A miało być tak pięknie. Nowy DJI Phantom 4 Pro V2 nie jest tym, na co czekaliśmy
Parafrazując słynny cytat z Gwiezdnych wojen: to nie są drony, których szukacie. Nowy DJI Phantom 4 Pro V2.0 jest oczywiście piekielnie zaawansowany technologicznie, ale nie jest wart zakupu. Przynajmniej nie w tej chwili.
DJI pokazało nowego członka serii dronów Phantom, który dołączy do obecnych w ofercie Phantomów 4, Pro, Advanced i Obsidian.
Jakie nowości wprowadza DJI Phantom 4 Pro V2.0? Jedną z głównych jest doskonalszy, pewniejszy system transmisji OcuSync przekazujący podgląd z kamery w jakości 1080p w 30 kl/s. Wcześniejsze Phantomy korzystały ze starszego systemu Lightbridge 2 z transmisją 720/30p. OcuSynth znamy już m.in. z Mavica Pro, gdzie sprawdza się bardzo dobrze.
Do drona jest dołączony nowy kontroler, kompatybilny z nowym systemem łączności. Ta zmiana sprawia, że nie zostanie zachowana kompatybilność kontrolera z poprzednimi Phantomami.
Phantom 4 Pro V2.0 jest też aż o 60 proc. cichszy od Phantoma 4 Pro. Dzieje się to za sprawą nowych silników i kontrolerów ESC, a także nowych śmigieł, które będą kompatybilne również z Phantomem 4 Pro.
Poprawił się też ulepszony system wykrywania przeszkód na kierunku do przodu i do tyłu. W poprzednim modelu działał dla obiektów oddalonych maksymalnie o 10 metrów, a w nowym dronie system widzi na 30 m.
Pozostałe parametry pozostają bez zmian. W dronie znajdzie się ta sama kamera, co w Phantomie 4 Pro, czyli bardzo udany model z jednocalową matrycą o rozdzielczości 20 megapikseli, zdjęciami RAW i nagrywaniem w 4K przy 60 kl./s. Nie zmienił się też akumulator, który zapewnia bardzo przyzwoite 30 min lotu. Cena: 1699 euro w wersji z podstawowym kontrolerem i 1999 euro za kontroler z ekranem.
W takim razie dlaczego DJI Phantom 4 Pro V2.0 jest rozczarowaniem? Ponieważ nie jest Phantomem 5.
I nie chodzi tu bynajmniej o cyferkę. Od kilku tygodni w sieci krążą przecieki i zdjęcia przedstawiające następcę obecnej serii Phantom 4. Nowy dron nie ma jeszcze nazwy (spekuluje się, że będzie to Phantom 5), ale ma jeden zasadniczy wyróżnik: zintegrowaną kamerę z wymienną optyką.
Takie rozwiązanie już funkcjonuje w ofercie DJI, ale jest przeznaczone do dronów wyższych serii, głównie Inspire. Wymienną optykę znajdziemy w kamerach Zenmuse X7 i X5S. Obie charakteryzują się sporo większą matrycą - pierwsza ma rozmiar Super 35 (filmowy odpowiednik APS-C), a druga Mikro Cztery Trzecie.
Tak duże matryce i do tego wymienna optyka w dronie wielkości Phantoma byłaby wielkim krokiem naprzód. Przecieki sugerują, że pojawienie się takiego drona jest tylko kwestią czasu.
Pozostaje pytanie, kiedy taki dron może zadebiutować na rynku. Jeśli będzie to kwestia kilku miesięcy - co przy tempie premier DJI jest bardzo możliwe - nabywcy Phantoma 4 Pro V2.0 będą mocno rozżaleni. Przecież widzieliśmy to już nie raz. Nawet stosunkowo niedawno mieliśmy sytuację, kiedy sporo osób skusiło się na malutkiego Sparka, by kilka tygodni później żałować zakupu, kiedy na rynku pojawił się Mavic Air.
Pozostaje czekać na kolejny ruch DJI. Sądząc po dotychczasowym tempie rozwoju, nie będziemy czekać długo.