Google jednym ruchem może zabić całą rewolucję aplikacji dla Windows 10
Pamiętacie newsa o planowanym oficjalnym wprowadzeniu obsługi aplikacji z Androida w środowisku Chrome? To miłe wieści dla użytkowników tej przeglądarki i śmiertelne zagrożenie dla Sklepu Windows.
Gdy Microsoft obudził się z ręką w nocniku i zorientował się, że rynek mobilny jest w tej chwili jednym z najistotniejszych, zaczął desperacko walczyć o bycie istotnym. Kolejne edycje Windows Phone oraz przystosowany do tabletów nowy Windows… nie kopmy leżącego i stwierdźmy po prostu, że konsumenci nie byli zainteresowani tym, by wymieniać swoje iPady, iPhone'y i Samsungi Galaxy na urządzenia z interfejsem kafelkowym.
Microsoft się jednak nie poddawał i próbował wielu rzeczy. Przez wiele lat, wydając na to dziesiątki, jeśli nie setki, milionów dolarów. I w końcu, wydawać by się mogło, znalazł swoją drogę. Pokrętną, opaczną, ale jedyną, jaka mu pozostała. Postanowił wykorzystać swoją niekwestionowaną dominacje na rynku komputerów osobistych i… to zaczęło mieć sens.
Co prawda rynek telefonów został przegrany całkowicie, a aktualne wysiłki Microsoftu w tym zakresie mają na celu jedynie podtrzymanie aktywności, by nie zniknąć całkowicie i czekać na lepsze czasy, tak dzięki hybrydom w końcu zaczął odnosić sukcesy. Hybrydy są najszybciej rosnącą kategorią urządzeń mobilnych, a konkurencja nie ma na nie sensownej odpowiedzi.
Microsoft wykorzystał mechanizm, który w teorii, patrząc po trendach rynkowych, nie powinien działać. Dziś kluczowym rynkiem jest rynek mobilny i to on rozszerza swoje wpływy na komputery osobiste. Uniwersalne aplikacje Microsoftu wykorzystały odwrotny mechanizm i rozruszały microsoftową część rynku mobilnego przez popularność Windows na laptopach i uniwersalność ich kodu. To nie powinno było zadziałać, ale wbrew logice idzie całkiem nieźle.
Problem w tym, że Google właśnie powiedział „stop!”
Wygląda na to, że już niedługo środowisko uruchomieniowe Chrome, a więc przeglądarka internetowa oraz system operacyjny Chrome OS, będą w stanie uruchamiać na dowolnym urządzeniu aplikacje z Androida. Przypomnijmy: Android jest w tej chwili najpopularniejszym wśród konsumentów systemem mobilnym. To oznacza, że na naszych laptopach i hybrydach uruchomimy nasze ulubione aplikacje z systemu Google’a. Które znamy, lubimy i które nie zmuszają nas do korzystania z alternatyw.
Nie tylko rozwiązuje to problem Chrome OS, na którego brak jakichkolwiek sensownych i użytecznych aplikacji, ale również może spowodować, że odwiedzanie Sklepu Windows czy nawet Mac App Store straci sens. Dzięki technikom NaCL i ARC, jakie stworzył Google, aplikacje te powinny działać całkiem sensownie. Może nie tak dobrze, jak te napisane specjalnie dla Windows czy OS X, ale dostatecznie dobrze, by się tym nie przejmować.
Wiele wskazuje na to, że Android ostatecznie staje się nowym Windowsem, czyli graczem który może nie ma absolutnego monopolu na rynku, ale jest go na tyle bliski, że cała reszta będzie brana pod uwagę jako nisza. Oczywiście nie wszędzie i nie zawsze: Windows jeszcze przez lata będzie bardzo ważny w dużych firmach i korporacjach.
Jeżeli jednak okaże się, że Chrome w sensowny sposób da nam dostęp do zasobów Sklepu Play, to może to oznaczać, że zarówno OS X, jak i Windows, będą równie istotne dla rynku konsumenckiego, co Mac OS i Linux te półtorej dekady temu. Specjaliści i entuzjaści nadal będą się interesować, reszta będzie używać Chrome’a i Androida.