Xbox forsuje przyszłość gier wideo, na którą Sony i Nintendo nie są gotowe
Ogłoszenie związane z Xbox Game Pass to potencjalny przełom na rynku gier wideo, a już z całą pewnością dla świata Xbox Live. Sztandarowe gry premierowe na abonament to odważna i przyjazna graczom decyzja. Ciekaw jestem, jak zareaguje konkurencja.
Dla przypomnienia: Microsoft ogłosił, że od tej pory wszystkie jego nowe gry od razu, w dniu premiery, będą dostępne w ramach usługi Xbox Game Pass bez dodatkowych opłat. W zamian za 29 zł miesięcznie już w dniu premiery zagramy w nową Forzę, Halo, Gears of War i inne gry Microsoft Studios.
Do tej pory w ramach Xbox Game Pass dostępne były gry Microsoftu i firm trzecich, które – niezależnie od ich jakości – dni świetności miały już za sobą. To była taka dość bogata (ponad 150 tytułów) kolekcja klasyków. Wkrótce Xbox Game Pass będzie jeszcze bardziej przypominał Netflksa, na którym tak zwane Netflix Originals pojawiają się od razu, w całości, w dniu premiery. Przy czym oczywiście odpowiednikiem Orginalsów są gry wydawane przez producenta konsoli Xbox One.
Warto pamiętać, że gry oferowane w ramach Xbox Game Pass nie są strumieniowane z Sieci. To pełnoprawne wersje, które możemy instalować w pamięci naszej konsoli lub komputera PC. Zabawa z nimi niczym się nie różni od zabawy z grami przez nas zakupionymi, poza faktem, że gdy przestaniemy płacić abonament, dostęp do tych gier będzie zablokowany.
Przecież Microsoft nie ma gier.
Powtórz kilkaset razy jakiś mit, a ten stanie się prawdą objawioną. W rzeczywistości na Xbox One dostępnych jest ponad 1,3 tys. gier, z czego 220 to tytuły, których nie znajdziemy na konkurencyjnych konsolach. A przecież nadciągają nowe.
Słyszałem same dobre opinie o Sea of Thieves (a jeszcze dziś będę miał okazję sam tę grę sprawdzić). Nie mam też żadnej wątpliwości, że nowa Forza, Halo czy Gears of War będą dobrymi, kasowymi tytułami. Krążą plotki o wznowieniu serii Fable oraz o dużych inwestycjach poniesionych jakiś czas temu przez Microsoft w produkcje gier, a liczni przedstawiciele tej firmy oficjalnie się już wypowiadali, że mają w tym roku wiele nowości klasy AAA do pokazania.
Te niezapowiedziane jeszcze gry, jak sugeruje ogłoszenie Microsoftu, również trafią w dniu premiery do Xbox Game Pass. A przecież ta usługa nie oferuje tylko gier tej firmy, ale również i dziesiątki tytułów zewnętrznych studiów deweloperskich. Porównanie Xbox Game Pass do Netfliksa stało się jeszcze bardziej trafne.
Sam Game Pass będzie też bardziej eksponowany w interfejsie Windows 10 dla Xbox One. W menu Gry i aplikacje otrzyma własną sekcję, gdzie będzie można wygodnie podejrzeć wszystkie dostępne gry. Aktualizacja systemu jest już testowana, za kilka tygodni trafi do obiegu. Podkreślając, że dla Microsoftu ów Game Pass staje się kluczowym elementem jego oferty.
Microsoft ma zupełnie inny model biznesowy od swojej konkurencji. Sony i Nintendo stawiają na liczbę sprzedanych produktów, tj. gier i konsol. Microsoft chce oferować wszystko jako usługę, firmę interesują bardziej wpływy z Xbox Live, Xbox Game Pass czy prowizje z Microsoft Store. Cała reszta jest tylko środkiem do zwiększania tych wpływów.
Nintendo nie dysponuje nawet infrastrukturą sieciową, by stworzyć coś konkurencyjnego. A obie japońskie firmy zarabiają kosmiczne pieniądze na sprzedawaniu przede wszystkim swoich cudownych gier na wyłączność jak Zelda czy Uncharted. Z ich punktu widzenia, oferowanie tych produkcji za darmo w zamian za niewygórowaną opłatę abonamentową jest ekonomicznie bezsensowne.
Microsoft ma to w nosie. Firmę interesuje głębsza relacja z klientem. Zamiast ją kończyć w momencie zakupu gry, ta ma trwać jak najdłużej poprzez przeróżne formy subskrypcji. Microsoft zna już skuteczność tej metody, stosuje ją od dawna w swojej ofercie dla firm. I już dawno nauczył się wyciągać z niej w bilansie końcowym większe wpływy niż z jednostkowej sprzedaży.
Firma nie ma nawet problemu z tym, że sprzedaje w ramach Xbox Play Anywhere dwie gry w cenie jednej (gry Xbox Play Anywhere można uruchomić zarówno na konsoli, jak i na PC, bez dodatkowych opłat). Bo niezależnie od używanego przez gracza sprzętu, angażuje się on tak samo w usługi Xbox Live i subskrypcje takie, jak Xbox Live Gold czy Xbox Game Pass.
Żadna inna platforma gamingowa nie ma tak solidnych fundamentów.
Xbox One X jest w tej chwili najwydajniejszą konsolą na rynku i to nie o jakiś niewielki procent. Konsola ta jest zgodna z większością gier na Xbox 360 i z wybranymi grami na Xboksa pierwszej generacji. W ramach abonamentu Xbox Live Gold subskrybenci co miesiąc otrzymują cztery gry za darmo i atrakcyjne rabaty na inne tytuły. A przecież oprócz Xbox Game Pass istnieją jeszcze inne usługi lojalnościowe.
Ciekawym przykładem jest dostępny już od dawna na Xbox One program EA Access. To usługa firmy Electronic Arts, a więc Microsoft zarabia tylko na prowizjach ze sprzedaży subskrypcji (15 zł / msc) na nią. Abonenci otrzymują w jej ramach rabat na wszystkie gry Electronic Arts oraz darmowy dostęp do tych starszych (pojawiają się w niej średnio na jakieś 3-4 kwartały po premierze rynkowej).
Decydując się na najbardziej wypasiony zestaw xboksowych abonamentów, wychodzi nam 72-złotowa opłata miesięczna.
Przy czym da się jeszcze taniej, jeżeli zdecydujemy się na roczne zobowiązanie zamiast miesięcznego. W zamian otrzymujemy gwarantowane cztery gry w ramach Xbox Live Gold i niższe ceny wybranych pozostałych (z rotacją tych rabatów). W ramach EA Access otrzymujemy stały rabat na wszystkie gry Electronic Arts oraz znaczną część gier tego wydawcy. W ramach Xbox Game Pass otrzymujemy dostęp do ponad 150 gier, w tym premierowy dostęp do sztandarowych gier na wyłączność.
A wszystko to na konsoli znacznie wydajniejszej od konkurencji, a to oznacza, że większość z tych wszystkich gier wygląda najlepiej i działa najpłynniej właśnie na niej. Wiele z tych gier zadziała bez dodatkowych opłat na komputerze PC.
Zdaję sobie sprawę, że Xbox One nie oferuje żadnego doświadczenia odpowiadającego takiemu Horizon Zero Dawn czy The Last of Us. Ale przecież to samo można powiedzieć o Forza Horizon, czy Gears of War, a stado wróbli już ćwierka, że tej klasy gier w tym roku będzie znacznie więcej. I tak już zupełnie na marginesie: Xbox One jako jedyna z konsol zawiera napęd Blu-ray UHD dla płyt z filmami w 4K i HDR.
Xbox do tej pory najsłabiej radził sobie na rynku z wielkiej trójki producentów konsol.
PlayStation 4, według szacunków, sprzedaje się dwa razy lepiej od konsol Xbox One. Switch z kolei dopiero zaczyna, ale patrząc po bieżących trendach sprzedażowych, ma szansę dogonić Xboksa. Microsoft jednak ciężko pracował nad zmianami na lepsze. Na wszystkich frontach: sprzętowym, infrastrukturalnym i contentowym, a teraz zacznie zbierać owoce tych inwestycji.
Jeżeli ktokolwiek wątpi w zagrożenie dla Nintendo i Sony, jakim właśnie staje się Microsoft, to czas przejrzeć na oczy. Nie jest oczywiście powiedziane, że ten plan wypali. Jeżeli jednak ma on sens, to konsolowa konkurencja Microsoftu nie jest gotowa na sensowną odpowiedź i jeszcze długo nie będzie. A przecież na konsolach apetyt Microsoftu się nie kończy. Xbox Game Pass i Xbox Play Anywhere dla komputerów PC to coś, nad czym powoli powinien zastanawiać się aktualnie dominujący na rynku Steam firmy Valve.