Oculus Quest już oficjalnie. To najlepsze gry VR bez peceta i smartfona
Po odświeżonym Messengerze dostaliśmy od Facebooka kolejną nowość: okulary Oculus Quest i Oculus Rift S, które trafią do sprzedaży już w maju.
Wirtualna rzeczywistość jeszcze nie zginęła. Choć do tej pory sprzęty VR nie zyskały wielkiej popularności, to jesteśmy świadkami nowego rozdania w tym segmencie. Facebook wspólnie z Oculusem podczas konferencji F8 pokazali dwa nowe zestawy gogli VR, a do tego poznaliśmy szczegóły okularów Valve Index VR. Nie można też zapomnieć o nadchodzących PlayStation VR2, które rzekomo mają zadebiutować wraz z PS5.
Zacznijmy od Oculus Quest, czyli autonomicznych gogli VR.
Oculus Quest to samodzielne okulary do wirtualnej rzeczywistości, co oznacza, że do pracy nie potrzebują połączenia ze smartfonem, ani z pecetem. Jest to niezależny sprzęt, który pozwoli zagrać w kilka najlepszych tytułów VR, jakie wyszły do tej pory.
Okulary są wyposażone we własny ekran o rozdzielczości 1600x1440 pikseli na każde oko, oraz we wbudowaną pamięć. Wariant o pojemności 64 GB kosztuje 449 euro, a za dwukrotnie większą pojemność zapłacimy 549 euro. Sprzęt trafi na rynek 21 maja.
Pewnym rozczarowaniem jest fakt, że zestaw działa pod kontrolą mobilnego procesora Qualcomm Snapdragon 835, który ma już dwa lata. Głównym przeznaczeniem Quest mają być gry, a lista tytułów na start obejmuje aż 53 pozycje. Poza grami typowo mobilnymi (Angry Birds VR, Fruit Ninja VR), zobaczymy też większe produkcje, w tym świetnie oceniane Beat Saber, Superhot VR, The Climb, Robo Recall, czy Job Simulator. W zestawie dostaniemy wersje demo pięciu gier, a pozostałe tytuły będzie można dokupić.
Akumulator urządzenia wystarczy na 2–3 godziny zabawy, a naładujemy go poprzez port USB-C. Urządzenie nie wymaga żadnych zewnętrznych kamer, a wszystkie elementy potrzebne do śledzenia ruchów są wbudowane w gogle. W grach wykorzystujemy dwa dołączone do zestawu kontrolery, które są lekko odświeżoną wersją Oculus Touch z 2016 roku.
Oculus Rift S to z kolei odświeżenie pierwszego Oculusa Rift.
Oculus Rift S nie wnoszą żadnej rewolucji. Nadal są to okulary przeznaczone do współpracy z komputerami stacjonarnymi i nadal wymagają przewodu do działania.
Co się zmieniło? Przede wszystkim fakt, że Rift S nie wymaga zewnętrznych kamer, a cały system śledzenia ruchów jest wbudowany wprost w gogle. Do tego ekran ma nieco większą rozdzielczość i znajdują się przed nim lepsze soczewki. Zestaw kosztujący 449 euro zawiera dwa dotykowe kontrolery.
Jest też konkurencja od Valve’a.
Valve pokazał dziś okulary Index VR, które od jutra można będzie zamawiać w cenie 999 dol. W zestawie dostajemy poza okularami dwa kontrolery i dwie stacje bazowe. Jeśli mamy już te akcesoria, ponieważ wcześniej mieliśmy inne gogle VR (np. Vive lub Vive Pro), możemy kupić same okulary Valve Index VR za 499 dol.
Sprzęt, wzorem Vive Pro, działa za pośrednictwem pięciometrowego przewodu. Gogole nie są wyposażone we wbudowany system kamer śledzących, dlatego do działania jest potrzebna stacja bazowa wykrywająca ruchy gracza.
Prawdziwa rewolucja przyjdzie wraz z PS VR2?
Jak widać, gracze mogą liczyć na sporo nowości. Najciekawiej wypada Oculus Quest, czyli zupełnie nowe podejście do gamingowego VR-u. Niezależna konstrukcja to najprostszy sposób na wejście do świata dużego VR-u. O sukcesie zdecyduje jakość grafiki, płynność działania i lista tytułów dostępnych na tę platformę.
Mam jednak wrażenie, że dopiero Sony pokaże właściwy kierunek rozwoju. Zapowiadane gogle PS VR2 mają być pozbawione przewodu, a do tego mówi się o odświeżaniu 120 Hz. Na tę premierę przyjdzie nam jednak poczekać przynajmniej do 2020, a najpewniej aż do 2021 roku.