REKLAMA

Pora powiedzieć to głośno - powrót Jacka Dorseya do Twittera jest katastrofalny

Rok temu w błysku fleszy i przy głośnych fanfarach do Twittera wrócił Jack Dorsey - pomysłodawca serwisu i jeden z jego pierwszych liderów. Rok później jest jasne i czytelne, że ten powrót nie jest udany.

Twitter Dorsey
REKLAMA
REKLAMA

Dorsey miał rozwiązać problemy Twittera - spadającą dynamikę przyrostu nowych użytkowników oraz (w końcu) zbudować z serwisu biznes. Tak, biznes, bo choć Twitter jest od dawna spółką notowaną na giełdzie, to wciąż pozostaje nierentowny.

Żadnego z tych dwóch najważniejszych problemów Jack Dorsey nie rozwiązał.

Co więcej, za jego panowania wszystkie problemy Twittera się pogłębiły.

Weźmy liczbę użytkowników serwisu. W ciągu roku Twitter dodał zaledwie 9 mln nowych użytkowników (w tym zaledwie 1 mln na najważniejszym, amerykańskim rynku). Dla porównania - Facebook zdobył w tym czasie 164 mln nowych userów.

Spójrzmy na przychody Twittera. Wprawdzie w ostatnim kwartale wzrosły o 20 proc. do 602 mln dol., ale jest to najmniejszy wzrost od… ośmiu odczytów. Zresztą od czasu, gdy za sterami Twittera stoi Dorsey, dynamika przychodów firmy notorycznie spada - od 61 proc. na koniec 2Q 2015, poprzez 58 proc. (3Q15), 48 proc. (4Q15), 36 proc. (1Q16) do wspomnianych wcześniej 20 proc. (2Q16). Dodajmy do tego kolejną stratę - tym razem w wysokości 107,2 mln dol., która jest niewiele mniejsza, niż rok temu (136,7 mln) i mamy pełen obraz zasług Dorseya, a w zasadzie ich braku.

twitter-rev-growth-16q2a class="wp-image-508516"

Jednego przedstawicielom Twittera odmówić nie można - po raz kolejny są wyjątkowo szczerzy w ocenie swojego biznesu.

- Tak, spada zainteresowanie reklamodawców Twitterem. Tak, jest coraz ostrzejsza konkurencja o budżety na media społecznościowe. Tak, musimy szukać innych budżetów reklamowych - pisze Jack Dorsey w komentarzu do najnowszych wyników finansowych.

To o tyle ciekawe, że w podobnym tonie Dorsey pisze listy od 4 kwartałów - w każdym przedstawiając praktycznie te same problemy i próby ich rozwiązania.

Najnowszym jest (ponownie) wideo - teraz Twitter szuka swoich szans w reklamach wideo. Stąd umowy na live-streaming z wydarzeń z amerykańskich sportów: NFL, MLB i NHL, przy których będzie można wyświetlać spoty reklamowe.

Trudno jednak oczekiwać, by akurat to miało przynieść Twitterowi porządnego kopa w górę. Po pierwsze, to mocno ograniczony lokalizacyjnie plan (tylko w Stanach Zjednoczonych), po drugie, Twitter nie jest jedynym, który o tę część budżetów reklamowych walczy - są tu przecież znacznie bardziej modny Snapchat, czy coraz lepiej radzący sobie w wideo Facebook. Sukcesu więc przesadnie wielkiego nie przewiduję.

W ogóle zresztą odnoszę wrażenie, że wszystkie te działania Dorseya są takie ad hoc, byleby cokolwiek rzucić mediom przy tłumaczeniu się z coraz gorszych wyników kwartalnych co trzy miesiące.

REKLAMA

Pamiętacie na przykład 5-punktowy plan naprawczy Twittera sprzed kwartału? Albo super szczere wyznanie wszystkich win serwisu na koniec lipca 2015? Jeśli prześledzić dokładnie wszystkie te punkty, to wyraźnie widać, że nic z nich nie zostało zrealizowane, naprawione. Dorsey powiedział, ale nie zrobił.

Może po prostu nie ma na Twittera czasu? W końcu jest też CEO innej giełdowej firmy Square. Na obu IPO zarobił grube miliardy dolarów. Może nie ma już przesadnie rozdmuchanych ambicji. Jeśli tak, to może powinien sobie dać spokój z szefowaniem Twitterowi?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA