Pentagon ostrzega: zmiany klimatyczne skutkują zwiększoną liczbą konfliktów zbrojnych
Na pierwszy rzut oka ten wniosek wydaje się niedorzeczny. Jednak badania zlecone przez amerykańskich wojskowych bronią go na tyle dobrze, że warto się nad nimi pochylić.
Amerykański Departament Obrony interesuje się tematem zmian klimatycznych już od dłuższego czasu. W 2014 r. amerykańskie siły zbrojne przeprowadziły np. szczegółową analizę potencjalnych skutków rosnącej temperatury i tego, jak wpłyną one na obronność Stanów Zjednoczonych.
Mówimy tu chociażby o zagrożeniach wywołanych przez rosnący poziom wód morskich, takich jak np. podtopienie wielu infrastruktur wojskowych (np. port Pearl Harbor), czy też o zwiększonym ryzyku wystąpienia epidemii wśród amerykańskich żołnierzy, spowodowanym rosnącą populacją komarów i innych insektów przenoszących choroby.
Do podobnych wniosków doszły zresztą inne państwowe podmioty w Stanach Zjednoczonych w swoim wspólnym raporcie opublikowanym pod koniec ubiegłego roku. Pentagon, jak to wojskowi mają w zwyczaju, skupił się na skutkach globalnych zmian, które będą mieć największy wpływ na amerykańskich żołnierzy.
Konflikty na bliskim wschodzie a globalne ocieplenie.
Bardzo szczegółowa analiza danych dotyczących okresów suszy, systemów politycznych, lokalnych i globalnych migracji ludności doprowadziła Amerykanów do bardzo ciekawych wniosków. Nikt nie twierdzi oczywiście, że podwyższenie się średniej temperatury na naszej planecie wywoła spontaniczne wybuchy wojen w jej cieplejszych rejonach, ale… zdecydowanie zwiększy szansę na wystąpienie konfliktu.
Dowodem mają być wydarzenia, które miały miejsce w 2010 r. na Bliskim Wschodzie oraz kolejne fale uchodźców z tamtych rejonów. Głównym czynnikiem klimatycznym, który miał wpływ (nikt nie twierdzi, że decydujący) na powyższe wydarzenia były długotrwałe susze, które przełożyły się bezpośrednio na spadek produkcji żywności i zmusiły wielu ludzi do migracji do większych miast lub za granicę. Głód jest też bardzo sprawnym generatorem społecznych niepokojów, a stąd już bardzo blisko do iskry, która zapoczątkuje konflikt na większą skalę.
Chcesz pokoju... walcz z globalnym ociepleniem.
Nie twierdzę oczywiście - opublikowane badanie też nie - że ocieplenie klimatu jest głównym czynnikiem, odpowiedzialnym za wybuch wojen. Jest ono po prostu kolejnym czynnikiem, który zwiększa prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Tak samo jak coraz bardziej gwałtowne zjawiska pogodowe zwiększają ryzyko występowania klęsk żywiołowych.
Celem badań zleconych przez amerykańskich wojskowych nie było zresztą sianie paniki wśród opinii publicznej. Amerykańska armia ma w zwyczaju przygotowywać się zawczasu na jak najwięcej scenariuszy, których skutkami będzie musiała się zająć. Jednym z najbardziej wybrzmiewających wniosków tej publikacji jest sugestia, aby Stany Zjednoczone i inne rozwinięte kraje pomyślały o środkach, dzięki którym mogłyby zapobiec najbardziej dotkliwym zjawiskom wynikającym ze zmian klimatycznych w tzw. krajach rozwijających się. Zmniejszy to ryzyko wybuchu konfliktu, co oczywiście opłacać się będzie wszystkim zainteresowanym. Szczególnie żołnierzom.