REKLAMA

Pierwszy znaczący krok ku podróży międzygwiezdnej. Szalony projekt zaczyna być coraz bardziej realny

Breakthrough Starshot - za tą niezbyt łatwą do wymówienia nazwą kryje się projekt, który daje nadzieję ludzkości na dotarcie do sąsiedniego układu gwiezdnego.

Breakthrough Starshot
REKLAMA
REKLAMA

Breakthrough Starshot to szalony projekt. Zakłada bowiem podróż międzygwiezdną i dotarcie do układu Alfa Centauri. Dzielą nas od niego ponad 4 lata świetlne. W skali wszechświata to niewiele. W ludzkiej skali to odległość dziś nie do pokonania.

Dlaczego? Bo oznacza to, że od Alfy Centauri dzieli nas 39 735 360 000 000 km. Trzydzieści dziewięć bilionów siedemset trzydzieści pięć miliardów trzysta sześćdziesiąt milionów kilometrów. Taką odległość pokonuje światło w czasie 4,2 roku.

Żeby dotrzeć w tym czasie do układu Alfa Centauri, musielibyśmy poruszać się z prędkością światła. Problem w tym, że nie jesteśmy w stanie tego dokonać. Gdyby ciało osiągnęło prędkość światła, jego masa byłaby nieskończona, a to znaczy tyle, że potrzebna byłaby też nieskończona energia. Błędne koło.

Projekt Breakthrough Starshot nie zakłada osiągnięcia prędkości światła.

Firmuje go Stephen Hawking i postawienie sprawy w ten sposób byłoby dla niego naukowym samobójstwem. Fizyk wierzy jednak, że nanosonda, która polecieć ma do Alfa Centauri, może osiągnąć 1/5 prędkości światła. 20 proc. tej prędkości sprawiłoby, że lot trwałby 20 lat.

To wynik odległy, ale nie absurdalny. Przykładowo sonda New Horizons poleciała w przestrzeń kosmiczną 19 stycznia 2006 r., a do Plutona dotarła 14 lipca 2015 r. Łatwo wyliczyć, że potrzebowała ponad 9 lat na pokonanie odległości do planety karłowatej. Sonda nadal leci. W styczniu 2019 r. dotrzeć ma do planetoidy MU69. To już 13 lat od startu.

Breakthrough Starshot to nie tylko koncept.

Twórcy projektu poinformowali właśnie, że postawiono pierwszy krok na drodze do Alfy Centauri.

Zdjęcie pokazane powyżej doskonale oddaje istotę projektu. Myśląc o sondach kosmicznych, wyobrażamy sobie sporej wielkości obiekty. Ten, który został przetestowany, jest inny. Można bez przesady powiedzieć, że mieści się w dłoni. Waży 4 gramy i ma rozmiar 3,5 na 3,5 centymetra. Składa się z panelu słonecznego, modułu komunikacji, żyroskopu, mikrokontrolera, magnetometru i anteny.

Na niską orbitę wysłano sześć takich nanosond.

Poleciały one w kosmos 23 czerwca na pokładzie satelitów Max Valier Sat i Venta. Co ciekawe sonda Sprite (co można przetłumaczyć również jako krasnoludek) to projekt, który pierwsze fundusze zdobył na KickStarterze w ramach kampanii z 2011 r.

Breakthrough Starshot informuje, że stacje naziemne w Nowym Jorku i Kalifornii utrzymują kontakt z sondami. Podstawowym zadaniem tej misji jest sprawdzenie, jak Sprite'y znoszą warunki orbitalne. Testowany jest też system komunikacji.

To dopiero początek projektu Breakthrough Starshot.

REKLAMA

Sondy, które umieszczono na orbicie to bardzo wczesne prototypy. Trzeba pamiętać, że inżynierowie muszą zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Jednym z nich jest opracowanie technologii, która będzie wytrzymała na promieniowanie kosmiczne. Testy w kosmosie jednak cieszą, bo dowodzą, że projekt nie jest czysto teoretyczny.

Breakthrough Starshot finansuje przede wszystkim rosyjski miliarder Jurij Milner, ale uczestniczy w nim też Mark Zuckerberg. Twarzą projektu jest Stephen Hawking.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA