Sony przejechało się na usunięciu gniazda słuchawkowego. Przejściówka (do ładowania) uniemożliwia ładowanie
Kolejni producenci eliminują ze swoich smartfonów złącze słuchawkowe. Niestety, nadal robią to źle. Trudno tu o lepszy przykład niż sytuację z Sony Xperia XZ2.
Nie ukrywam, jestem wielkim zwolennikiem wywalenia tradycyjnego złącza słuchawkowego na śmietnik historii. Archaiczne gniazdo nie daje nam dziś żadnych zalet względem potencjału audio USB-C, a trzymamy się go kurczowo wyłącznie dlatego, że większość użytkowników nadal posiada słuchawki z tradycyjnym stykiem 3,5 mm.
Ale moment! Nie trzeba przecież wylewać dziecka z kąpielą! Można przecież usunąć gniazdo 3,5 mm, zaoferować wszystkie możliwości cyfrowego dźwięku poprzez USB-C i dorzucić do zestawu przejściówkę dla tych, którzy wciąż korzystają z przewodowych słuchawek, prawda?
Ach, gdyby to było takie proste…
Problemem pozostaje ładowanie w trakcie słuchania muzyki.
Na to jednak też znalazło się rozwiązanie – podwójny adapter, rozwidlający się na port ładowania i port 3,5 mm. Takie cudo proponuje obecnie Sony, jako opcjonalne (daj Boże) akcesorium do flagowca Sony Xperia XZ2 oraz XZ2 Compact.
Tak, to samo Sony, które wprowadziło na standard kodek LDAC. To samo Sony, które współpracuje przy tworzeniu nowego standardu audiofilskiego audio, MQA. To samo Sony, którego smartfony są najbardziej muzycznymi urządzeniami mobilnymi na rynku. To samo Sony pokazało adapter, którym nie da się ładować telefonu jednocześnie słuchając nań muzyki.
Adapter do Sony Xperia XZ2 spowalnia ładowanie.
Podobnie jak większość flagowców, nowe Xperie również wyposażone są w szybkie ładowanie Quick Charge 3.0. Po podłączeniu adaptera nie możemy jednak z niego skorzystać. Ba, po jego podłączeniu nie możemy nawet… ładować telefonu i używać go jednocześnie!
Jak podaje Android Authority, rzeczony adapter jest w stanie przesyłać prąd o natężeniu… 0,5A. To co najmniej dwukrotnie niższa wartość od wymaganego minimum, by telefon z akumulatorem o pojemności powyżej 3000 mAh w ogóle zaczął się ładować, gdy jego ekran jest włączony.
Mam nadzieję, że to akcesorium faktycznie będzie opcjonalne.
Domyślnie z Xperią XZ2 i XZ2 Compact ma znajdować się w pudełku prosta przejściówka z USB-C na gniazdo 3,5 mm. Oby faktycznie tak było! Przedstawiciele firmy na stoisku w czasie MWC 2018 podawali informację, jakoby na niektórych rynkach ów dongiel był częścią zestawu.
Mam ogromną nadzieję, że tak nie będzie. Bo widzicie, adapter nie tylko jest dysfunkcyjny, ale także kompatybilny wyłącznie z nowymi Xperiami. Można więc zapomnieć o późniejszym wykorzystaniu go z innym telefonem.
Gdyby ktoś chciał się zdecydować na dodatkowy zakup takiego akcesorium, jego orientacyjny koszt ma wynieść około 24 euro. Czyli blisko 100 zł za adapter, który – powiedzmy to wprost – nie działa.
Przykro patrzeć, jak producenci smartfonów strzelają w kolano postępowi.
Producenci smartfonów, z Sony – o ironio! – na czele, propagują albo całościowe przejście na audio bezprzewodowe albo audio cyfrowe, sukcesywnie usuwając złącza 3,5 mm ze swoich urządzeń.
Niestety, robią to tak nieudolnie, że tym sposobem konsument nigdy nie przekona się do nowości, a internetowi krzykacze nieustannie będą przekonywać o tym, że jack 3,5 mm należy im się jak czysta woda pitna a jego usunięcie nic nie wniesie. Co jest kompletną bzdurą. Tylko jak ktokolwiek ma się o tym przekonać, skoro my, przedstawiciele mediów, kolejny raz musimy przekazać złe wieści?
Serce boli, gdy znów – zamiast pisać o nowym modelu słuchawek na USB-C lub nowatorskich korzyściach z usunięcia jacka 3,5 mm – muszę donieść czytelnikom o porażce producenta we wprowadzeniu nowego standardu.
Nie ma co, pod względem wprowadzania (czy wręcz forsowania, w pozytywnym tego słowa znaczeniu) nowych, wygodniejszych standardów producenci smartfonów z Androidem muszą się jeszcze wiele nauczyć.
I mają od kogo: choć początkowo wszyscy wieszaliśmy psy na Apple’u za usunięcie gniazda 3,5 mm, dziś już nikt po nim nie płacze. Na rynku pełno jest słuchawek ze złączem Lightning, a wprowadzenie prostego połączenia chipem W1 przyczyniło się do masowej popularności bezprzewodowych AirPodsów. Apple robi to dobrze. Naprawdę dobrze.
Tymczasem po stronie Androida i słuchawek z USB-C słychać świersze. I jazgot krytyków, którzy – na życzenie producentów – póki co mają w tej debacie więcej racji.