REKLAMA

Nie zapłaczę po 3D Touch w iPhonie, ale nie raz za nim zatęsknię. Jeśli faktycznie zniknie

Apple ma podobno pozbyć się 3D Touch. Usunięcie rozpoznawania siły nacisku na ekran telefonu by mnie zmartwiło, ale nie byłbym tym w ogóle zaskoczony. To jakże przydatne rozwiązanie nie weszło do mainstreamu. I nie już wejdzie.

3d touch iphone 6s
REKLAMA
REKLAMA

3D Touch było jedną z niewielu nowości, która wyróżniała iPhone’a 6s na tle poprzednika. Od tej generacji wszystkie telefony firmy z Cupertino rozpoznają nie tylko miejsce dotknięcia ekranu, ale również siłę, z jaką ekran został dociśnięty. Do tego po mocniejszym dociśnięciu wyświetlacza dają informację zwrotną w postaci delikatnej wibracji.

Czym w ogóle jest 3D Touch?

To nowa warstwa interfejsu, w której płaski obraz aplikacji traktowany jest jak coś trójwymiarowego. Interfejs można nie tylko dotknąć, ale też wcisnąć i to z różną siłą, a wibracje sprawiają wrażenie wciśnięcia fizycznego przycisku. W założeniu miało to pomóc użytkownikom iPhone’ów w obsłudze ich urządzeń, dodając kolejny sposób interakcji - obok muśnięć i przeciągnięć.

Dzięki temu można wywołać menu kontekstowe na ikonie aplikacji, wyświetlić podgląd strony internetowej czy maila, uruchomić animację Live Photo itp. Apple wykorzystał podobną technologię o nazwie Force Touch też w innych produktach, czyli w zegarkach Apple Watch i gładzikach. Można było podejrzewać, że 3D Touch na stałe zagości w rezerwacie. Na to się jednak nie zanosi.

Apple może zrezygnować z 3D Touch ze względu na nowego, tańszego iPhone’a.

W tym roku do sprzedaży mają trafić trzy zupełnie nowe telefony, ale nie będzie to odświeżenie kolekcji z 2017 roku. Wedle licznych i wiarygodnych przecieków bezpośredniego następcy ma doczekać się tylko 5,8-calowy iPhone X, który zapewne zostanie nazwany iPhone Xs. Pojawić się ma też większy model (oznaczony iPhone Xs Plus, a może iPhone XL z 6,5-calowym ekranem).

Oprócz tego Apple szykuje rzekomo tańszego iPhone’a z ekranem o 6,1-calowej przekątnej wyświetlacza. Będzie miał notcha i Face ID, ale w ramach oszczędności dostanie ekran LCD zamiast OLED-a, będzie miał nieco grubsze ramki i gorszy aparat z jednym obiektywem. Apple ma podobno zrezygnować w nim również z ekranu wrażliwego na siłę nacisku.

Co jest zrozumiałe, bo jeśli szukać oszczędności, to właśnie na 3D Touch.

Apple z pewnością w danych telemetrycznych widzi, ile osób faktycznie korzysta z 3D Touch. Jeśli nie jest to funkcja przesadnie często wykorzystywana przez klientów - a jestem przekonany, że nie jest - to trzymanie się jej na siłę nie ma racji bytu. Skoro nie stało się do teraz nowym multitouch, to już się nim nie stanie. A do tego przecież komplikuje proces produkcji i finalnie podnosi cenę urządzenia.

iphone 2018 aparat class="wp-image-777673"

Jeśli producent telefonów faktycznie szykuje teraz tańszy model, a wszystko na to wskazuje, to musi pójść na pewne kompromisy. Najprościej pozbyć się podzespołów, których na pierwszy rzut oka nie widać, takich jak warstwa wykrywająca siłę nacisku. Na wystawie sklepie mało kto zwróci na to uwagę. Wiele posiadaczy iPhone’a dowie się o 3D Touch pewnie z nagłówków o jego usunięciu.

Korzystanie z 3D Touch nie jest przesadnie intuicyjne.

Jestem geekiem, więc o 3D Touch naczytałem się jeszcze zanim wziąłem iPhone’a 6s do ręki. Z początku byłem nim zachwycony i... nadal mi się to podoba. W kilku zastosowaniach faktycznie z tej funkcji faktycznie korzystam. Niestety najużyteczniejsza z nich - cofanie się do poprzedniej aplikacji poprzez dociśnięcie krawędzi ekranu i przesunięcie palca - zniknęła z iPhone’a X. Zastąpiły ją jeszcze wygodniejsze gesty.

Ponieważ w praktyce nie korzystam ze skrótów na pulpicie, to 3D Touch wykorzystuję teraz tylko od czasu do czasu. Głównie do podejrzenia zawartości stron internetowych bez ich otwierania w pełnym oknie i do wywołania menu kontekstowego na zdjęciach. Przydaje się też do uruchomienia aplikacji Live Photo, ale akurat tę ostatnią funkcje można w wywołać poprzez dłuższe przytrzymanie palca na ekranie.

W końcu tak to działa na iPadzie.

W tabletach Apple’a nie ma silniczka wibracyjnego ani wsparcia dla 3D Touch, ale specjalnie nie widać ich braku. A ponieważ firma zdaje się dążyć wreszcie do unifikacji obu linii produktów - stąd w iPadzie Pro ma pojawić się Face ID - to zamiast wdrażać w nich ekran wrażliwy na nacisk palca, może równie dobrze pozbyć się tej warstwy ze wszystkich iPhone’ów. Byłoby w tym więcej sensu, niż kastrowanie z tej funkcji tylko jednego, tańszego modelu iPhone'a.

 class="wp-image-770332"

Jestem też przekonany, że poza geekami… mało kto tę zmianę zauważy. 3D Touch jest użyteczne, ale nie jest tak intuicyjne, by statystyczny Homer Simpson je odkrył. Interfejs telefonów Apple’a do tego nie sugeruje, że można z tego skorzystać. Użytkownicy muszą tę funkcję odkryć, więc nic dziwnego, że wielu z nich nawet sobie nie zdaje sprawy, że w cenę ich telefonu jest wliczona warstwa ekranu wrażliwa na nacisk. Dlatego wcale się nie zdziwię, jeśli pójdzie pod nóż.

REKLAMA

Tyle dobrego dla Apple’a, że nawet jeśli 3D Touch zakończy żywot przedwcześnie, to i tak firma będzie mieć powody do zadowolenia. Pokazała w końcu po raz kolejny swoją siłę - deweloperzy jak jeden mąż zaczęli implementować wsparcie dla tego rozwiązania w swoich aplikacjach. W świecie Androida coś takiego jest nie do pomyślenia, skoro z nowej wersji wprowadzającej nowe API po roku korzysta w porywach kilkanaście procent sprzętów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA