REKLAMA

Mimo swojej potęgi Huawei jest bez szans w starciu z Amerykanami. Mało kto wytrzymuje taki cios poniżej pasa

Postępujący kryzys polityczny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami właśnie zebrał swoje żniwo. Jeden z największych i najważniejszych graczy na rynku mobilnej elektroniki użytkowej musi pokazać się od zupełnie nowej strony.

Huawei bez Androida i Windowsa? To problem nie do obejścia
REKLAMA
REKLAMA

Aktualizacja: Według informacji podanych przez Reutersa, rząd Stanów Zjednoczonych wstrzymał na 90 dni zakaz współpracy amerykańskich firm z Huawei. Chińska firma ma czas do 19 sierpnia na zakończenie rozpoczętych procesów, w tym m.in. dostawy towarów, rozwój sieci 5G i inne. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.

Niejasne związki pomiędzy firmą Huawei a chińskimi władzami są z pewnością powodem do zachowania ostrożności przy organizowaniu przetargów na ważne elementy infrastruktury komunikacyjnej. Do dnia dzisiejszego jednak nie odnaleziono ani jednego dowodu na złowrogie działania chińskiego giganta wymierzone przeciwko interesom „świata zachodu”.

To pozwala wierzyć, że brak możliwości dalszej współpracy Google’a z Huaweiem motywowany jest niezupełnie obawami o naruszanie tajemnic państwowych i handlowych przez chiński koncern, a postępującą wojną handlową (i nie tylko…) pomiędzy chińskim a amerykańskim mocarstwem. Jeszcze nie wiemy czy podobny problem będą mieli inni chińscy partnerzy Google’a – tacy jak Xiaomi czy Oppo. Prawdopodobnie czeka ich podobny los, co chińskiego giganta.

Huawei przewidział ten rozwój wydarzeń, rzekomo ma swój autorski zamiennik dla Androida i Windowsa. Nie to jest jednak problemem.

Huawei nie będzie mógł już korzystać z systemu Android, choć nadal może korzystać z AOSP (Android Open Source Project). AOSP jest tym dla Androida, czym Chromium dla Chrome’a – a więc jego fundamentem i esencją, pozbawionym własnościowych i zamkniętych rozwiązań Google’a, w tym integracji z jego usługami. Co szczególnie dotkliwe, AOSP nie ma dostępu do Usług Play, w tym oficjalnego repozytorium aplikacji dla Androida

Nie jest jasne jak będzie wyglądała dalsza współpraca Huaweia z Microsoftem. Notebooki – poniekąd genialne – tego producenta działają pod kontrolą systemu operacyjnego Windows. Wiemy jednak, że prezes Huaweia deklarował, że jego firma już szykuje się na potencjalny kryzys – taki, jak ten, który właśnie wybuchł. I że prace nad autorskimi zamiennikami dla Windowsa i Androida są w zaawansowanym stadium.

Poniekąd wierzę. Miałem już do czynienia z kilkoma różnymi wersjami systemów opartych na Linuksie, zbudowanych przez chińskich programistów. Zabawa trwała z nimi zbyt krótko, bym mógł ocenić ich jakość, jednak zbudowanie jakiegokolwiek systemu opartego o Linuksa nie jest trudne – większość gotowych klocków budulcowych przecież już zbudowano. Sztuką jest odpowiednie dopracowanie interfejsu, UX czy dopasowanie go do sprzętu. Huawei ma jednak całkiem spore doświadczenie w projektowaniu oprogramowania – chociażby, choć nie tylko, za sprawą EMUI. Problemem jest coś innego.

Te nieszczęsne usługi. Huawei ma ich raptem kilka.

Tak na dobrą sprawę typowego klienta – nie mówimy o geekach – nie obchodzi system operacyjny w jego telefonie. Przecież i tak poszczególne wersje producenckie Androida mocno się od siebie różnią w obsłudze, EMUI od Huaweia również zauważalnie różni się od systemu Google’a w jego oryginalnej wersji. Klient ma mieć dostęp do swoich usług. Ma kliknąć w ikonkę z logo Gmaila, Netflixa, Twittera i to ma działać.

Problem aplikacji i braku dostępu do Play Store częściowo można rozwiązać. Wersje webowe – w szczególności w formie PWA – popularnych usług są bardzo dojrzałe. Jednak nie wszystkie usługi są dostępne w takich atrakcyjnych webowo formach. Na dodatek i tak w końcu się okaże, że jakaś usługa w jakiś sposób polega na chmurze Google’a i połączeniu z Usługami Play. Usługa Huawei Zdrowie, nawet jeżeli jest fajna – nie wiem, nie testowałem – na nic się nam nie zda, jeżeli nasz zegarek umie polegać wyłącznie na Google Fit. A ileż usług polega na Koncie Google by identyfikować użytkownika.

Władza w rękach nielicznych operatorów chmur.

Niedawno zostaliśmy zaskoczeni wiadomością o sojuszu Sony i Microsoftu, na mocy którego – między innymi – usługi PlayStation będą wykorzystywać chmurę obliczeniową właściciela platformy Xbox. Niepokoiłem się, że to bardzo zły znak, bo wskazuje na fakt, że globalnym rynkiem IT de facto steruje raptem kilka firm. Tych mających odpowiednio rozbudowaną infrastrukturę cloudową. Przy czym odpowiednio oznacza też pozycję, która nie jest do nadrobienia przez żadnego nowego gracza – chyba że ten zniesie ogromne wydatki i będzie je ponosił przez kolejne lata zanim w ogóle ta chmura zacznie działać.

Jest mało prawdopodobne, by nawet taki gigant jak Huawei był w stanie nadrobić te zaległości. Firma jest gigantem na rynku sprzętu mobilnego i infrastruktury telekomunikacyjnej, ale ma skromne doświadczenie w oprogramowaniu i zerowe w świadczeniu usług. Potencjalnym partnerem cloudowym koncernu może stać się chińska Alibaba – ale i tak nie rozwiązuje to problemu usług.

Agresywna i ksenofobiczna polityka administracji Trumpa właśnie doprowadziła do ogromnego wstrząsu na rynku mobilnym.

Możemy być pewni ostrej reakcji chińskiego rządu, co może mieć destrukcyjne konsekwencje dla całej branży, która polega na chińskich podwykonawcach przy produkcji swojego sprzętu. Na razie jednak Huawei znajduje się w sytuacji absolutnie dramatycznej, której ewentualne wsparcie chińskiej dyplomacji w niczym nie pomoże.

Ogromna szkoda. Patrzę z ogromnym podziwem na rozwój Huaweia, już teraz moim codziennym sprzętem jest bardzo dobry telefon tej marki i absolutnie genialny laptop. Część sympatii z pewnością wynika z subiektywnych upodobań i potrzeb, ale jestem przekonany, że nawet najwięksi fani Samsunga czy Apple’a mogą się zgodzić, że Huawei jest godnym rywalem dla producentów ich ulubionych produktów.

Jeżeli Huawei czegoś nie wymyśli i czymś nas nie zaskoczy, momentalnie spadnie do drugiej, albo i trzeciej ligi na rynku elektroniki konsumenckiej. I to mając w swojej ofercie rewelacyjne produkty w zazwyczaj bardzo atrakcyjnych cenach. Amerykanie wyeliminowali groźnego konkurenta dla ich krajowych firm.

REKLAMA

Tylko jakoś nie mogę pozbyć się niesmaku patrząc na to wszystko z boku. Bo z której strony nie spojrzę na problem, za każdym razem dochodzę do wniosku, że Huawei został pokonany nie naturalnymi prawami rynku, a paskudnym ciosem w krocze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA