Wciąż jeden z najlepszych dronów na rynku. DJI Mavic Pro - recenzja w rok po premierze
W momencie premiery DJI Mavic Pro był wielkim krokiem naprzód w ofercie DJI i rewolucją w skali całego rynku dronów. Czy Mavica Pro warto kupić dziś, ponad rok po premierze? Zapraszam do recenzji.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że DJI pokazując Mavica Pro wymyśliło drona na nowo. Urządzenie wyróżniało się całkowicie nową, składaną konstrukcją, dzięki czemu podróżowanie z dronem stało się znacznie prostsze. Jednocześnie Mavic Pro miał naprawdę niezłą kamerkę osadzoną na trójosiowym gimbalu, system wykrywania przeszkód, bardzo dobre parametry lotu i nowoczesny kontroler.
Mavic Pro trafiał na rynek na przełomie 2016 i 2017 roku, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Pojawił się mniejszy DJI Mavic Air, a według przecieków, niebawem DJI ma pokazać Mavica Pro II, którego premiera od kilku miesięcy jest przesuwana. Czy w tej sytuacji nadal warto kupić pierwszego Mavica Pro?
Z dronami DJI nie miałem styczności od czasów Phantoma II. Po pierwszym włączeniu Mavica Pro poczułem się, jakbym przeskoczył z ery Nokii 3310 do iPhone’a X.
Mniej więcej trzy lata temu miałem okres wielkiej fascynacji dronami. Miałem DJI Pahntoma II, którego szybko wymieniłem na własnoręcznie składany hexacopter na bazie ramy DJI F550. Po drodze testowałem kilka innych dronów i uczestniczyłem w warsztatach nagrywania z drona, gdzie lataliśmy m.in. DJI Inspire. Uważam więc, że mam całkiem bogate doświadczenie w kwestii kopterów.
Mimo to mój pierwszy kontakt z DJI Mavikiem Pro był szokiem. Nie pamiętam drugiego tak dopracowanego, przemyślanego i - wybaczcie określenie - idiotoodpornego drona. DJI w ostatnich latach przeszło nieprawdopodobną transformację. Wszystko jest tu podane na tacy, jest proste i zrozumiałe, a do tego myśli za użytkownika. Zapomniałeś skalibrować kompas w nowym miejscu? Nie szkodzi, dron cię o tym poinformuje. Dostaniesz nawet powiadomienie, że kalibrujesz kompas w miejscu, które ma zbyt duże interferencje. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Najważniejsze cechy drona DJI Mavic Pro:
- składane ramiona, składane śmigła,
- waga: 743 gramy,
- maksymalna szybkość lotu: 65 km/h w trybie sport,
- czas lotu: 27 minut,
- zasięg: 7 km (technologia łączności DJI OcuSync),
- system wykrywania przeszkód (na kierunkach przed i pod dronem),
- trójosiowy gimbal,
- kamera z matrycą CMOS 1/2.3”, 12,35 megapiksela,
- obiektyw o ekwiwalencie 35mm, jasność f/2.2,
- autofocus w obiektywie, zakres od 0,5m do nieskończoności,
- zdjęcia JPG i RAW (DNG),
- tryby nagrywania: 4096×2160 (24p), 3840×2160 (24/25/30p), 2.7K (24/25/30p), Full HD (24/25/30/48/50/60/96p), HD (24/25/30/48/50/60/120p),
- bitrate wideo 60 Mbps,
- obsługa kart Micro SD do 128 GB.
DJI Mavic Pro Fly More Combo - co znajdziemy w zestawie?
Do testów otrzymałem drona w zestawie Fly More Combo. W jego skład wchodzi:
- dron DJI Mavic Pro,
- kontroler z trzema przewodami do różnych smartfonów (micro USB, USB-C, Lightning),
- dwa zapasowe akumulatory (łącznie dostajemy więc trzy),
- hub pozwalający ładować do 4 akumulatorów (i kontroler) jednocześnie,
- ładowarkę sieciową i samochodową,
- adapter do akumulatora pozwalający korzystać z niego jak z powerbanku,
- 6 zapasowych śmigieł,
- pokrowiec w formie małej naramiennej torby, mieszczący drona, kontroler i akcesoria.
Pierwsze chwile z DJI Mavic Pro.
Po wyjęciu zestawu z pudełka i naładowaniu akumulatorów musimy sparować kontroler z dronem (dzieje się to automatycznie) i zaktualizować oprogramowanie. Bardzo ważnym elementem zestawu jest aplikacja DJI GO 4, która umożliwia sprawdzanie statusu drona, robienie aktualizacji oprogramowania, a w czasie lotu daje podgląd obrazu i danych telemetrycznych.
DJI pomyślało o wszystkim, nawet o takim szczególe, jak zakładanie śmigieł. Nie są do tego potrzebne żadne narzędzia, trzeba jedynie pamiętać o tym, że mamy dwa śmigła „lewe” i dwa „prawe”. Trzeba je założyć na odpowiednie silniki korzystając z oznaczeń. Drona można transportować z założonymi śmigłami, ponieważ są one składane. Mając w pamięci doświadczenia z poprzednimi dronami DJI, bardzo doceniam automatyzację całego procesu w Mavicu.
Przed testem obawiałem się jakości wykonania drona i całego systemu składania. Okazuje się, że zarówno dron jak i kontroler budzą pełne zaufanie. Ramiona nie mają tendencji do łapania luzów, wszystko jest spasowane bardzo dobrze i ma wysoką jakość. Moja opinia bazuje na trzech tygodniach testu i kilkudziesięciu lotach (kilkanaście godzin w powietrzu), ale takie same wrażenia mają osoby posiadające Mavica Pro od kilku miesięcy.
Okazuje się, że po pierwszej konfiguracji sam lot jest najprostszym elementem.
Latanie DJI Mavikiem Pro jest aż zbyt proste. Dron zachowuje się w powietrzu jak przyklejony, nawet na bardzo silnym wietrze. Mamy nawet przyciski do automatycznego startu i lądowania, więc nawet zupełny amator powinien sobie poradzić.
Oczywiście przed każdym startem musimy chwilę poczekać, aż Mavic Pro połączy się z satelitami i zapisze pozycję domową (potrzebną do awaryjnego trybu Return To Home). Jeśli o tym pamiętamy, latanie będzie banalnie proste. Dron faktycznie wykrywa przeszkody, ale tylko na kierunku do przodu i w dół, o czym trzeba pamiętać np. podczas lotów do tyłu.
Całą charakterystykę lotu można jednak zmienić przełączając kontroler w tryb Sport, który zmienia drona w BESTIĘ. Czujniki wykrywania ruchu przestają działać, a maksymalna prędkość rośnie do 65 km/h. Dron staje się podniebną, szalenie responsywną wyścigówką, która autentycznie potrafi przerazić. Domyślnie przed przypadkowym włączeniem trybu Sport chroni dodatkowa blokada w aplikacji DJI GO 4. Słusznie, bo tryb Sport wymaga sporej wprawy.
Kontroler Mavica Pro jest świetny.
Kontroler Mavica Pro łączy się z dronem przez autorski standard transmisji OcuSynth, a następnie łączy się ze smartfonem (lub tabletem) przewodowo. Na kontrolerze znajduje się ekran przedstawiający dane telemetryczne (m.in. odległość, wysokość, poziom naładowania akumulatora w dronie i w kontrolerze, czy status GPS).
Na obudowie znajduje się też szereg przycisków, z których kilka jest konfigurowalnych. Po lewej stronie mamy bardzo ważny przycisk Return To Home, który wymusza powrót drona do miejsca startu w razie jakichkolwiek problemów. Warto ustawić w aplikacji odpowiednią wysokość powrotu do domu, aby dron np. nie zahaczył o drzewo, kiedy będzie leciał autonomicznie.
Drugim ważnym elementem jest przycisk pauzy, który zatrzymuje wszystkie autonomiczne tryby lotu. Przykładowo, jeśli dron robi automatyczne okręgi dookoła obiektu w trybie Point of Interest, a widzisz, że zbliża się do drzewa, możesz jednym przyciskiem anulować autonomiczny lot. To ważne, bo trzeba pamietać, że wykrywanie przeszkód działa tylko na kierunku do przodu i do dołu, więc przy locie w bok dron jest ślepy.
Na prawo od ekranu mamy pięciokierunkowy joystick, w którym możemy skonfigurować funkcje (np. skierowanie w dół może automatycznie kierować gimbal w dół o kąt 90 stopni). Pod palcami wskazującymi mamy wyzwalacz migawki i przycisk nagrywania, a także dwa pokrętła. Jedno zmienia nachylenie gimbala, a drugie ekspozycję nagrań. Dodatkowo u dołu znajdują się dwa konfigurowalne przyciski. Jeden z nich może służyć np. do ustawiania ostrości w kamerce. Na prawej ściance znajduje się przełącznik Sport.
Aplikacja DJI GO 4 mogłaby być nieco lepsza.
Na ekranie aplikacji widzimy w czasie lotu dane o wysokości i odległości drona, minimapkę i - przede wszystkim - podgląd z kamery. Możemy tu zmieniać ustawienia kamery (osobno dla filmu i zdjęć), a także konfigurować praktycznie każdy element drona i kontrolera.
W czasie lotu bardzo ważnym elementem jest pasek znajdujący się u góry ekranu. Widać na nim procentowy poziom akumulatora i pozostały czas lotu. Na pasku jest też bardzo ważna ikonka „H”. Jeśli wskaźnik z czasem do niej dotrze, będzie to oznaczać, że dron ma tylko tyle energii, by bezpiecznie powrócić do miejsca startu. Domyślnie po osiągnięciu tego stanu baterii automatycznie włącza się tryb powrotu do domu (jesteśmy o tym informowani w aplikacji). Na ekranie pojawiają się też inne powiadomienia, np. o tym, że wiatr jest silny i trzeba latać ostrożnie.
Podczas kilkunastu godzin lotu miałem dwie sytuacje, w których aplikacja straciła łączność z kontrolerem, a ja zostałem pozbawiony podglądu z kamery. Nie wiem, co było przyczyną (obstawiam, że to błąd aplikacji), ale łączność z kontrolerem byłą zachowana, więc mogłem latać bez podglądu. W obu przypadkach wymusiłem tryb powrotu do domu, po czym dron wrócił idealnie do miejsca startu.
Świetnie sprawdzają się wbudowany tryby lotu.
W aplikacji DJI GO 4 znajdziemy mnóstwo wbudowanych trybów lotu, z których najbardziej przypadły mi do gustu: Tripod (statyw), Point of Interest i QuickShot.
W trybie statywu drążki kontrolera stają się znacznie mniej czułe. Wychylenie drążka do końca skali powoduje bardzo minimalny ruch drona, co umożliwia precyzyjne kadrowanie.
W trybie Point of Interest dron może automatycznie krążyć wokół wybranego obiektu. Na początku ustawiamy punkt centralny, podlatując dronem nad wybrany obiekt, rysujemy promień, dobieramy prędkość i wysokość lotu, po czym dron zaczyna automatycznie okrążać obiekt w taki sposób, że kamera zawsze jest skierowana w jego stronę.
Tryb QuickShot zawiera trzy wbudowane „sztuczki” aktywowane po zaznaczeniu postaci na ekranie.
- Dronie - dron płynnie odlatuje na wybraną odległość tworząc ładne ujęcie),
- Helix - dron okrąża wybraną postać spiralnym ruchem,
- Rocekt - dron unosi się do góry z płyną zmianą kąta widzenia w gimbalu.
Dodatkowo w aplikacji pojawiły się nowe tryby zdjęciowe, w których możemy zrobić kilka różnych panoram, zdjęcie 360 i zdjęcie typu „mała planeta”. Generalnie możliwości jest mnóstwo, a samo ich odkrycie zajmie przynajmniej godzinę.
Największą wadą DJI Mavic Pro jest waga. Dron przekracza barierę 600 g, więc polskie prawo zabrania latać nim rekreacyjnie w mieście.
600 gramów to obecnie magiczna granica w polskim prawie. Dronami o niższej masie można latać rekreacyjnie (czyli niezarobkowo) w miastach, bez konieczności posiadania świadectwa kwalifikacji UAVO i bez zgłaszania lotów.
Trzeba tylko przestrzegać kilku zasad: latać w zasięgu wzroku, zachować dystans min. 30 m od ludzi i pojazdów, nie latać nad drogami. Nie można też latać w strefach lotnisk oraz w innych wyłączonych strukturach. Najlepiej skorzystać z polskiej aplikacji DroneRadar, która pokazuje, czy można legalnie latać w danym miejscu.
Problem polega na tym, że DJI Mavic Pro waży 734 g, więc według prawa nie możemy nim latać w mieście bez zezwolenia. Z tego względu nowszy DJI Mavic Air ważący 430 g jest bardziej uniwersalnym urządzeniem.
W takim razie, czy lepiej kupić Mavica Air?
Panuje przekonanie, że obecnie lepiej wybrać Mavica Air zamiast wersji Pro. Poza niższą masą, mniejszym rozmiarem i niższą ceną, Air ma też bardziej rozbudowany system wykrywania przeszkód, który widzi również do tyłu. Pod względem jakości kamery oba drony są bardzo podobne i można z nich uzyskać praktycznie identyczny obrazek. Niezaprzeczalną zaletą Aira jest wyższy bitrate w wideo (100 Mb/s zamiast 60).
Część osób zapomina jednak, że Mavic Pro ma kilka innych przewag:
- dłuższy czas lotu (27 min vs 21 min, realnie 25 vs 17–18 min),
- większy zasięg (7 km kontra 4 km),
- mniejszą głośność drona dzięki większym śmigłom,
- bardziej niezawodny system łączności (OcuSynth kontra Enhanced Wi-Fi, które miewa problemy z łącznością w miastach, co jest paradoksem w kontekście masy Aira umożliwiającej loty w miastach),
- lepszy kontroler z wbudwanym ekranem,
- kamerę z autofocusem (zdjęcia z Pro są ostrzejsze, ale przed zrobieniem trzeba pamietać o ustawieniu ostrości),
- możliwość robienia zdjęć w pionie (tryb portretowy).
Niewiele się o tym mówi, ale tryb portretowy w Mavicu Pro w praktyce jest genialnym rozwiązaniem do robienia panoram. Tryb pionowy jest realizowany fizycznie, czyli kamera obraca się w gimbalu o 90 stopni. Pionowy kadr pozwala uzyskać wyższą panoramę bez zniekształceń. Efekt możecie zobaczyć poniżej.
Jak uzyskać najlepszą jakość zdjęć z Mavica Pro?
Czytając specyfikację Mavica Pro można dojść do wniosku, że kamera jest nieporozumieniem. Miniaturowa matryczka rodem ze smartfona (rozmiar 1/2,3”) w sprzęcie za ok. 4200 zł?! Nie oczekiwałem wiele po obrazie, ale okazuje się, że można z niego wycisnąć bardzo dużo. Zwłaszcza w kwestii zdjęć.
Kluczem do sukcesu jest robienie zdjęć w formacie RAW (DNG) i korzystanie z bracketingu. Na powyższe zdjęcie składa się… 25 klatek. Jest to pięć pionowych kadrów złożonych do panoramy, przy czym każdy został zrobiony z bracketingiem (seria 5 zdjęć z ekspozycją od –2 EV do +2 EV). Zdjęcia z bracketingiem złożyłem do HDR-a, a następnie pięć takich HDR-ów do panoramy.
Zakres dynamiczny HDR-a złożonego z pięciu zdjęć DNG jest gigantyczny. Zupełnie nie spodziewałem się, że mała matryca Mavica Pro może dać tak dobre rezultaty. Jasne, trzeba poświęcić trochę czasu na łączenie zdjęć i ich obróbkę, ale dla takich efektów - warto!
Jeśli chodzi o filmy, można zapomnieć o tak dużym zakresie tonalnym, ale i tak jest nieźle. Mamy do dyspozycji profile obrazu, w tym zupełnie płaski D-Log i nieco mniej wyprany z kolorów D-Cinelike. Oba pozwalają uzyskać świetne efekty w postprodukcji, co pokazuje wielu autorów filmów z Mavica Pro. Ja w czasie testów nie uzyskałem spektakularnych efektów, ale tutaj wchodzi w grę praktyka.
Czy nadal warto kupić drona DJI Mavic Pro?
W polskich sklepach DJI Mavic Pro kosztuje 4200 zł lub 5200 zł za zestaw Fly More Combo. Sporo niższą cenę można znaleźć za granicą, np. w sklepie Gearbest, gdzie DJI Mavic pro kosztuje obecnie 3447 zł, a wersja Fly More Combo - 4483 zł.
W tej cenie DJI Mavic Pro nadal jest świetnym wyborem. Mavic Air jest mocnym konkurentem i na pewno u wielu osób sprawdzi się lepiej, ale po teście Mavica Pro widzę, że jest to urządzenie z wyższej półki, co widać w kilku aspektach. Czy warto kupić Mavica Pro teraz, przed premierą Mavica Pro II? Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi. Według najnowszych przecieków Mavic Pro II ma mieć większą matrycę, ale jednocześnie ma być większy i znacznie droższy.
DJI Mavic Pro to przełomowy dron.
DJI Mavic Pro zrobił na mnie rewelacyjne wrażenie w kwestii lotu i bardzo dobre w kwestii kamery. Mając w pamięci doświadczenia z Phantomem II, szalenie doceniam przeskok technologiczny, jakiego dokonało DJI.
Obsługa jest banalnie prosta, choć z drugiej strony, zaawansowani użytkownicy dostają mnóstwo bardzo precyzyjnych opcji umożliwiających zmianę zachowania drona. Bardzo polubiłem wbudowane tryby lotu, które w Mavicu Pro nie są żadną ciekawostką dodaną na dokładkę, a prawdziwymi, użytecznymi narzędziami do filmowania.
Do tego jakość obrazu z kamery, a także jakość stabilizacji, okazały się znacznie lepsze, niż przypuszczałem. DJI Mavic Pro nadal kosztuje dość dużo, ale to prawdziwe cudeńko inżynierii. Bezsprzecznie polecam wszystkim fanom latania i podniebnych kadrów.