Chromebook jest już popularniejszym zakupem niż MacBook. A to dopiero początek
Chromebooki sprzedają się lepiej niż MacBooki. Informacja, która jeszcze jakiś czas temu mogła zostać uznana za żart, właśnie stała się prawdziwa.
Według IDC w pierwszym kwartale bieżącego roku Apple sprzedało 1,76 mln MacBooków. W tym samym czasie nabywców znalazły 2 mln Chromebooków wyprodukowane prze Della, Lenovo oraz HP. Żeby była jasność, informacje te nie dotyczą całego świata, a tylko Stanów Zjednoczonych.
Mimo wszystko jest to fakt godny odnotowania, ponieważ tamtejsze trendy zwykle rozprzestrzeniają się na resztę świata. Dodatkowo Amerykanie mają dostęp do wszystkich komputerów na rynku i mogą kupować to, czego naprawdę chcą. W Polsce sytuacja jest zupełnie inna i znalezienie w sklepie komputera bez systemu Windows graniczy z cudem.
Główną przyczyną rosnącej popularności Chromebooków jest ich niska cena.
Sprzęty te zazwyczaj są równie tanie lub nawet tańsze niż komputery z Windowsem, więc mniej zamożni klienci wybierają właśnie je. Podejrzewam, że nie jest to w pełni przemyślana decyzja, a raczej coś w rodzaju eksperymentu. W Polsce byłoby nie do pomyślenia, by wydać kilkaset złotych na sprzęt, do którego nie jesteśmy w pełni przekonani. Sam pewnie nie zainteresowałbym się Chromebookiem, gdybym go nie dostał. Smutne, ale prawdziwe.
Warto pamiętać jednak o sile nabywczej Amerykanów. Elektronika jest dla nich śmiesznie tania. Istotna jest też bardzo przyjazna polityka zwrotów towaru, z której namiętnie korzystał przebywający za wielką wodą Jarosław Kuźniar. Pozwala ona na zwrot sprzętu przez kilka tygodni bez najmniejszego kłopotu. Użytkownik ma czas na przetestowanie sprzętu i jeśli ten mu się nie spodoba, może go oddać do sklepu.
Wyłącznie niską ceną nie da się jednak zdobyć rynku. Kolejna zaleta Chromebooków to łatwość obsługi. Obecnie najpopularniejsza przeglądarka na świecie to Google Chrome. Dodatkowo w obecnych czasach większość użytkowników niemal nie potrzebuje aplikacji firm trzecich i zdecydowaną większość czasu spędzają w przeglądarce internetowej. Okazuje się zatem, że zmiana systemu nie stanowi dla nich jakiegokolwiek problemu. Mają identycznie wyglądającą przeglądarkę, więc czują się jak u siebie.
Przemyślany jet też Chrome OS. Jest to zamknięte oprogramowanie w pełni kontrolowane przez Google, na którym nie można instalować aplikacji innych niż dodatki do Chrome. Komputery pracujące pod jego kontrolą są bezpieczne, niemożliwe jest też ich zepsucie. Jasne, w ten sposób zdecydowanie zmniejszone zostają też jego możliwości.
Jednak dopóki są one wystarczające dla większości użytkowników, to… kogo to obchodzi? Dla zdecydowanej większości bezpieczeństwo i odporność maszyny na głupotę użytkownika są ważniejsze od kolejnych możliwości, których ten nie będzie chciał lub potrafił wykorzystać.
A jeżeli ktoś potrzebuje więcej opcji… musi tylko poczekać.
Już niebawem Chromebooki zyskają dostęp do Google Play, czyli jednego z największych sklepów z aplikacjami na świecie. Na sprzętach z Chrome będzie można instalować wszystkie programy dostępne do tej pory na smartfonach i tabletach Androidem.
Co ważne, raczej nie wpłynie to negatywnie na bezpieczeństwo komputerów, ponieważ Google sprawdza programy pojawiające się w jego sklepie. Samowolka znana z Windows nie będzie mieć tu miejsca, więc szansa na zainstalowanie sobie wirusa będzie minimalna.
Dostępność niezliczonej liczby dodatkowych aplikacji, które wkrótce obsłużą Chromebooki, powinny przekonać kolejne osoby do zakupu tych komputerów.