I frytki do tego? W McDonald's sztuczna inteligencja będzie podpowiadać przy zamówieniach
To największa transakcja amerykańskiego giganta od 20 lat. McDonald's kupił firmę Dynamic Yield, która ma stworzyć inteligentne menu. Jego zawartość będzie się zmieniała w zależności np. od warunków pogodowych.
Oferta sieci McDonald's się powiększa, a tablice, na których wyświetlana jest oferta nie są z gumy. Trudno je też co chwila wymieniać, kiedy, dajmy na to, na zewnątrz spadnie temperatura i klientom odechce się jeść lodów.
A, że jak wiadomo ludzie są z natury raczej leniwi i niezdecydowani, to warto im podsuwać gotowe rozwiązania pod nos. I tak wygląda w skrócie plan amerykańskiego fast-foodu. Plan wart 300 mln dol., bo właśnie tyle McDonald's wydał na zakup firmy, która wykorzystuje AI do poprawy jakości obsługi klientów. To jednak dopiero początek.
Amerykanie tylko w 2019 r. chcą wydać okrągły miliard dolarów.
Pieniądze pójdą na modernizację 2 tys. lokali w Stanach Zjednoczonych. Warto też podkreślić, że innowacja ma dotyczyć wyłącznie kierowców podjeżdżających do okienka McDrive. Reszta będzie się musiała nomen omen obejść smakiem.
Dynamic Yield dostało za cel stworzenie wyświetlaczy, które dostosują menu do zewnętrznych warunków - pisze Bloomberg. Gdy zrobi się gorąco algorytm zaproponuje nam lody, gdy zimno – gorącą herbatę. Urządzenie ma też uwzględniać takie czynniki jak pora dnia (choć może chodzi tu głównie o poranne menu) i regionalne preferencje kulinarne.
McDonald's tłumaczy, że dzięki temu ruchowi powinien rozładować korki przy stanowiskach. I pewnie jest w tym trochę racji, bo pewnie każdy z nas utknął kiedyś za klientem, który o treści zamówienia zaczął się zastanawiać dopiero, gdy podjechał do okienka. Teraz ma się to stać nieco prostsze, bo jak rozumiem, sztuczna inteligencja sama będzie przewidywała, na co powinniśmy mieć ochotę.
I nawet jeżeli przestrzeli raz na kilka prób, to i tak czasowo będziemy mocno do przodu.
Można się też oczywiście śmiać, z tego, że fast-foodu postanowił wydać na tak pozornie mało znaczące usprawnienie aż tyle pieniędzy. Tyle, że Amerykanie pokazali już, że potrafią mieć nosa do takich innowacji. Gdy kilka lat temu zaczęli na szeroką skalę montować w swoich placówkach samoobsługowe kioski też wiele osób kręciło głową z powątpiewaniem. Po pewnym czasie okazało się, że klienci przestali stresować się obecnością kasjera i kolejką za plecami. A to przełożyło się na wyższą kwotę, jaką przeznaczali na złożenie pojedynczego zamówienia. Dzisiaj takie kioski stoją już w 17 tys. z 36 tys. restauracji na całym świecie i być może w przyszłości przyczynią się do zlikwidowania części miejsc pracy.