep Google Play, bez którego, Android w zasadzie traci sens. Jeśli informacje te się potwierdzą, to będzie oznaczało, że żaden z obecnych na rynku smartfonów Huawei, w tym również nowe i topowe modele P30 Pro i P30, nie dostaną Androida Q.
Na tym jednak nie koniec. W najczarniejszym scenariuszu Huawei nie będzie mógł wypuścić na rynek (poza Chinami) kolejnych nowych smartfonów z Androidem zawierającym usługi Google takie jak Wyszukiwarka Google, Mapy Google, Asystent Google, Dysk Google oraz sklep Google Play.
Ani Google, ani Huawei oficjalnie nie skomentowały tej sprawy. Zrobią to zapewne dopiero wtedy, gdy działy prawe obu gigantów przeanalizują, jak w praktyce dotknie je wrzucenie przez Trumpa chińskiego Huaweia na czarną listę.
Ale możemy porozmawiać o możliwych scenariuszach.
#1 scenariusz: Huawei idzie w AOSP
Google udostępnia Androida w dwóch wersjach. Pierwsza to Android Open Source Project (AOSP) – goła wersja systemu operacyjnego, którą każdy (np. producent smartfonów lub tabletów) może sobie pobrać i wykorzystać wedle własnego uznania. Tak robią często chińscy producenci smartfonów i tak zrobił też amerykański Amazon, który AOSP zmienił na potrzeby urządzeń z rodziny Fire. Głównym problemem czystego Androida jest jednak to, że nie ma on dostępu do Sklepu Google Play – ponieważ AOSP nie zawiera żadnych dodatków od Google’a – dlatego twórcy urządzeń mobilnych muszą tworzyć własne sklepy.
Druga wersja systemu mobilnego Google to taki Android, jakiego znamy najlepiej, czyli ten ze Sklepem Google Play i preinstalowanymi aplikacjami: Chrome, Gmail, Mapy czy YouTube. Tę wersję Google oddaje w ręce producentów nadal za darmo, ale wymaga od nich, aby aplikacje Google były eksponowane w urządzeniu w odpowiedni sposób – to dlatego w nowych smartfonach na ekranie głównym jest zawsze folder z aplikacjami Google’a. Huawei ma stracić dostęp do tej wersji Androida.
Zostaje więc AOSP. Huawei na jego bazie może stworzyć swojego forka Androida, czyli własną modyfikację systemu. Huawei musiałby wtedy zadbać o zastąpienie aplikacji, które do tej pory brał od Google’a. Potrzebne będą: zamiennik Gmaila, zamiennik Map Google, zamiennik YouTube’a (o ile to w ogóle możliwe), zamiennik Wyszukiwarki Google oraz oczywiście jakiś substytut sklepu Google Play, w którym użytkownicy mówiliby nabywać aplikacje i gry.
Stworzenie takiego sklepu łatwe nie jest. Przekonał się o tym kiedyś Microsoft, który próbował swoich sił z mobilnym Windowsem. Sklep i usługi związane z aplikacjami na Windows Phone w zasadzie pozwalały programistom na łatwe przygotowywanie i przenoszenie własnych apek i gier z Androida na Windows Phone’a. Szybko jednak się okazało, że programiści nie chcieli tego robić. Uznali, ze wystarcza im obecność w Apple App Store i Google Play, czyli na platformach, które cieszą się uznaniem milionów użytkowników.
Huawei w tym scenariuszu będzie musiał przetrzeć sobie nowy szlak. I w zasadzie rozpocząć podbój rynku mobilnego od nowa.
#2 scenariusz: Huawei porzuca Androida
Huawei wielokrotnie uspokajał, że panuje nad sytuacją i w razie zaostrzenia konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi będzie w stanie odciąć się od Androida i wypuścić na rynek urządzenia z własnym systemem operacyjnym. Prace nad nim miały trwać od dłuższego czasu.
Nie jest jednak pewne, czy system jest gotowy. Nie jest pewne, czy nowe smartfony, nad którymi pracuje Huawei będą mogły zostać wypuszczone na rynek z innym systemem niż pierwotnie planowano. Nie jest również pewne, czy smartfony z nowym, niszowym i niepopularnym systemem ktokolwiek zechce kupić.
Wszyscy pamiętamy, jak skończyły twory takie jak Windows Phone czy Firefox OS. Na śmietniku historii.
#3 scenariusz: Huawei wraca do Chin
Huawei może ostatecznie podjąć decyzję o powrocie do Chin. Gigant wycofałby się wtedy z pozostałych rynków. W Chinach kontynuowałby sprzedaż, bo tam mógłby, według informacji podanych przez Reutersa, nadal korzystać z Androida takiego, jakiego stosował do tej pory.
Taka decyzja wiązałaby się z olbrzymimi cięciami. W lokalnych oddziałach na całym świecie, w fabrykach i logistyce.
Jednak wtedy firma miałaby czas na przygotowanie nowych działań - może będzie to fork Androida, może własny system operacyjny, a może jeszcze coś innego.
Później, gdy firma odnalazłaby się w nowej rzeczywistości, mogłaby małymi krokami powracać na rynki, na których najlepiej sobie radziła. Sukcesywnie odbudowując swoją pozycję i przyciągając z powrotem klientów do siebie.