REKLAMA

Może gdy dopadnie nas kolejny kryzys imigracyjny, w końcu uwierzymy w globalne ocieplenie

Emigracja klimatyczna powoli staje się faktem. W przeciągu najbliższych 83 lat, pół miliona mieszkańców południowo-wschodniej Luizjany będzie zmuszona wynieść się z domów.

emigracja klimatyczna
REKLAMA
REKLAMA

Emigracja klimatyczna w USA: 13 mln ludzi zmieni miejsce zamieszkania

Artykuł, który opublikował Mathew E. Hauer z Uniwersytetu Georgii (najstarsza publiczna uczelnia wyższa w USA) zawiera bardzo szczegółowe wyniki badań. Hauer twierdzi, że do 2100 r. pół miliona ludzi mieszkających obecnie w Nowym Orleanie będzie zmuszona do migracji przez wzrost poziomu morza. To ponad 30 proc. obecnej populacji tego miasta.

Nowy Orlean to dopiero początek

Hauer w swoich badaniach twierdzi, że Nowy Orlean jest obecnie najbardziej zagrożonym miastem, jeśli chodzi o wzrost poziomu morza. Z jego analizy wynika, że dwie trzecie Luizjańczyków przeniesie się na wyżej położone tereny, w obrębie tego samego stanu. Reszta trafi do Teksasu, Mississippi i Georgii.

Podnoszenie się poziomu oceanów sprawi, że w obrębie samych Stanów Zjednoczonych, swoje miejsce zamieszkania będzie musiało zmienić 13 mln osób. Tak duża migracja nie rozłoży się oczywiście równomiernie. Z badań Hauera wynika, że na przykład takie Austin, które zamieszkuje obecnie 2,1 mln ludzi, „wzbogaci się” o dodatkowe 800 tys osób.

Wyobraźcie sobie, że nagle populacja w waszym mieście zwiększa się prawie o 40 proc. Jak poradzi sobie z tym rynek pracy? Szkolnictwo? Służba zdrowia? Elektrownie?

Czy można temu zapobiec?

Hauer sugeruje, że kryzys migracyjny może być częściowo powstrzymany przez inwestycje na dużą skalę. Od oceanu można odgrodzić się częściowo przy pomocy sztucznych rozwiązań: systemowi śluz, pomp, murów przeciwpowodziowych (włoska Wenecja pracuje np. nad projektem „Mojżesz”), itd. Jednak tego typu przedsięwzięcia kosztują fortunę.

Do zabezpieczenia wszystkich przybrzeżnych stanów, rząd Stanów Zjednoczonych musiałby wydać 1,1 bln dolarów. Taka Luizjana na przykład, żeby zabezpieczyć się przed rosnącym poziomem oceanów musi wydać 50 mld dolarów. Aktualnie nie dysponuje nawet połową tej kwoty.

Aglomeracje miejskie położone na wybrzeżach (problem ten nie dotyczy wszak samych Stanów Zjednoczonych) będą kolejnym miejscem, na które zmiany klimatyczne będą mieć ogromny wpływ. Jest to zaledwie – nomen omen – wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o problemy, z którymi będziemy musieli sobie radzić wraz z postępującą zmianą klimatu naszej planety.

Co będzie dalej?

REKLAMA

Oczywiście tematem numer jeden w komentarzach, jak zawsze w przypadku takich tekstów, będzie dyskusja o tym, czy zmiany klimatu to prawda, a jeśli tak, to czyja to wina. Bo przecież nie nasza, o czym mogłem przeczytać pod tekstem na temat malejącego poziomu tlenu w oceanach.

Osobiście odnoszę wrażenie, że sporo ludzi po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego, o jaką stawkę toczą się te wszystkie dyskusje. Szkoda. Wielka szkoda.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA