REKLAMA

Już w ten weekend przestawiamy zegarki na czas zimowy. Chociaż nie ma to żadnego sensu

Sobotnia noc. Siedzisz w pociągu i jedziesz przez Polskę. Ten nagle staje i nie rusza się przez bitą godzinę. Czy to awaria? Nie, to zmiana czasu na zimowy.

27.10.2017 14.40
Zmiana czasu ma więcej minusów niż plusów.
REKLAMA

Dochodzi do niej w ostatni weekend października, a konkretnie w nocy z soboty na niedzielę. Wówczas przestawiamy wskazówki zegara z godziny 3:00 na 2:00. Dzięki temu krótki zimowy dzień zaczyna się o wcześniejszej godzinie. Dla równowagi, w ostatni weekend marca przestawiamy zegarki z 2:00 na 3:00, by zachód słońca następował później. Rozwiązanie to sprawia, że maksymalnie wykorzystujemy dostępne światło słoneczne.

REKLAMA

Ta pozornie niewielka, nomen omen, zmiana rodzi mnóstwo nieprzyjemnych konsekwencji.

Zmiana czasu na zimowy wymusza godzinne postoje środków komunikacji, zaś podczas odwrotnego procesu wszystkie autobusy, pociągi oraz samoloty stają się automatycznie opóźnione o godzinę. Niektóre osoby pracujące w ostatni weekend października muszą się liczyć także z tym, że spędzą w pracy czas o godzinę dłuższy i… nie otrzymają za to dodatkowego wynagrodzenia. Oczywiście będą mogły to sobie odbić w ostatni tydzień marca, o ile załapią się na odpowiedni dyżur w pracy.

zmiana czasu na zimowy 2017
Kraje niebieskie - zmieniają czas, pomarańczowe - zrezygnowały, czerwone - nigdy nie zmieniały.

Wiele osób uważa, że zmiana czasu zwiększa bezpieczeństwo na drogach, ponieważ dzięki temu są one dłużej oświetlone. Jest to bzdura. Raporty bezpieczeństwa jasno pokazują bowiem, że do większości wypadków dochodzi w dobrych warunkach oświetleniowych, gdy czujemy się zbyt pewni siebie. Można wręcz powiedzieć, że kiepskie warunki oświetleniowe na drogach działają na naszą korzyść.

Zmiana czasu na zimowy ma mało jasnych stron. Jedną z nich jest godzina snu dłużej, inną mniejsza liczba włamań, ponieważ lokatorzy wracający do domów i mieszkań chcą zdążyć przed zmrokiem. Trzeba jednak przyznać, że regularne przestawianie wskazówek zegarów na całym kontynencie z tak błahych powodów zakrawa o żart. Z drugiej strony, pochodzący z Nowej Zelandii astronom George Hudson już w 1895 roku zaproponował korzystanie z czasu letniego po to, żeby… po pracy móc grać w golfa.

A co z oszczędnością energii?

W końcu z tego powodu w 1916 roku Niemcy oraz sojusznicze Austro-Węgry zdecydowały się po raz pierwszy przestawić wskazówki zegarów. No więc - nie jest to jasne. Zależnie od regionu, zmiana czasu powoduje zmniejszenie lub… wzrost zużycia energii. Dzieje się tak, ponieważ podczas długich, gorących dni chętniej korzystamy z klimatyzatorów. Nie można też zapomnieć o tym, że obecnie większość sprzętów działa całą dobę.

Moje przypuszczenia potwierdza opinia eksperta, właściciela firmy odpowiedzialnej za tworzenie inteligentnego systemu NAZCA. Narzędzia, którego jednym z najważniejszych zadań jest właśnie ograniczenie zużycia energii.

Artur Pollak, APA: Dziś większość osób nie jest w stanie odczuć lepszego wykorzystania światła słonecznego, ponieważ po przyjściu z pracy do domu i tak uruchamia wiele sprzętów zużywających prąd. Niektóre urządzenia, na przykład lodówka i zamrażarka, pracują przez całą dobę. Z kolei inne, takie jak piekarnik i pralka, uruchamiamy bez względu na aktualną godzinę. W końcu codziennie chcemy zjeść ciepły posiłek i mieć czyste ubrania.

O wiele bardziej odczuwalne oszczędności może przynieść świadomość użytkowników, którzy powinni zwracać większą uwagę na zużycie energii poszczególnych sprzętów. Rachunki za prąd skutecznie może zmierzyć też system automatyzacji budynku, taki jak nasz autorski system NAZCA. Potrafi on monitorować zużycie prądu, a także wykrywać najbardziej energochłonne urządzenia i ewentualne awarie sieci elektrycznej.

Zmiana czasu nie ma sensu. Może warto z niej zrezygnować?

W Polsce nieprzerwanie zmieniamy czas od 1977 roku, ale niebawem może się to zmienić. Kilka tygodni temu posłowie PSL złożyli do sejmowej komisji administracji oraz spraw wewnętrznych projekt przewidujący rezygnację ze zmiany czasu i całkowite przestawienie się na czas letni.

Ten następnie został jednogłośnie poparty przez wszystkich zasiadających w niej polityków, niezależnie od ich pochodzenia partyjnego. Komisja poparła także autopoprawkę PSL mówiącą, że zmiany miałyby wejść w życie od 1 października 2018 roku. Oznaczałoby to, że obecna zmiana czasu na zimowy byłaby ostatnią.

– Nie ma (…) czynników, dla których wprowadzono to rozróżnienie czasów w 1916 roku w Niemczech. Widzimy też, że w sondażach Polacy zdecydowanie opowiadają się za zachowaniem na stałe czasu letniego – mówił szef ludowców, Władysław Kosiniak-Kamysz.

REKLAMA

Plany są spektakularne, ale mogą one spełznąć na niczym, ponieważ obowiązek zmiany czasu reguluje unijna dyrektywa UE 2000/84/EC. Zatem wszystko wskazuje na to, że rezygnacja ze zmiany czasu nastąpi w całej Wspólnocie albo wcale. I jest to dobre rozwiązanie, ponieważ regularna zmiana stref czasowych sąsiadujących krajów byłaby źródłem chaosu oraz wielu kłopotów. Dlatego mam nadzieję, że wszystkie państwa należące do Unii Europejskiej dojdą do wniosku, że zmiana czasu nie ma sensu i z niej jednogłośnie zrezygnują.

Podejrzewam jednak, że nim tak się stanie, minie jeszcze sporo czasu. Zarówno letniego, jak też zimowego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA