Udało się na nowo zdefiniować granice ludzkich możliwości
118 godzin, 7200 kilometrów - taki czas i odległość spędził w powietrzu napędzany energią słoneczną samolot Solar Impulse 2, przelatując nad Oceanem Spokojnym. I tym samym ustanawiając rekord świata, który nieprędko zostanie pobity.
Osiadając maszyną na lotnisku w Kalaeloa, pochodzący ze Szwajcarii pilot Andre Borschberg nie tylko ustanowił rekord najdłuższego lotu samolotem napędzanym energią słoneczną, lecz także najdłuższego lotu bez tankowania, który uprzednio należał do amerykańskiego podróżnika, Steve'a Fosseta i wynosił 76 godzin.
Nie obyło się jednak bez komplikacji zarówno przed rozpoczęciem tego odcinka trasy dookoła świata, jak i tuż po starcie
Po dotarciu do Nanjing w Chinach ekipa Solar Impulse czekała aż dwa miesiące na możliwość odbycia lotu nad Pacyfikiem. Oczekiwanie wynikało z faktu, iż aby pokonać ocean konieczna była sprzyjająca pogoda, a konkretnie aż pięciodniowe okno.
Gdy już się wydawało, że warunki atmosferyczne w końcu pozwalają na kontynuację podróży, zaledwie kilka godzin po starcie Borschberg musiał nieplanowanie lądować w Japonii, by wyruszyć ponownie dopiero po blisko miesiącu, z powodu m.in. uszkodzeń skrzydła samolotu.
Również w trakcie przelotu nad oceanem Solar Impulse 2 napotkał pewne trudności w postaci dwóch frontów atmosferycznych, lecz udało mu się je pokonać bez szwanku.
Oprócz możliwości maszyny, ten odcinek był także próbą wytrzymałości dla pilota. Ten zaś w wywiadzie dla BBC powiedział, iż pomimo blisko pięciu dni w ciasnym kokpicie samolotu, nie jest aż tak zmęczony, jak się spodziewał. Jak widać wielomiesięczne przygotowania fizyczne, połączone z treningiem auto-hipnozy opłaciły się i Andre Borschberg bezpiecznie pokonał największe wyzwanie wyprawy.
Stosunkowo niewiele krótszy odcinek czeka teraz na Bertranda Piccarda, drugiego pilota, który pokona ok. 4700 kilometrów dzielące Hawaje i Phoenix w stanie Arizona. Planowo ma mu to zająć około 100 godzin. Z tego względu samolot nieprędko poderwie się z hawajskich wysp, ponieważ pomijając konieczne naprawy pojazdu, po raz kolejny synoptycy czekają na odpowiednie warunki atmosferyczne, aby dać ekipie zielone światło do startu.
Do końca przelotu dookoła świata jeszcze daleko, ale już dziś możemy mówić o historycznym wydarzeniu i ważnym manifeście na rzecz odnawialnych źródeł energii.
Dokonania Solar Impulse 2 są wyraźnym sygnałem dla całego świata, jakie mogą być możliwości wykorzystania energii słonecznej
A o to w tym całym przedsięwzięciu chodzi. Żeby nie tylko przesunąć granice możliwości, ale też podnieść świadomość społeczną ludzi na całym świecie.
Jak podkreśla pilot, Andre Borschberg "teraz można polecieć dalej samolotem bez paliwa, niż napędzanym paliwem. To nie tylko ważny pierwszy raz dla całej historii awiacji, ale przede wszystkim dla energii odnawialnej".
Będziemy nadal obserwować to niezwykłe wydarzenie, bo choć najtrudniejszy etap jest już za ekipą Solar Impulse, to z pewnością czeka ich jeszcze wiele wyzwań, nim napędzany energią słoneczną samolot ponownie wyląduje w Abu Dhabi, skąd wystartował.
Zgodnie z planem i uwzględniając możliwe opóźnienia, ma to nastąpić nie później niż z końcówką października, przed planowanym na listopad szczytem w.s. alternatywnych źródeł energii w Paryżu. Trzymamy kciuki, żeby się udało.
I jak tu nie mówić, że żyjemy w niesamowitych czasach?