REKLAMA

Brawo, Facebooku. Naprawiając samego siebie nie tylko zniszczyłeś biznesy, ale skutecznie obrzydziłeś swój serwis użytkownikom

Facebook zbiera cięgi ze wszystkich stron – i słusznie. Niestety, ja też nie będę bronił przywiązanego do pręgierza serwisu, lecz zamachnę się batem. Bo po ostatnich zmianach serwis stał się po prostu bezużyteczny.

21.03.2018 19.25
Facebook zepsuł Facebooka. Po ostatnich zmianach nie da się go używać
REKLAMA
REKLAMA

Gdy na początku tego roku Facebook pokazał środkowy palec wydawcom, wiedzieliśmy, że to się dobrze nie skończy. Po przykrywką „oddania serwisu społecznościowego z powrotem w ręce ludu” Mark Zuckerberg ściął zasięgi fanpage’ów do tego stopnia, że niektóre strony po prostu nie wytrzymały.

W zamian serwis miał się stać bardziej społecznościowy. Coś jednak poszło nie tak.

Od kilku tygodni używam Facebooka według nowego algorytmu wyświetlania treści na wallu. Cała skrzętnie zbudowana baza śledzonych marek, stron i artystów przestała mieć znaczenie – już w ogóle ich nie widzę, ewentualnie jakiś post wyróżnionej strony wyświetli mi się raz dziennie. Tyle jeśli chodzi o stworzenie sobie „swojego miejsca”.

Wbrew zapowiedziom Facebooka, na moim timelinie nie pojawiło się za to wcale więcej postów znajomych. I z tego, co zaobserwowałem, nie tylko na moim.

Pojawiły się za to grupy. Dużo grup.

Jeśli ktoś jest zapisany do wielu grup na Facebooku, to jego timeline jest obecnie sparaliżowany. Posty z grupek są tak nachalnie wypychane na czoło osi czasu, że trudno się w tym połapać. Tym bardziej, że wyświetlanie postów z grup jest kompletnie losowe i niechronologiczne.

Sam jestem zapisany do raptem trzech grupek, bo prawdę mówiąc, nie lubię tych mikro-społeczności na Facebooku. Z wyjątkiem jednej grupy z kapitalną zbieraniną pisarzy i dwóch grupek typu „kupię, sprzedam, zamienię” wypisałem się ze wszystkich. Bo wbrew temu, co próbuje nam wcisnąć Facebook, zazwyczaj nie mają one żadnej wartości. To raczej skupiska wujków dobra rada i kółek wzajemnej adoracji, a nie społeczności, w których chce się uczestniczyć celem sensownej dyskusji.

Przez ostatnie zmiany na Facebooku musiałem się wypisać z dwóch na trzy grupki. Mój timeline został po prostu zalany ogłoszeniami i zapytaniami z grupek „kupię, sprzedam, zamienię”. Widziałem też osie czasu kilku osób, które aktywnie uczestniczą w dyskusjach na wielu grupach – ich Facebook przypomina ściek świadomości, jakiego nie powstydziłby się James Joyce.

I gdzieś między ten zalew postów z grup powtykane są pojedyncze posty znajomych, zazwyczaj również bez większej wartości. Bo nie oszukujmy się, w większości na Facebooku dzielimy się pierdołami, a nie wartościowymi informacjami.

Facebook chciał dobrze. A wyszło jak zawsze.

Zmiana w algorytmie podpowiedzi treści była ideologicznie słuszna. Facebook chciał przesunąć ciężar serwisu z informacji na interakcje, uwolnić nas od agresywnego marketingu i fake-newsów.

Niestety, ta zmiana okazała się być mieczem obosiecznym. Tnąc zasięgi i prezencję stron Facebook jednocześnie wbił drugą stronę ostrza w społeczność, którą chciał wysunąć na pierwszy plan.

Zamiast interakcji mamy zalew postów z grup. Zamiast agresywnego marketingu mamy agresywny spam znajomych. A fake-newsów nie muszą już nam podsuwać wydawcy – znajomi zrobią to za nich, bezrefleksyjnie wrzucając na swój profil wszystko co popadnie.

Do niedawna, przy odrobinie wysiłku, można było skroić sobie Facebooka na miarę.

Owszem, w szerszym ujęciu Facebook to od dawna śmietnik, ale wystarczyło raz na jakiś czas przejrzeć aktywność i polubione strony, żeby wyróżnić to, co wartościowe i usunąć to, co wartości nie miało.

Teraz to Facebook mówi mi, jak mam go używać. Nie mogę już skonfigurować sobie serwisu tak, aby dostarczał mi informacje ze świata i od moich znajomych w zdrowych proporcjach. Nie mogę już priorytetyzować postów moich ulubionych artystów, bo nawet po kliknięciu „wyświetlaj jako pierwsze” ich strony giną w zalewie postów z grupek.

Facebook stał się dla mnie bezużyteczny, na wszystkich frontach – od strony biznesowej uciął zasięgi tak drastycznie, że prowadzenie tam biznesu traci sens, a od strony użytkowej odebrał mi wszystkie powody, by w ogóle przewijać timeline.

Pewnie, można powiedzieć „w takim razie zmień znajomych i wypisz się z grupek”, tyle że a) to nie jest rozwiązanie b) zmiana znajomych niewiele pomoże. Dlaczego? Bo oprócz postów i aktywności znajomych Facebook podrzuca także aktywność znajomych znajomych. I oznaczenia w postach znajomych. I wydarzenia znajomych. I wspomnienia znajomych znajomych, w których są oznaczeni moi znajomi.

Największy serwis społecznościowy świata nie tylko nie stał się po ostatnich zmianach bardziej społecznościowy, ale wielu użytkownikom, nie tylko mnie, odebrał ostatnie powody, dla których w ogóle z niego korzystali.

Katastrofalne w skutkach zmiany zbiegły się w czasie z ostatnią aferą Cambridge Analytica, co zaowocowało zapoczątkowanym przez Johna Biggsa z serwisu TechCrunch ruchem #deletefacebook. Częściowo na pokaz, częściowo z chęci, ludzie na prawo i lewo usuwają swoje konta, opuszczając serwis Zuckerberga.

Osobiście nie przyłączyłem się do tego ruchu i pewnie przez długi czas jeszcze tego nie zrobię. Facebook to wciąż trzon moich narzędzi biznesowych, a Messenger to bezsprzecznie najlepsza forma komunikacji ze znajomymi i nie tylko. Do tego wciąż wierzę, że po aktualnym trzęsieniu ziemi przyjdą nowe zmiany na Facebooku – takie, które przywrócą wszystko do normy. Zostaje tylko czekać.

Jedynym, czego się boję, jest perspektywa krajobrazu Facebooka po tym trzęsieniu ziemi. Bo kto zostanie w serwisie po akcji #deletefacebook? Ludzie, których (w dużym uproszczeniu, oczywiście) nie obchodzą wycieki danych, prywatność i wszechobecny śmietnik oraz ci, którzy chcą na tych ludziach zarobić.

Świadomi użytkownicy właśnie odpływają, widząc, czym stał się Facebook. Nieświadomi zostaną i nadal będą napędzać tę machinę.

I chociaż nie wierzę w to, że Facebook jest skończony, to obawiam się, że pozostaną na nim głównie takie społeczności, których żaden rozsądny człowiek nie będzie chciał być częścią.

REKLAMA

Jeśli nie chcesz się o tym przekonać i wolisz usunąć konto już teraz, obejrzyj nasz poradnik:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA