Zobacz, jak wyglądały pierwsze w Polsce warsztaty latania dronem – relacja Spider’s Web
W miniony weekend odbyły się pierwsze w Polsce warsztaty fotografowania i filmowania z drona. Nie mogło nas tam zabraknąć. Podczas trzech intensywnych dni w malowniczej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej lataliśmy, nagrywaliśmy, montowaliśmy i rozmawialiśmy o dronach. Zobacz, jak było.
Warsztaty fotografowania i filmowania z drona to pierwsza tego typu impreza w Polsce. Szkolenie zorganizowała Akademia Nikona, a poprowadziło je dwóch wykładowców. Pierwszy z nich to Krystian Bielatowicz - utytułowany fotografii i filmowiec, który opowiadał o kompozycji, obróbce i montażu materiału. Drugim wykładowcą był Tomasz Gładys - doświadczony pilot i operator drona, który mówił o funkcjach najpopularniejszych kontrolerów lotu oraz o kwestiach prawnych związanych z lotami.
Jeśli nie mogłeś uczestniczyć w warsztatach, a jesteś ciekaw jak wygląda rynek drónów w Polsce oczami profesjonalistów, zapraszam do mojego wywiadu z Krystianem Bielatowiczem i Tomaszem Gładysem.
Dla kogo warsztaty dronowe?
Dotychczas wydawało mi się, że tematyką dronów interesują się głównie ludzie bardzo młodzi, najczęściej fani nowych technologii. Tymczasem dziesięcioosobowa grupa uczestników warsztatów była tak zróżnicowana, jak to tylko możliwe. Kilka osób nie miało jeszcze ukończonych 18 lat (byli z rodzicem lub za zgodą rodzica), a najstarszy uczestnik warsztatów był między 50-tką a 60-tką.
Różne były też motywacje oraz stopień zaawansowania uczestników. Mieliśmy osoby zupełnie początkujące jak i takie, które w powietrzu radzą sobie świetnie, a od jakiegoś czasu świadczą już komercyjne usługi nagrywania z lotu ptaka. Większość uczestników nie ukrywała, że docelowo zamierza nagrywać za pieniądze, nawet jeśli kupiły drona z myślą o lataniu typowo rekreacyjnym. Rynek nagrywania z drona przyciąga i myślę, że za 2-3 lata w tym biznesie zrobi się bardzo tłoczno.
Pogoda może wszystko zepsuć, ale dla chcącego nic trudnego
Pogoda podczas warsztatów nie rozpieszczała, a słońca było niewiele. Na szczęście w czasie nagrań słabe światło rekompensowały same lokalizacje. Podczas trzech dni miałem okazję latać nad ruinami zamku Ogrodzieniec w Podzamczu, wokół wieży zamku w Smoleniu, czy przy trasach wspinaczkowych na skałkach w Kroczycach. Jedną z największych atrakcji był przelot przez Okiennik Wielki, czyli imponującą skałę z kilkumetrowym otworem. Wrażeń było sporo, co starałem się ująć w moim filmie z warsztatów.
W związku z niepewną pogodą, plan zajęć był bardzo elastyczny. Staraliśmy się wykorzystać każdą chwilę, kiedy nie padało. Nie można było jednak latać bez przerwy. Loty najczęściej odbywały się rano i wieczorem, a w ciągu dnia można było spokojnie naładować akumulatory.
Flota na niebie
Podczas warsztatów największe wrażenie zrobił na mnie sprzęt. Większość uczestników miała własne drony, choć organizatorzy mieli kilka urządzeń do wypożyczenia. Przekrój przez półki wielkościowe i cenowe był ogromny. Dominowały quadrocoptery DJI Phantom, w wersjach od Vision (z zamontowaną na stałe kamerką), poprzez „dwójkę” z możliwością podpięcia kamery GoPro, aż po najnowszego Phantoma 3.
To jednak dopiero początek, bo znacznie ciekawiej robiło się wśród poważniejszych dronów przenoszących lustrzanki i bezlusterkowce. Nie zabrakło zaawansowanych octo- i hexacopterów kosztujących ze sprzętem fotograficznym po niemal 30 tys. zł. Bardzo ciekawą platformą był także futurystyczny quadrocopter DJI Inspire One, którego rama składa się w powietrzu.
Taka flota na niebie robiła piorunujące wrażenie. To właśnie loty były najciekawszą i najważniejszą częścią warsztatów. Przy takiej ilości sprzętu zdarzały się sytuacje nieprzewidziane, na które latając w pojedynkę można byłoby się natknąć po kilku latach, a może nawet wcale. To bezcenne doświadczenie dla każdego operatora. Przykładowo, mogliśmy nauczyć się, jak uratować drona, który stracił zasięg i automatycznie wraca do pozycji startu, którą zapisał jednak nie na skale, a w przepaści. Cennym doświadczeniem był też niski przelot sportowej awionetki na wysokości, do której nie powinna się ona zniżyć.
Niestety nie obyło się bez wypadków, co przy takiej ilości sprzętu było chyba nieuniknione. Jeden z największych sześciowirnikowców zwariował na niebie, zaczął z dużą prędkością lecieć na bok, po czym z impetem roztrzaskał się o ziemię. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ucierpiał jednak sprzęt, choć szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że przeżył aparat oraz obiektyw.
To również dobra nauka, szczególnie z uwagi na fakt, że w tym wypadku zawiniła elektronika. Operatorem była osoba latająca bardzo wolno i bezpiecznie, która na dodatek miała licencję UAVO.
Nie wszystko było idealne
Większa część warsztatów odbywała się w sali konferencyjnej, gdzie prowadzący opowiadali o obróbce, montażu i kwestiach technicznych. Ta część niestety fragmentami przywodziła na myśl nudny wykład na uczelni. Podczas wykładów było widać, że jest to pierwsza edycja warsztatów i nie wszystko jest jeszcze dopięte na ostatni guzik.
Uczestnicy byli na różnym poziomie zaawansowania i trzeba było balansować program, natomiast kilka rzeczy można było poprowadzić lepiej. Podczas przykładowych montażów filmów sporo czynności niepotrzebnie się powtarzało, a zajęcia z prawa lotniczego pozostawiły spory niedosyt. Kilka tematów – jak np. archiwizację – w moim odczuciu można było zupełnie pominąć. Mam nadzieję, że pod tym względem kolejne edycje warsztatów będą lepiej zorganizowane i bardziej przemyślane.
Generalnie jednak trzy dni z Akademią Nikona oceniam pozytywnie, głównie ze względu na niesamowite doświadczenie związane z lotami w nietypowych miejscach. Było intensywnie (zajęcia od godz. 5 do 21!), a przy tym bardzo inspirująco. To także ciekawa obserwacja rynku. Drony są już na tyle popularne, że Akademia Nikona włącza do swojej oferty warsztaty dronowe właściwie na równi ze szkoleniami z fotografii dziecięcej, ślubnej, czy kulinarnej.
Kolejna edycja warsztatów filmowania i fotografowania z drona odbędzie się w dniach 28-30 sierpnia 2015.