To będzie najbardziej dojrzały zielony robot w historii. Nadchodzi Android N
O Androidzie N wiedzieliśmy wiele już w marcu. Teraz wiemy praktycznie wszystko.
Względem wersji 6.0 Marshmallow, Android N jest raczej drobnym krokiem naprzód, nie rewolucją. I słusznie. System Google’a dojrzał, jest kompletnym rozwiązaniem, więc teraz gigant nie może go rozjeżdżać buldożerem, a raczej delikatnie stukać dłutkiem zmian tu i ówdzie, żeby nie popsuć tego, co zbudował.
Największe zmiany, o których wiedzieliśmy już wcześniej, to natywne wsparcie dla multitaskingu na podzielonym ekranie, oraz tryb nocny, czyli zmiana temperatury barwowej wyświetlacza w zależności od pory dnia (coś a’la Night Shift na iOS lub aplikacji f.lux).
Bardzo możliwe, że zobaczymy też w nowej wersji możliwość… wyłączenia szufladki aplikacji. Choć na scenie nie zobaczyliśmy potwierdzenia tych spekulacji.
Oprócz tego zmiany to drobiazgi typu odświeżonego interfejsu ustawień, lub dodania informacji alarmowych i numerów ICE podczas konfigurowania urządzenia.
Podczas Google I/O nie dowiedzieliśmy się o Android N nic nowego.
Nie poznaliśmy nawet jego nazwy, bo w tym roku Google chce oddać władzę w ręce ludu i pozwolić nam samodzielnie zaproponować nazwę dla nowego, zielonego robota. Osobiście liczę na Nutellę, ale jak wiadomo, skutki głosowania internautów mogą być przeróżne.
W czasie prezentacji przedstawiciel Google podkreślał, że Android N stawia na trzy kwestie - wydajność, bezpieczeństwo i produktywność. Tę ostatnią ma gwarantować tryb nocny i split screen, a także tryb picture-in-picture.
Z tym drugim Google radzi sobie coraz lepiej, o czym mogliśmy się przekonać dzięki raportowi o bezpieczeństwie Androida. Do tego dojdą także nowe aktualizacje, które nie będą już wymagały udziału i zgody użytkownika, a nawet nie trzeba będzie już restartować urządzenia przy aktualizacji.
To pierwsze zaś ma zagwarantować nowe API Vulcan, które zastąpi OpenGL. Dzięki niemu gry mają wyglądać jeszcze lepiej, działać jeszcze płynniej, a mobilny gaming osiągnąć zupełnie nowy wymiar. I nic dziwnego, że Google mocno stawia na ten obszar, bo granie mobilne jest przyszłością, co do tego nie można mieć wątpliwości.
Dzisiejsza prezentacja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Android, ten na smartfonach, jest już kompletny. Dlatego teraz Google skupia się na Androidzie w innych miejscach - w domu, poprzez Google Home i Assistant, na zegarkach, poprzez Android Wear 2.0 i w wirtualnej rzeczywistości, poprzez projekty Daydream i Tango.
Dla użytkowników to jednak dobra wiadomość.
Android to najpopularniejszy system operacyjny na świecie i jego dojrzałość odczuwamy wszyscy. Oczywiście mówiąc „wszyscy” mam na myśli tych, którzy w ogóle doczekają się aktualizacji do najnowszej wersji systemu.
Bo choć Google coraz lepiej sobie radzi z problemem fragmentacji, bo nadal jest ona żywa i prawdziwa, a z pokazanych nowości skorzysta póki co naprawdę ledwie garstka użytkowników.
A więc… co z tego, że Android w swojej najnowszej wersji jest dojrzały, skoro przekona się o tym tylko niewielki odsetek posiadaczy smartfonów z zielonym robotem?
Android N zadebiutuje "tego lata", wtedy też pewnie zobaczymy urządzenia mające go reprezentować, czyli nowe Nexusy. Mam nadzieję, że do tego czasu Google zdąży wymyślić solucję na problem fragmentacji. Inaczej - na swój sposób - nowy Android to troszeczkę sztuka dla sztuki.