Ogromna wygoda to też ogromne zagrożenie. Potrzebujemy regulacji technologii rozpoznawania twarzy
Podczas konferencji Web Summit, zorganizowanej w Lizbonie, jeden z dyrektorów Microsoftu zwrócił uwagę na problem braku jakichkolwiek regulacji związanych z technologią rozpoznawania twarzy. Ignorując go, możemy któregoś dnia obudzić się w rzeczywistości do złudzenia przypominającej tę z książki „1984" G. Orwella.
Brad Smith, dyrektor Microsoftu odpowiedzialny za sprawy korporacyjne, to człowiek, którego bardzo szanuję. Zwraca on bowiem uwagę na kwestie nowych technologii, które pozostawione samym sobie, mogą przerodzić się w poważne problemy w przyszłości. To on ostrzegał, jeszcze przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA, że media społecznościowe mogą przerodzić się w narzędzie zakłócające wyniki demokratycznych wyborów. Jego obawy okazały się być uzasadnione.
Teraz Smith zwraca uwagę na kolejny problem, jakim w przyszłości mogą stać się technologie wykorzystywane do rozpoznawania twarzy. Najlepiej zresztą będzie oddać mu głos:
Technologia rozpoznawania twarzy: ogromna wygoda i zagrożenie dla naszej prywatności.
Przyznaję, że na razie brzmi to trochę, jak teoria spiskowa, ale zgadzam się ze Smithem, że jest to najlepszy moment na wprowadzenie zdroworozsądkowych regulacji związanych z technologią rozpoznawania twarzy. Bez nich, bardzo szybko może się okazać, że firmy i podmioty państwowe zaczną po prostu nadużywać związanych z nią możliwości. Smith nie jest zresztą pierwszym człowiekiem, który ostrzega przed tego typu scenariuszem.
Przypomnijmy chociażby głośną sprawę z lipca 2018 r., kiedy to organizacja American Civil Liberties Union udowodniła, że algorytm Rekognition, który Amazon od jakiegoś czasu udostępnia amerykańskim agencjom rządowym jest na tyle niedokładny, że pomylił amerykańskich kongresmenów z przestępcami poszukiwanymi listami gończymi. Algorytm wykorzystywany jest obecnie przez policję z Orlando, którzy kilka razy już podkreślali, że wyniki podawane przez Rekognition weryfikowane są na końcu przez ludzkiego policjanta. Nie oznacza to jednak, że ta procedura nie ulegnie zmianie w przyszłości.
Regulacje są jak najbardziej potrzebne.
Ignorując kwestię tego kto, po co i kiedy może korzystać z technologii rozpoznawania twarzy, możemy któregoś dnia obudzić się w rzeczywistości, w której każde nasze działanie jest ściśle monitorowane. Łukasz Kotkowski pisał niedawno o tym samym problemie, w kontekście danych przesyłanych z modułu GPS naszych smartfonów na serwery Google.
Takie comiesięczne zestawienie miejsc, które odwiedziliśmy, już teraz wydaje się być przerażające. Na razie jednak, zawsze zostaje opcja wyłączenia modułu GPS, albo pozostawienia naszego smartfona w domu. Technologia rozpoznawania twarzy, z odpowiednio gęstą siecią monitoringu, nie pozostawi nam już żadnego wyboru.
Dlatego zgadzam się ze Smithem, że wypadałoby jak najszybciej uregulować zasady związane z jej korzystaniem. Nie mając nawet nic do ukrycia, pomyślcie o tych wszystkich zindywidualizowanych reklamach zaczynających się od „hej, widzimy, że codziennie bywasz w....". Istny koszmar.