Uber trwoni kolejne setki milionów dolarów, ale nie traci dobrego humoru
Uber traci kolejne - bagatela - 708 mln dol. po pierwszych trzech miesiącach 2017 r. Co więc robi? Zwalnia głównego księgowego. Cel? Planowane IPO…

Wciąż nie mogę się nadziwić, jakim cudem Uber jest uważany za największy, najbardziej wartościowy i najbardziej perspektywiczny startup świata skoro traci nie dziesiątki, czy setki milionów dolarów, lecz miliardy dolarów rocznie!
Mówimy tu o 5,3 mld dol. straty w ciągu 2 lat - tak to nie pomyłka.
708 mln dol. w plecy w Q1 2017 nie robi więc już przesadnego wrażenia, szczególnie po 991 mln stracie trzy miesiące wcześniej.
Tak naprawdę to nie znamy dokładnej wartości straty Ubera w okresie styczeń - marzec 2017, bo owe 708 mln dol. nie zawierają w sobie kompensacji udziałów pracowniczych, a wiemy, że Uber potrafi być hojny dla swoich top menedżerów.
I to wcale nie koniec trwonienia kasy.
Uber przyznał się „Wall Street Journalowi”, że z 15 mld dol. zebranych od inwestorów i prywatnych udziałowców wciąż ma 7,2 mld dol. w gotówce. Jest więc co wydawać i opowiadać, jak się jest innowacyjnym i zmienia rzeczywistość.
A że aktualnie Uber wyceniany jest na 70 mld dol. na prywatnym rynku, to jest niemal pewne, że przy ewentualnym IPO spółka zbierze z rynku na tyle dużo, by starczyło nie tylko na sfinansowanie gigantycznych strat, potężny zarobek dla wszystkich zarobasów z Doliny Krzemowej, którzy zrzucili się na 15 mld dol. na rozdmuchanie biznesu Ubera, a także na kolejne lata trwonienia pieniędzy.
I tak to się właśnie kręci. Gigantyczne prywatne pieniądze przekładają się potem na jeszcze większe publiczne (giełdowe) pieniądze. Wystarczy wmówić ludziom na całym świecie, że jest się hiper-innowacyjnym, rozbija skostniałe rynki, szczególnie takie niezbyt lubiane przez klientów jak usługi transportowe, pomachać nieco amerykańską flagą z Doliny Krzemowej i gotowe.
Tak właśnie działa amerykański sen.
A w zasadzie marketingowo-PR-owa machina, bo przecież za rozdmuchanie wieści o Uberze odpowiadają głównie media na całym świecie, w tym - co tu dużo ukrywać - także Spider’s Web w Polsce, bo regularnie piszemy o tym jakże cudownym startupie.
Pomyślmy jednak, czy bawienie się 15 mld dol. jest etyczne w konfrontacji z tymi wszystkimi maluczkimi firmami, często jednoosobowymi działalnościami.
No, ale Uber chce na giełdę, bo już się zapewne wspomniane zarobasy z Doliny Krzemowej denerwują o swoją kasę. W świecie giełdowych rozliczeń niezbyt ciekawie wyglądają gigantyczne straty, szczególnie podmiotów, które starają się o listing.
Uber rozstaje się więc ze swoim CFO i wygłasza takie to oświadczenie: - Zmniejszenie naszej straty w pierwszym kwartale stawia nas na dobrej trajektorii ku rentowności.
W taki właśnie sposób próbuje się zmniejszyć wagę gigantycznych, ponad 5-mld strat w ostatnich dwóch lat. Był problem? No to go rozwiązano, zwalniając szefa finansów.