REKLAMA

To nie koniec marzeń o ekologicznym locie dookoła świata. Solar Impulse 2 znów poleci

To miał być wielki przełom, niczym lot Ikara na skrzydłach z wosku. Ale tak jak i mitologiczny Ikar, Solar Impulse 2 za bardzo zbliżył się do słońca. Teraz znów wzbija się w powietrze.

18.04.2016 11.10
Solar Impulse 2 znów wzbije się w przestworza.
REKLAMA
REKLAMA

Okrążyć kulę ziemską w samolocie napędzanym w 100% przez energię słoneczną - taki cel postawili sobie piloci i pomysłodawcy projektu Solar Impulse 2, Andre Borschberg i Bertrandt Piccard.

Lot Solar Impulse 2 miał być wielkim, niemal epokowym wydarzeniem.

Cała misja dwóch szwajcarskich pilotów polegała nie tylko na tym, aby pokonać ludzkie ograniczenia i udowodnić, że spalające tysiące galonów ropy samoloty również mogą stać się ekologiczne. Solar Impulse 2 miał być sygnałem dla wszystkich mieszkańców naszej planety, swoistym wezwaniem do działania, żebyśmy zaczęli dbać o środowisko, nim będzie za późno. Pierwotny plan zakładał, że samolot zasilany energią słoneczną po starcie w marcu ubiegłego roku z Abu Dhabi dotrze do Paryża na listopadowy szczyt ekologiczny. Tak się jednak nie stało.

Nieprzypadkowo porównałem Solar Impulse 2 do mitologicznego Ikara. Tak jak Ikar na swoich woskowych skrzydłach zanadto zbliżył się do słońca, tak i samolot solarny nie okiełznał jego potęgi. Skrzydła Ikara się stopiły, a w Solar Impulse 2 doszło do przegrzania całego napędu.

Z powodu tej poważnej usterki samolot został uziemiony na Hawajach w lipcu 2015, ale teraz jest znów gotowy do lotu i pokonania drugiej części najtrudniejszego etapu wyprawy - przelotu nad Oceanem Spokojnym. Podczas pierwszego, rekordowego etapu, który trwał pięć dni i nocy, Solar Impulse 2 przemierzył trasę z Nagoyi na Hawaje, nie zużywając przy tym ani kropli benzyny.

Drugi etap będzie tylko nieco mniej wymagający - potrwa 4 dni i 4 noce. Po, daj Boże, szczęśliwym przelocie do Ameryki Północnej piloci będą kontynuować podróż, by wrócić do Abu Dhabi, miejsca startu samolotu.

W czasie przerwy technicznej ekipa jednak nie próżnowała, testując maszynę, sprawdzając ponownie wytrzymałość pilotów i upewniając się, że nie dojdzie do ponownej awarii:

Misja trwa, ale czy nadal skupia tyle uwagi?

Pisząc tekst tuż po tym, jak Solar Impulse 2 został uziemiony, zastanawiałem się, czy misja ekipy dalej będzie miała taki sam wydźwięk, jaki miała mieć - i nadal podtrzymuję zdanie, że niestety, szansa na zrobienie wrażenia przepadła. Owszem, ten przelot nadal będzie wielkim wyczynem, ale oddźwięk przedsięwzięcia niestety może rozejść się po kościach, bo oczy całego świata już nie patrzą w jego stronę.

Ekipa robiła wszystko, co w jej mocy, żeby utrzymać uwagę widza. Najpierw pojawił się newsletter, potem media społecznościowe projektu zmieniły kierunek - zamiast informować o kolejnych etapach podróży (która stanęła w miejscu), zaczęły być nieco bardziej nastawione na ekologię per se i krzewienie idei, których obrazem ma być przelot solarnego samolotu.

Nie można też zapomnieć, że projekt wspierają tacy giganci jak Omega czy Google. Solar Impulse 2 pozostaje więc na ustach wielu ludzi, ale nie aż tak wielu, jak mogłoby to mieć miejsce, gdyby przelotu udało się dokonać według zamierzonego planu.

W tej chwili ekipa czeka już tylko na odpowiednie okno pogodowe. Gdy współpracujące zespoły meteorologiczne dadzą zielone światło, Solar Impulse 2 znów poderwie się do lotu. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Wylot może mieć miejsce jeszcze dziś, lub nawet za kilka tygodni. Ważne jednak jest to, że marzenie o locie dookoła świata w samolocie napędzanym energią słoneczną nadal żyje.

I pomimo wszelkich przeciwności ekipa Solar Impulse nie ustaje w trudach, by doprowadzić projekt do końca. Choćby dlatego zasługuje on na naszą niesłabnącą uwagę.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA