Nie płacz po gnieździe słuchawkowym. Lepiej przygotuj się na zmiany
iPhone 7 nie był pierwszym smartfonem, którego producent pozbawił gniazda słuchawkowego. Z pewnością nie będzie też ostatnim. Ale - tak jak pisałem już wiele razy - żadna to strata.
Całe to hurr-durr po usunięciu gniazda słuchawkowego ze smartfonów zaczyna być nieco niesmaczne. Od początku wiadomo było, że taki ruch wywoła falę niezadowolenia u użytkowników korzystających z kosztownych słuchawek przewodowych, których producenci zmuszą albo do zakupu nowych „puszek”, albo do zainwestowania w przejściówki ze złącza Lightning lub USB C na jack 3,5 mm. Ale reakcje użytkowników (co widać w komentarzach pod wszelakimi materiałami dotyczącymi tematu, nie tylko w Polsce) bywają mocno przesadzone.
Mleko się jednak wylało i pierwsza fala zmian jest już za nami, za sprawą takich urządzeń jak właśnie iPhone 7 czy Moto Z.
Możemy się zatem spodziewać, że rynek bardzo szybko zareaguje na zmiany i od początku przyszłego roku ujrzymy prawdziwy wysyp słuchawek wyposażonych w nowe, cyfrowe złącza.
Zyskaliśmy też właśnie kolejne potwierdzenie, że producenci urządzeń wyposażonych w USB C z pewnością niebawem zaczną masowo wycofywać gniazdo słuchawkowe. Bo zwyczajnie nie będzie większego sensu zajmować nim miejsce w urządzeniu.
Znamy specyfikację audio USB C.
USB-IF, czyli organizacja odpowiedzialna za standard USB, opublikowała dokładnie wytyczne dotyczące przesyłu audio w przypadku USB C. Owe wytyczne obejmują także specyfikację USB Audio Device Class 3.0 (ADC 3.0).
Według organizacji nowa specyfikacja ADC ma umożliwić producentom rezygnację ze złącz słuchawkowych i pozwolić na produkcję jeszcze cieńszych urządzeń.
Dobre wieści są takie, że nie musimy wymieniać słuchawek na nowe.
Najważniejszą dla wielu informacją dotyczącą przesyłu audio przez USB C z pomocą przejściówki na jacka 3,5 mm jest to, że nadal będzie to możliwe. I wcale nie trzeba będzie wydawać w tym celu grubych pieniędzy na przejściówkę z wbudowanym DAC. Dwie złączki w USB C nadal umożliwią przesył sygnału stricte analogowego do urządzenia i wykorzystanie DAC znajdującego się na pokładzie smartfona.
Producenci przejściówek będą musieli się do tego dostosować, więc możemy być pewni, że każdy adapter dopuszczony do sprzedaży w regularnej dystrybucji (i certyfikowany przez USB-IF) umożliwi nam przesyłanie sygnału analogowego.
Ważniejsze jest to, na co pozwoli USB C producentom słuchawek.
Specyfikacja ADC 3.0 potwierdza możliwości, jakie będą mogły nieść ze sobą podłączane gniazdem USB C słuchawki. Takie słuchawki będą wyposażone w kilka procesorów (Multi Function Processing Units, MPU), które będą dekodować dodatkowe możliwości słuchawek.
A należy do nich np. aktywna redukcja szumów, wewnątrzsłuchawkowa korekcja graficzna, synchronizacja między urządzeniami, DAC (konwersja sygnału analogowego na cyfrowy) oraz dodatkowe funkcje mikrofonu w zestawie słuchawkowym.
Nowa specyfikacja audio USB wskazuje też na wysoką energooszczędność nowego standardu, więc podłączanie słuchawek czerpiących energię z akumulatora smartfona nie będzie równoznaczne z jego szybkim szybkim drenażem.
USB ADC 3.0 umożliwi też przechodzenie słuchawek w tryb uśpienia, gdy nie będą używane, a zastosowanie nowych profilów BADD pozwoli smartfonom lepiej rozpoznawać i zarządzać podłączonymi urządzeniami.
Oczywiście nowy standard jest też kompatybilny wstecznie ze standardami ADC 1.0 i 2.0, więc istniejące na rynku słuchawki nadal będą działać poprzez USB C.
Czy powinniśmy płakać po gnieździe słuchawkowym? Nie.
Nie zmienia to jednak faktu, że tranzycja rynku od analogowego standardu obecnego z nami od ponad pół wieku na nowy, cyfrowy standard może być długotrwała i - dla wielu - bolesna.
Tak jednak było za każdym razem, gdy standardy złącz lub nośników danych w urządzeniach elektronicznych zmieniały się na przestrzeni lat. Czy dziś ktoś tęskni za gniazdem PS/2 albo dyskietkami? Oczywiście, że nie. Czy ich usunięcie było z początku uciążliwe? Oczywiście, że tak.
Historia uczy nas, że zmiany standardów zawsze wychodzą nam na dobre, a nowe zazwyczaj jest lepsze od starego. Dajmy tej rewolucji jeszcze kilka lat, aż większa liczba producentów wycofa gniazdo słuchawkowe. Dajmy gigantom jeszcze chwilę na zaadaptowanie standardu Bluetooth 5.0, który w końcu pozwoli przesyłać bezprzewodowo dźwięk pozbawiony stratnej kompresji.
Dajmy rynkowi jeszcze chwilę na to, by ceny słuchawek ze złączem cyfrowym bądź łącznością stricte bezprzewodową spadną do aktualnych cen „tradycyjnych” słuchawek (co bez wątpienia nastąpi).
I zamiast jęczeć, że coś się nam zabiera, że zmiany są bez sensu, lepiej po prostu zacznijmy się pomału na nie przygotowywać.
Bo za 10 lat od dziś nikt już nie będzie pamiętał, o co był cały ten raban. Równie dobrze możemy oszczędzić sobie biadolenia już dzisiaj.