BZ WBK właśnie cofnął nas do średniowiecza. Wypowiedział wojnę bitcoinowi
Obrót kryptowalutami jest nielegalny? Takiego zdania jest jeden z oddziałów Banku Zachodniego WBK. Jego dyrektor wypowiedział klientowi umowę, bo ten wykorzystywał rachunek "do celów niezgodnych z przepisami prawa".
W piśmie z BZ WBK czytamy:
Czy bank ma prawo wypowiedzieć umowę za handel kryptowalutami?
BZ WBK używa argumentacji, że rachunek był wykorzystywany niezgodnie z przepisami prawa. Skontaktowałem się z bankiem, ale niestety nie udzielono mi informacji, o jakie przepisy chodzi. Być może dlatego, że takich przepisów nie ma. Prawo nie zakazuje bowiem handlu kryptowalutami. Obrót nimi może być ścigany tylko wtedy, kiedy są wykorzystywane w działalności przestępczej.
Podobnie bezsensowna jest druga część argumentacji: "brak jest na rynku polskim regulacji oraz rekomendacji regulatorów w tym zakresie". Dyrektor oddziału wykazał się w tym miejscu niezrozumieniem mechanizmów działania prawa. Niedozwolone jest bowiem to, co jest zabronione. To, co nie jest zabronione nie jest przestępstwem.
Co na to centrala BZ WBK?
Odpowiedź z biura prasowego podzieliłem na trzy części:
Bank musi oczywiście przestrzegać prawa bankowego. Choć jest firmą prywatną, to działać może tylko w ramach obowiązującego prawa. Przypuszczać można, że instytucja taka korzystała będzie z zespołu ludzi specjalizujących się w wyłapywaniu transakcji budzących podejrzenia np. o pranie brudnych pieniędzy. Dolar czy złotówka mogą być użyte w tym celu tak samo jak bitcoin. Jeśli pociągnąć logikę banku dalej, to dziś wszyscy powinniśmy znaleźć podobne listy w swoich skrzynkach.
Wirtualne waluty w większości są nawet trudniejszym celem dla praczy pieniędzy. Mają bowiem otwarty rejestr, w który zajrzeć może każdy.
Ponadto, wobec przypadków wykorzystywania kryptowalut również do nielegalnej lub nieetycznej działalności, Bank opierając się na określonej w kodeksie cywilnym zasadzie swobody umów podjął decyzję o nienawiązywaniu, co do zasady, relacji z podmiotami zajmującymi się obrotem wirtualnymi walutami oraz o wycofywaniu się z tych relacji, gdy współpraca została już podjęta. Dotyczy to przykładowo giełdy kryptowalut, kantorów handlujących w przewadze kryptowalutami lub innych klientów, dla których taki handel jest głównym przedmiotem działalności. W swej decyzji Bank kierował się również stanowiskiem KNF, wskazującym na bardzo wysokie ryzyko inwestowania w kryptowaluty.
Wszystkie firmy prowadzące działalność związaną z kryptowalutami mogą się pożegnać z prowadzeniem konta w BZ WBK.
Zauważmy jednak, że nie została tu podtrzymana argumentacja dyrektora oddziału banku o łamaniu prawa. Widocznie ktoś poszedł po rozum do głowy.
KNF faktycznie wskazuje na wysokie ryzyko inwestowania w kryptowaluty, ale przecież jest ono związane także z inwestowaniem w kruszce czy pobieraniem kredytu walutowego.
Nie wypowiadamy umów osobom fizycznym , które w sposób standardowy kupują/sprzedają kryptowaluty.
Spać spokojnie mogą Ci, dla których handel kryptowalutami jest działalnością poboczną. Teoretycznie. Kto wie co bankowi przyjdzie do głowy w przyszłości i czy nie trzeba będzie wybierać swoich środków nawet za małą część sprzedanego bitcoina.
Banki boją się kryptowalut.
Obecnie kryptowaluty służą raczej przechowywaniu wartości i handlowi. Jednak po odpowiednim uregulowaniu w bliskiej przyszłości będą systemem finansowym - mówił mi w rozmowie szef brytyjskiej giełdy EXMO.
Banki wydają się być jednak chorobliwie ostrożne i nie doprowadzić do takiej sytuacji. Chcą zdusić rewolucję w zarodku. W tym momencie zarabiają bowiem na obrocie naszymi środkami i często są zbyt duże, aby upaść. Ich powolna degrengolada i przejście funduszy w kierunku kryptowalut zmieniłoby krajobraz rynku finansowego, co jest zdecydowanie nie na rękę milionom ludzi utrzymywanym przez obecny system.
Kampania NBP i KNF przynosi skutki.
Strona uwazajnakryptowaluty.pl i kampania informacyjna o niebezpieczeństwach związanych z kryptowalutami na pewno trafiła do BZ WBK. Najpierw zniechęcano klientów, a teraz się ich zastrasza.
To krok w bardzo złą stronę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że kraje takie jak Izrael czy Estonia otwarcie mówią o stworzeniu narodowych kryptowalut. Polska z państwa aspirującego kryptowalutowej czołówki stacza się więc w dół stawki.