Zacznie brakować jedzenia, a plagi kleszczy i komarów będą roznosić choroby. Nowy raport dotyczący globalnego ocieplenia poraża
Czwarta Narodowa Ocena Klimatu to raport przygotowany wspólnie przez 13 amerykańskich agencji rządowych, w ramach inicjatywy US Global Change Research Program. Jego treść nie pozostawia żadnych złudzeń: za obserwowane zmiany klimatyczne odpowiadają ludzie. Dalsza ignorancja w tej sprawie skończy się katastrofą.
I to wielopoziomową. Zaczynając od wielomiliardowych strat dla amerykańskiej gospodarki, przez obniżenie produkcji rolnej, aż po rosnącą liczbę chorób i problemów ze zdrowiem.
Data publikacji raportu jest nieprzypadkowa
Jego treść miała początkowo ukazać się w grudniu, w ostatniej chwili administracja Donalda Trumpa zdecydowała się na jego publikację w Czarny Piątek. Czyli wtedy, gdy opinia publiczna jest zajęta walką o jak najlepsze okazje w sklepach. Sprytnie. Tajemnicą Poliszynela jest bowiem to, że Trump nadal kwestionuje istnienie globalnego ocieplenia.
Kilkudniowe anomalie pogodowe nie są jednak w stanie przesłonić długotrwałego trendu, w którym średnia temperatura na Ziemi wciąż rośnie. Wraz z jej wzrostem rosnąć będą również wymierne koszty obsługi globlalnego ocieplenia.
Globalne ocieplenie będzie kosztować fortunę
W najnowszym raporcie Amerykanów można znaleźć m.in prognozę dotyczącą strat w gospodarce południowo-wschodnich stanów, w których rosnąca temperatura sprawi, że 2100 r. tamtejsi przedsiębiorcy stracą ok. pół miliarda roboczogodzin. W najgorętszych porach dnia, w niektórych branżach nie będzie można po prostu pracować.
Ten sam problem dotknie amerykańskich rolników. Z raportu wynika, że produkcja kukurydzy i soji w środkowo-zachodnich i południowych stanach zmaleje. I to sporo. W przypadku kukurydzy raport mówi o 75 proc. spadku. Z uprawą soi będzie trochę lepiej, spadnie zaledwie o 25 proc.
Katastrofę przeżyją również branże związane z morzem. Połowy skorupiaków? Do 2100 r. ta branża ma stracić ok 230 mln dol. Zakwaszanie oceanu oraz bardzo szybko powiększające się w nim strefy beztlenowe niszczą morską florę i faunę. W sierpniu br. władze Florydy musiały z tego powodu ogłosić zresztą stan wyjątkowy. Tamtejsze plaże nawiedził największy od dekady czerwony przypływ spowodowany zakwitem setek tysięcy toksycznych alg charakteryzujących się pięknym, karmazynowym kolorem.
Rosnąca temperatura zagraża również naszemu zdrowiu
Rosnąca temperatura oznacza również lepsze warunki do rozprzestrzeniania się chorób roznoszonych przez komary i kleszcze. Mowa tu chociażby o wirusach Zika, Czikungunia, czy o chorobie Denga. O zwiększonym z uwagi na wyższą temperaturę ryzyku zawałowym wśród osób starszych nie ma nawet co wspominać.
Amerykański raport przestrzega również o rosnącym ryzyku występowania klęsk żywiołowych, takich jak powodzie, czy pożary lasów, które już teraz są dużym problemem na amerykańskim kontynencie. Amerykańscy naukowcy szacują, że mniej więcej od 2050 r. amerykańskie lasy mogą zajmować się ogniem sześć razy częściej.
Gorąco zachęcam zresztą do zapoznania się z całością tego raportu. Czyta się to jak wstęp do jakiegoś postapokaliptycznego uniwersum, w którym ludzkość przez swoją ignorancję doprowadziła do nieodwracalnych uszkodzeń ekosystemu swojej planety i zaraz zacznie borykać się z problemem masowego wymierania.:thu
Na końcu raportu znaleźć można nieśmiałe sugestie dotyczące przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym.
Naukowcy standardowo apelują o redukcję emisji gazów cieplarnianych, ograniczenie użycia paliw kopalnych i przejście w jak największym stopniu na odnawialne źródła energii. W obecnym klimacie politycznym panującym w Stanach Zjednoczonych postulaty te przejdą raczej niezauważone.
Ameryka pod rządami Donalda Trumpa bardzo jasno komunikuje światu, że problem globalnego ocieplenia nie jest aż taki straszny. Skoro sam prezydent kwestionuje jego istnienie i wycofuje się z takich inicjatyw, jak chociażby Porozumienie Paryskie, to kolejny raport w tej kwestii raczej niczego nie zmieni. Stany nie są zresztą jedynym krajem, który przymyka oko na ostrzeżenia naukowców. Globalne zużycie węgla i ropy naftowej wciąż rośnie.
Niektóre kraje sugerują co najwyżej, że tak, oczywiście, planują ograniczyć ich zużycie, ale jeszcze nie teraz. I mam wrażenie, że będziemy bawić się w takie składanie obietnic, aż w końcu okaże się, że i tak jest już za późno (niektórzy twierdzą, że już jest) i nie da się z tym już nic zrobić. A poza tym to niech całym tym bałaganem martwią się nasze wnuki i prawnuki. Nam uda doczekać się jeszcze w miarę spokojnej, chociaż upalnej starości.