Przewijać można bez końca, a czas leci. Dlatego Facebook dokładnie zmierzy, ile czasu spędzasz na przewijaniu
Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Facebook zamierza to robić, uświadamiając przy tym użytkownikom, jaką część ich życia pochłania serwis.
Próbując odpowiedzieć na wyżej zadane pytanie, odetchnąłem z ulgą. Nie licząc obsługi redakcyjnego konta Spider's Web na Facebooku, prywatnie poświęcam największemu serwisowi społecznościowemu świata może kwadrans dziennie.
Ten czas skróci się jeszcze na początku przyszłego roku, gdy zakończę wyzwanie rozpoczęte 29 stycznia. Zacząłem wówczas codzienny przegląd postów opublikowanych przeze mnie danego dnia. Większość z nich usuwam jako nieaktualne i pozbawione kontekstu. Taki przegląd, obejmujący wszystkie lata od zarejestrowania w serwisie, zajmuje mi kilka minut. Tak czy siak, jestem zadowolony z wyliczeń, pokazują bowiem, że choć używam Facebooka każdego dnia, to nie zawładnął mną bez reszty.
Liczenie czasu spędzonego na Facebooku może okazać się zimnym prysznicem.
Lubię obserwować w jaki sposób ludzie korzystają z Facebooka. Zarówno ci przypadkowi, jak i znajomi oraz bliscy. Z zewnątrz taka czynność wygląda na bardzo angażującą. Z drugiej strony, jest coś dziwnego w patrzeniu, jak inni przewijają aktualności, od czasu do czasu obdarowując posty czy zdjęcia polubieniami. Przewijać można bez końca, a czas leci.
Pisząc, że Facebook rozpoczął testy funkcji kontrolowania czasu spędzonego w jego aplikacji, mógłbym stwierdzić, że gigant postanowił pomóc użytkownikom w walce z nałogiem, byłoby to jednak śmieszne. Owszem, Mark Zuckerberg kreuje się na mesjasza Internetu i mimo gigantycznych wpadek w ostatnich miesiącach i latach nie przestaje mówić o misji, ale nie sprawia to jeszcze, że tę pozę musimy brać poważnie.
Na początku roku, przy okazji prezentacji wyników finansowych, właśnie w tym duchu szef firmy chwalił się, że czas spędzony przez użytkowników w serwisie skrócił się o 50 mln godzin dziennie.
Funkcję Twój czas na Facebooku odkryto w trzewiach aplikacji dla Androida. Póki co, to rodzaj prototypu, ale wiadomo, że w stosownej zakładce użytkownik powinien znaleźć podsumowanie spęczonego czasu i możliwość ustawienia powiadomienia, gdy przekroczy założony przez siebie limit czasu.
Facebook wpisuje się w tegoroczny trend.
Podczas konferencji Google I/O zaprezentowano funkcję Google Wellbeing. Założenie jest bardzo podobne, do opisywanego powyżej, ale ujęcie znacznie szersze, bowiem użytkownik dowie się ile czasu pochłonęło korzystanie ze smartfonu i poszczególnych aplikacji.
Kilka tygodni później na konferencji WWDC podobny sposób monitorowania użycia urządzenia przez jego posiadacza, zapowiedział Apple. W iOS 12 sercem zarządzania czasem ma być tzw. Screen Time, który będzie zestawiał naszą aktywność. Pomóc w samokontroli ma też rozbudowana funkcja Nie przeszkadzać i tzw. App Limiter, pozwalający ustawić limity czasowe korzystania z poszczególnych aplikacji.
Mądrość ludowa mówi, że wszystko jest dla ludzi.
Alkohol sam w sobie nie jest zły, ale nadużywany może wpływać nie tylko na zdrowie pijącego, ale i sytuację jego rodziny. Z aplikacjami do kontroli czasu spędzonego na smartfonie jest trochę tak, że nie byłyby potrzebne, gdyby nie było smartfonów, a mobilna rewolucja nie wymuszała wręcz na nas, korzystania z aplikacji.
Nie można jednak zrzucać winy na producentów i usługodawców, bo to my sami szukamy wygody, a także chcemy mieć cały świat w kieszeni. Smartfony stały się naszymi podręcznymi centrami sterowania światem. Skoro wykonujemy w nich tak wiele czynności, nie może dziwić fakt, że korzystamy z nich coraz więcej.
Facebook, testując opisane wyżej funkcje, wpisuje się w ogólny trend. Tego typu inicjatyw nie należy krytykować choćby z tego powodu, że kontrola czasu spędzonego ze smartfonem to cenna wiedza, która może pomóc wysnuć użytkownikom wpływające na ich życie wnioski. Oczywiście może być też tak, że nie spełnią one swojego zadania, podobnie jak nałogowego palacza nie odstraszają sugestywne zdjęcia na paczkach papierosów.