REKLAMA

Wzrostu cen prądu nie zatrzymamy. Dotacje rządowe będą nieskuteczne w niektórych przypadkach

Dotowanie cen prądu może okazać się w niektórych przypadkach nieskuteczne. Czekających za rogiem podwyżek nie da się blokować w nieskończoność

Cena za prąd nowelizacja ustawy
REKLAMA
REKLAMA

Na razie Komisja Europejska nie grozi palcem Polsce za ustawę o dotowaniu cen prądu. Przypomnijmy, że istnieje realna groźba, że takie wsparcie może być uznane przez Komisję Europejską za nielegalną pomoc publiczną. Wtedy rządowy pomysł na to, by rachunki za prąd były jednak niższe, spali na panewce.

Trudno dzisiaj osądzać, jakie zdanie będzie miała KE na temat ustawy. Już wiemy, że przyjęte pod koniec zeszłego roku regulacje mają wady akcentowane bezskutecznie przez Związek Miast Polskich.

O co chodzi? O to, że przepisy o dotowaniu cen prądu nakazują wrócić do czasów sprzed 30 czerwca 2018 r. Tym samym mają obowiązywać ceny „nie wyższe niż ceny i stawki opłat brutto stosowane w dniu 30 czerwca 2018 r., uwzględniając zmniejszenie stawki podatku akcyzowego na energię elektryczną”. Wszystko niby jasne, ale co w sytuacji kiedy dany podmiot nie może odnieść się do wcześniejszych zamówień, bo ich nie było? Albo grupa zakupowa przy okazji ostatniego przetargu była zupełnie inna nić teraz. Co wtedy?

Dotowanie cen może okazać się dla niektórych nieskuteczne?

W takiej właśnie sytuacji będą głównie samorządy. Często przy okazji przetargów na energię grupują się, by wynegocjować mniejsze stawki jednostkowe. Te grupy zakupowe mogą się zmieniać nawet co przetarg. I wtedy przeniesienia cen energii z poprzedniego okresu staje się skomplikowane. W dodatku nie ma oparcia w przepisach.

Innym przykładem, kiedy ustawa o dotowaniu cen prądu może okazać się nieskuteczna jest sytuacja, w której dany podmiot poprzedni przetarg na zakup energii przeprowadził dość dawno temu. Czy wtedy, nie bacząc m.in. na różnice inflacyjne, też ma wracać - zgodnie z prawem - do starych stawek?

Taki problem ma Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia - podmiot powołany do życia rozporządzeniem Rady Ministrów z lipca 2017. Oficjalnie ten związek gmin zaczął funkcjonować od stycznia 2018 r. Zakup energii zaś przeprowadził poprzednik - Górnośląski Związek Metropolitalny, który miał zupełnie inną strukturę niż dzisiejsza Metropolia. Inna sprawa, że ten przetarg rozstrzygnięto w 2016 r.

Dlatego dzisiaj ze świecą szukać w Metropolii tego, kto zapewni, że dotowanie cen prądu tutaj zadziała.

W rozporządzeniu ma znaleźć się antidotum na te problemy.

Samorządowcy nerwowo czekają na rozporządzenie. Podobno ma tam znaleźć się zapis mówiący o tym, że gdy dany podmiot po 30 czerwca ub.r. po raz pierwszy będzie zawierać umowę z nowym dostawcą prądu, to powinien przedstawić wcześniejszą umowę z innym dostawcą. I mają zacząć obowiązywać tamte stawki.

Obserwatorzy rynku energetycznego poddają taki mechanizm w wątpliwość. Zastanawiają się jakich argumentów będzie można użyć w stosunku do sprzedających energię podmiotów, by te uszanowały wcześniejsze stawki wynegocjowane przez kogoś innego. Inna kwestia do rozstrzygnięcia: czy w takim razie wystarczy samo rozporządzenie wykonawcze, czy może konieczna będzie nowelizacja całej ustawy.

Bez stosownej inicjatywy regulacyjnej ryzyko, że dotowanie cen prądu jednak nie będzie dotyczyć wszystkich staje się całkiem realne. Spójrzmy na przywoływaną już w tym kontekście Metropolię, zrzeszającą na razie 41 miast (już co najmniej trzy gminy wyraziły chęć dołączenia się). Poprzedni podmiot: Górnośląski Związek Metropolitalny był znacznie mniejszy. W jego skład wchodziło raptem 14 gmin.

W organizowanym w 2016 r. przetargu (zamówienie na lata 2017–2018) Związek Metropolitalny wynegocjował cenę za 1 MWh na poziomie ok. 255 zł. W sumie ówczesny kontrakt dotyczył ponad 900 GWh. Teraz, jak wynika z przetargu z listopada 2018 r., wolumen jest mniejszy - dotyczy 468 GWh. Dla zdecydowanie największej grupy zakupowej w Polsce: 289 podmiotów, wśród których znajdziemy poszczególne miasta wchodzące w skład Metropolii, ale także Stadion Śląski, czy Zespół Pieśni i Tańca “Śląsk”. Najkorzystniejszą ofertę, wartą 192,4 mln zł, złożył Tauron. To daje cenę za 1 MWh w granicach 410 zł. W porównaniu z jednostkową ceną z 2016 r. to wzrost o ponad 60 proc. I na razie takie ustalenia obowiązują.

Dostawcy prądu mają czas do końca marca.

REKLAMA

Ustawa o dotowaniu cen prądu mówi jasno: dostawcy energii mają czas na korektę wcześniej wysłanych faktur do końca marca. Z datą od 1 stycznia 2019 r. Na to z utęsknieniem będą czekać m.in. warszawscy klienci Innogy Polska SA, którzy od 21 grudnia 2018 r. (czyli jeszcze przed podjęciem regulacyjnych zmian) otrzymywali nowe rachunki za energię. Z nowymi, wyższymi taryfami, ustanowionymi „ze względu na bardzo duży wzrost cen energii na rynku hurtowym”.

W sprawie przynajmniej niektórych samorządów korekta wcześniejszej faktury może okazać się niewystarczającym rozwiązaniem. Być może faktycznie wątpliwości rozwieje rozporządzenie wykonawcze. Na razie trzeba czekać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA