W technologii rok 2015 miał jedno imię. To Windows 10
Największą premierą tego roku nie było nic od Apple’a, Google’a czy jakiegokolwiek innego producenta. Windows 10 był na ustach wszystkich. I to do tego stopnia, że nawet o nowych Lumiach z tym systemem mówi się dużo i głośno. Choć nikt nie wierzy w ich sukces.
To niesamowity rok dla Microsoftu oraz wszystkich w jakiś sposób z nim związanych. O nowym otwarciu tej firmy mówiło się już znacznie wcześniej. Zmiana lidera, zmiana organizacji, zmiana filozofii a nawet zmiana kultury – to zaczęło się już za czasów rządów Steve’a Ballmera, a Satya Nadella jest „tylko” kontynuatorem tych zmian. Nie zmienia to faktu, że dopiero w tym roku widzieliśmy pierwsze owoce tych zmian. To dopiero początek podróży i nie obyło się bez potknięć, ale bez wątpienia największym wydarzeniem tego roku, dla świata IT i dla samego Microsoftu, był produkt, który, paradoksalnie, nie jest z punktu widzenia strategii giganta z Redmond najistotniejszy.
To oczywiście Windows 10 i wszystko, co z nim związane
Choć Microsoft zerwał z uzależnieniem od swojego systemu operacyjnego i stawia teraz na multiplatformowość, tak trudno nie być pod wrażeniem najnowszego systemu operacyjnego tej firmy. Nie jest on doskonały i, jak zawsze, na komputerach na których nie jest preinstalowany potrafił sprawiać kłopoty. Konkurencji dął jednak sporo do myślenia.
Windows 10 jest znacznie lepszy od Windows 7 i Windows 8.1 i w końcu nie posiada rozdwojenia jaźni jeśli chodzi o optymalizację pod obsługę palcem i kursorem. Na upartego, znalazłbym kilka słabości, zwłaszcza w trybie tabletowym, ale jako całość, Windows 10 broni się znakomicie i nie ma powodów do jakichkolwiek kompleksów.
Podobnie też jak Windows 8, wyprzedza nieco swoje czasy. „Ósemka” pojawiła się zanim urządzenia hybrydowe zdobyły popularność – pierwsze z nich były zbyt ułomne, by mogły rywalizować z konkurencją. Podobnie jest w przypadku Continuum, a więc mechanizmu, który dostosowuje interfejs użytkownika do kontekstu urządzenia, na którym jest wyświetlany. Tak, na telefonie popracujemy prawie jak na PC. Jednak z uwagi na ograniczenia sprzętowe, owo „prawie” jest miejscami dość bolesne. Nie mam jednak żadne wątpliwości, że telefoniczne hybrydy staną się równie popularne, co te tabletowe. A wtedy, tak jak w przypadku hybryd laptopa i tabletu, konkurencja nie będzie miała na to żadnej odpowiedzi.
Możliwości Windows 10 są dopełniane przez dwa znakomite sprzęty z tym systemem. Xbox One, po aktualizacji do Windows 10, stał się znacznie bardziej responsywny i wygodny. No i jest jeszcze Surface Pro 4. Absolutny król urządzeń hybrydowych, który choć wymagał kilku łatek już po wejściu do sprzedaży, tak dziś jest urządzeniem absolutnie niezrównanym. I to właściwie w każdej kategorii. Już Surface Pro 3 był świetny, a Surface Pro 4 spełnia wszystkie swoje obietnice a także o wiele więcej. Nigdy wcześniej Microsoft nie stworzył tak dobrego sprzętu, jak hybryda o której mówimy.
Pozytywne recenzje zbiera też Microsoft Band 2. Niestety, nie miałem styczności z tym urządzeniem, nie widziałem też wyników sprzedaży, więc trudno mi o dalszy komentarz.
Nie zabrakło też kilku wpadek
Do pierwszej muszę niestety zaliczyć telefony Lumia najnowszej generacji. Dlaczego, skoro wystawiłem im pozytywną recenzję? Co więcej, sam takowego używam i nie chcę zmieniać? Otóż jak zapewne pamiętacie, w recenzji swojej wspominałem o problemach z oprogramowaniem, które wynikają z nieukończenia nad nim prac. Nie, nie pomyliliście się podczas czytania: Windows 10 dla telefonów komórkowych i małych tabletów nie jest jeszcze gotowy, mimo iż urządzenia z tym systemem są już w sprzedaży.
Jestem absolutnie przekonany, że przez najbliższy miesiąc ostatnie problemy, dotyczące przede wszystkim usypiania i wznawiania procesów systemowych i aplikacji zostaną usunięte. Nie wydaje się jednak sprzętu na rynek z tak oczywistymi wadami. Widzę dokąd zmierza Windows 10 na telefonach i kierunek ten bardzo mi się podoba. I właśnie dlatego jestem bardzo zadowolony z przesiadki na Lumię 950 XL z tym systemem operacyjnym. Telefon ten jednak, właśnie z uwagi na niezałatane bugi, wystawił już kilka razy moją cierpliwość na próbę.
Wpadką też jest przeglądarka Edge, która cierpi na dokładnie tej samej natury problemy, co mobilny Windows 10. Jest to produkt wydany na rynek przedwcześnie, w stanie niedokończonym. I tak jak pomysł na niego jest bardzo dobry, podobnie jak wdrożenie go w praktykę, tak do teraz przeglądarka potrafi się zawiesić, a obsługa rozszerzeń pojawi się dopiero… w przyszłym roku.
Do porażek należy też zaliczyć zaprzestanie prac nad Astorią, a więc możliwością uruchamiania androidowych aplikacji na Windows. Decyzja o zamknięciu projektu być może była i słuszną, ale po szumnych zapowiedziach sprzed paru miesięcy odwrót o 180 stopni jest, delikatnie rzecz ujmując, kompromitujący. Nadal jednak tworzone są mechanizmy do przenoszenia aplikacji webowych, Win32 i tych z iOS-a.
Ostatnią, ale za to największą, jest wycofanie się z atrakcyjnych ofert na OneDrive’a. E-dysk Microsoftu, choć jeden z pierwszych na świecie, od zawsze miał mocną konkurencję. Właściwie, to prawie pod każdym względem, z nielicznymi wyjątkami, Dropbox jest lepszy, a i Box czy Dysk Google są bardzo ciekawymi alternatywami. Atutem OneDrive’a był jednak stosunek możliwości i funkcjonalności do ceny. Dostawaliśmy dużo, dostawaliśmy coś dobrego, dostawaliśmy niedrogo. Czas przeszły, dokonany, a wytłumaczenie tego absurdu przez Microsoft jest tak głupie, że aż trudno mi uwierzyć, że prawdziwe.
I na samym końcu Office 2016
Nie mam najmniejszego pojęcia w której kategorii umieścić ten, jakże istotny dla Microsoftu element. Z jednej strony jest to dla posiadaczy Office’a 365 darmowa aktualizacja i, tak po prostu, jeszcze lepsze narzędzia będące częścią najpowszechniej wykorzystywanego i najlepszego pakietu biurowego na świecie.
Z drugiej jednak… podejrzewam, że spora część tych z was, którzy używają Office’a 365, nie jest pewna co wniosła aktualizacja do edycji 2016, poza lekkim estetycznym liftingiem interfejsu, znacznie wygodniejszym systemem Pomocy oraz wprowadzenia lepszego mechanizmu do wspólnej pracy nad danym dokumentem. Office 2016 to mnóstwo nowości dla klienta korporacyjnego, ale użytkownik indywidualny (lub mała firma), który zamiast Office’a 365 wybrał płacenie za Office’a 2013, może sobie odpuścić zakup „jeszcze lepszej wersji najlepszego pakietu biurowego na świecie”. Wydatek nie będzie współmierny do korzyści.
Co dalej?
Microsoft otwiera się nie tylko ideowo, ale również i w sposób bardzo praktyczny. Oznacza to, że jeżeli firma widzi potencjał w jakimś startupie, nie wacha się go kupić, by przejąć lepsze pomysły od swoich własnych. Sunrise czy Acompli to tylko przykłady tego typu przejęć, należy się spodziewać, że tych będzie więcej.
Oprócz tego należy się spodziewać dalszego rozwoju Windows 10, szczególnie jego ciut ułomnej edycji mobilnej. Bardzo ważny jest też HoloLens, który wkrótce trafi do pierwszych zewnętrznych deweloperów. Porażka tego urządzenia niewiele zmieni, jednak jego sukces może dać firmie Microsoft jeszcze większą przewagę nad konkurencją.
Ostatnią „oczywistością” jest integracja sklepów z aplikacjami. Co prawda to już się prawie wydarzyło, ale, po pierwsze, Windows 10 dla Xbox One nadal jeszcze nie ma dostępu do Sklepu Windows (co ma się zmienić na wiosnę), a po drugie teraz Microsoft będzie spędzał wiele czasu i wydawał wiele pieniędzy na edukację programistów i promowanie w ich środowisku idei uniwersalnych aplikacji UWP. Bo te nadal stanowią niewielką część oferty Sklepu Windows.
Należy się też spodziewać dalszej rozbudowy Azure’a, który i tak już należy do liderów rynku przetwarzania w chmurze. Azure ma jednak bardzo mocnego konkurenta w postaci AWS od Amazonu.
A nie zapominajmy o jednym: to właśnie chmura i usługi przez nią świadczone są dla Microsoftu priorytetem. Cała reszta, nawet Windows 10, to tylko dodatki, mające wspierać fundament giganta z Redmond. A tym, już od dłuższego czasu, nie jest Windows, a właśnie Azure i polegający na nim w wielu kwestiach Office 365.