Surface Pro 4, czyli o tym, jak piękna jest ewolucja – recenzja Spider’s Web
Mieliśmy przyjemność obcowania z najnowszą hybrydą Microsoftu i nasze wrażenia, w dużym uproszczeniu, można skrócić do dwóch wniosków. Po pierwsze, Surface Pro 4 jest najlepszą hybrydą na rynku, deklasującą konkurencję. Po drugie, nadal ma kilka irytujących wad, którymi Surface Pro 5 będzie musiał się zająć.
Microsoft Surface Pro był urządzeniem przełomowym, choć jego wpływ na rynek obserwujemy dopiero teraz. Nowy iPad czy Nexus czerpią garściami z pomysłu na hybrydę Microsoftu, tak jak inni producenci komputerów, którzy w swoim przypadku stawiają na Windows. Było to też urządzenie pełne pięknych kompromisów. Kompromisów i wad. Ówczesny stan techniki nie pozwalał upakować jego podzespołów w obudowę równie cienką, co zwyczajne tablety. Był grubawy, ciężkawy i nie sprawdzał się najlepiej w pracy na kolanach. I choć był urządzeniem niedoścignionym przez konkurencję, to zarazem, paradoksalnie, był zbyt ułomny a zarazem wysoko wyceniony, by podbić serca szerszej publiczności.
Microsoft jednak się nie poddał. Surface Pro 2 był odchudzoną, poprawioną wersją oryginału. Surface Pro 3 stał się sprzedażowym hitem, eliminując właściwie większość wad tej linii komputerów. Surface Pro 4 to przejście na zupełnie nowy poziom. I tak jak żadna ze zmian wprowadzonych do hybrydy Microsoftu nie jest rewolucyjna, tak ewolucja zaprowadziła go do pięknego miejsca. Chciałoby się napisać, że miejsca bez skazy, ale niestety… na to jeszcze za wcześnie. Choć jest już tak blisko.
Nawet nie trzeba go uruchamiać, by już się w nim zakochać
Nie trzeba być fanbojem Microsoftu, by po wyjęciu z pudełka tego urządzenia zatrzymać się na chwilę i po prostu się na nie pogapić. Surface Pro 4 sprawia fenomenalne wrażenie. Jest duży, a zarazem poręczny. Jest bardzo lekki i cienki, a zarazem ma w sobie potężne podzespoły (wersja jaką otrzymaliśmy do testów posiada procesor Core i5 Skylake, 8 GB RAM, 256 GB SSD). Charakterystyczny stojak odchylamy bez wysiłku, a ten może przyjąć prawie że dowolne ustawienie.
Dołączony rysik nie wymaga już żadnego mocowania, wykorzystując pole magnetyczne do bycia przytwierdzonym do wykonanej ze stopu magnezu obudowy. Sprzedawana osobno klawiatura Type Cover dla Surface Pro 4, którą również otrzymałem do testów i która jest obowiązkowym zakupem do tego urządzenia (do teraz nie rozumiem czemu sprzedawana jest osobno) ma duży, miły w dotyku touchpad, a przyciski mają idealny skok i fakturę (choć oczywiście to wynika z subiektywnych preferencji).
[gallery link="file" columns="2" size="large" ids="443629,443630"]
To piękne urządzenie w pięknej formie. Lekkie, cienkie, potężne, miłe dla oka. Pierwsze wrażenie powinno uspokoić nabywcę tej zdecydowanie nie należącej do najtańszych hybrydy. Nawet logo Microsoftu dodane jest w gustowny sposób, poprzez chromowane wykończenie z tyłu obudowy. Brawo!
Przejdźmy jednak do rzeczy
Surface Pro 4 to urządzenie, które ma być ultramobilne i wygodne jako tablet, a zarazem oferować dogodne warunki do pracy. Dlatego też z generacji na generacje Microsoft powiększa jego wyświetlacz i zrobił to ponownie: 12,3-calowy Surface Pro 4 ma wyższą przekątną ekranu od swojego poprzednika przy zachowaniu jego wymiarów. Udało się to osiągnąć dzięki zredukowaniu powierzchni ramki wokół wyświetlacza. „Czwórka” jest też chudsza od Surface Pro 3: ma raptem 8,4 mm grubości i 0,786 kg wagi. A, przypominamy, to urządzenie kryje w sobie mobilną wersję procesorów Core, w tym Core i7 w najdroższej wersji.
Redukcję rozmiaru udało się też osiągnąć poprzez zlikwidowanie sprzętowego przycisku Start. Surface Pro 4 jest sprzedawany z preinstalowanym Windows 10, który zapewnia w sposób software’owy do niego dostęp. Jest to jednak pewien kompromis: istnieją scenariusze użytkowania, w których sprzętowy Start byłby wygodniejszy. Jednak korzyści przeważają nad stratami.
Drugie wrażenie jest równie pozytywne co pierwsze. Po uruchomieniu Surface Pro 4 prezentuje kolejną ze swoich zalet, jaką jest od zawsze w komputerach z tej linii wyświetlacz PixelSense. Reaguje bezbłędnie na dotyk, wyczuwa 1024 poziomy nacisku dołączonego rysika, a pracuje w rozdzielczości 2736 x 1824 pikseli (267 ppi). To lepszy wynik nawet od iPada Pro, że o Macbooku Air nie wspomnę. Na tym jednak jego zalety się nie kończą. Wyświetlacz ma niesamowitą jakość i wydaje się perfekcyjnie odwzorowywać kolory. To najwyższa klasa ekranu, której nie udało mi się napotkać w żadnym innym urządzeniu. Jeżeli jesteś grafikiem czy fotografem, Surface Pro 4 już teraz powinien być dla ciebie oczywistym wyborem.
[gallery link="file" columns="2" ids="443635,443636"]
Uważny Czytelnik z pewnością zauważy, że z rozdzielczości ekranu wynika, że ten ma proporcje 3:2. Po raz pierwszy pracowałem dłużej na tego typu wyświetlaczu i uważam go za idealny kompromis. 16:9 i 21:9 wspaniale sprawdzają się w pracy biurowej lub jej podobnej. Z kolei proporcje 4:3 idealnie nadają się do konsumpcji treści. 3:2 bardzo dobrze sprawdza się w obu rolach, dzięki czemu na Pro 4 równie wygodnie się pracuje w trybie laptopa, co przegląda Internet w trybie tabletu. Mam nadzieję, że pojawi się więcej notebooków innych firm z takimi wyświetlaczami. To zdecydowanie strzał w dziesiątkę.
Pisanie i rysowanie
Surface Pen jest dołączony do komputera, zaś Type Cover będziesz musiał dokupić osobno. I zdecydowanie chcesz to zrobić, mimo wysokiej dopłaty. Klawiatura ta przenosi użyteczność Surface’a na zupełnie nowy poziom i zdecydowanie powinna być dołączana do pudełka z urządzeniem. No ale wtedy to byłoby droższe, a reklamy porównawcze z Applem stałyby się nieaktualne…
Rysik jest bardzo wygodny. Ma właściwą masę i kształt, dobrze leży w dłoni i wygodnie się za jego pomocą sporządza notatki. W końcu też znika problem jego przechowywania. Rysik nie jest już doczepiany ani do złącza zasilania uniemożliwiając nam ładowanie komputera, ani do sprzedawanej osobno (sic!) dedykowanej mu szmacianej pętelki. Zamiast tego jest pewnie przytwierdzony do jednej z krawędzi Surface’a wykorzystując pole magnetyczne. Rysik wyposażony jest w cyfrową gumkę i przycisk funkcyjny, za pomocą którego możemy uruchomić błyskawicznie OneNote’a.
Type Cover tym razem występuje w wersji wyspowej, co znacznie ułatwia pisanie bezwzrokowe. Jest też automatycznie podświetlana, a owo podświetlenie jest wyłączane, gdy przez dłuższą chwilę nie piszemy, by oszczędzać energię. Jest wykonana z materiałów najwyższej klasy, bardzo przyjemnych w dotyku i pisze się na niej rewelacyjnie. Podobnie jak u poprzednika, klawiatura wyposażona jest w magnetyczne usztywnienie, dzięki czemu w końcu bez problemu można pracować na Surface trzymając go na kolanach. Pokryty szkłem gładzik jest również całkiem przyzwoity. To była zawsze pięta achillesowa Type Cover i choć tym razem Microsoft nie osiągnął stanu idealnego (znam kilka komputerów PC posiadających lepsze gładziki), tak jest on zdecydowanie wygodny i za ów gładzik Microsoft nie musi się już wstydzić.
[gallery link="file" size="large" columns="2" ids="443610,443613"]
Praca i rozrywka
Specyfikacja tego sprzętu właściwie mówi wszystko o jego możliwościach, ale jeżeli ktoś tego jeszcze nie wydedukował, to, pro forma, jest bardzo dobrze. A przynajmniej w modelu otrzymanym do testów. Surface’a Pro 4 zaprzągłem do swojej codziennej pracy, która wymaga wielu uruchomionych „krowiastych” aplikacji z Adobe Creative Cloud, wielu otwartych kart w przeglądarce, pracy na wielu monitorach i właściwie wszystkiego poza wyjątkowo intensywnych operacji graficznych, takich jak projekty CAD/CAM czy montowanie wideo w 4K. Jedynym momentem, w którym wiedziałem, że ów komputer zaczyna się męczyć, to uruchomienie aktywnego chłodzenia. Które, nawiasem pisząc, świszczy nieprzyjemnie głośno. Na szczęście uruchamia się rzadko, a Surface Pro 4 nawet na chwilę się nie zatkał, mimo przytłoczenia „obowiązkami”.
To, co może przeszkadzać, to niewielka ilość portów. Mamy raptem slot na kartę microSD jedno złącze USB 3.0 i jedno złącze mini-DisplayPort do swojej dyspozycji. Przydałoby się chociaż drugie USB. Niektórzy z was zapewne będą musieli nosić ze sobą odpowiedni hub rozdzielający na kilka portów. Mi udało się tego uniknąć, ale…
Ciekawym dodatkiem jest kamera internetowa zgodna z Windows Hello. Dzięki temu możemy zabezpieczać nasz komputer zaawansowaną a zarazem banalną w praktycznym wykorzystaniu biometryką. Komputer podczas logowania, zamiast żądać od nas PIN-u, może po prostu wykonać skan tęczówki oka naszej twarzy. Działa to na tyle błyskawicznie, że cały proces właściwie jest trudno dostrzegalny, a urządzenie po jego uruchomieniu jest praktycznie od razu gotowe do pracy, z zalogowaniem się w bezpieczny sposób na nasze Konto Microsoft włącznie.
Nawet głośniki Surface Pro 4 robią duże wrażenie. Gdy po raz pierwszy uruchomiłem odtwarzacz muzyczny byłem wręcz zdumiony. Microsoft w jakiś sposób oszukał prawa fizyki i umieścił w komputerze znakomity system dźwiękowy, zapewniający przestrzeń, głębie i nawet miękkie niskie tony. To nie jest w żadnym razie sprzęt audiofilski, ale gra zdecydowanie lepiej od najtańszych zewnętrznych głośników komputerowych.
A teraz kilka kontrowersji
Do tej pory wymieniłem dwie wady tego komputera (przypomnę: tylko jeden port USB, głośna praca chłodzenia, gdy to się jednak uruchomi), rozpływając się w samych superlatywach przy reszcie jego cech. Wymyślcie dowolną cechę tabletu, komputera lub hybrydy a ja wam odpowiem: „Surface Pro 4 jest najbliższy ideałowi”. Poza powyższymi dwoma. Oraz poza tymi, które wymienię poniżej. Czemu wymieniam je osobno?
Ponieważ ja, oraz kilkoro innych recenzentów, zadaliśmy firmie Microsoft pytania z nimi związane i dowiedzieliśmy się, że wynikają one z usterek w oprogramowaniu, które mają zostać wyeliminowane w nadchodzącej aktualizacji oprogramowania układowego Surface Pro 4.
Z jednej strony, to możliwe i technicznie wykonalne. Na dodatek jeden z zarzutów został przez właśnie taką aktualizację wyeliminowany, przez co został wykreślony z tej recenzji (w urządzeniu nie działał Windows Hello), więc można dać Microsoftowi kredyt zaufania. Z drugiej jednak strony, wady w recenzowanym urządzeniu istnieją i czuję się w obowiązku je wskazać. Nikt przecież nie powiedział, że Microsoft faktycznie zdoła je usunąć.
Zacznę od drobnej usterki, która w oczywisty sposób jest tymczasowa. Chodzi o niestabilną pracę sterownika graficznego Surface’a Pro 4. Tak, komputer Microsoftu z systemem Microsoftu ma źle dobrany sterownik, przez co raz na kilka godzin się „zamraża” na kilka sekund, wyświetlając po chwili komunikat o konieczności ponownego uruchomienia sterownika Intela dla Windows 8 (sic!). Komputer się nie zawiesza, nasza praca więc nie przepada, ale i tak jest to irytujące.
[gallery link="file" size="large" ids="443615,443617,443620"]
Drugi zarzut jest znacznie poważniejszy. Jest to nieprzewidywalny i rozczarowujący czas pracy na akumulatorze. Jeżeli faktycznie jest to problem oprogramowania (największym problem czasu pracy na akumulatorze faktycznie jest stan uśpienia, podczas którego Surface pobiera stanowczo za dużo energii, co mocno sugeruje wadę w oprogramowaniu), to ciekaw jestem nowych, poprawionych wyników. Jeżeli zaś wynika to z ograniczeń sprzętowych (w bardzo wydajnym a zarazem bardzo cienkim i lekkim urządzeniu mogło zabraknąć miejsca na porządny akumulator), no to Surface Pro 4 ma pewien problem.
Moim testem było uruchomienie na domyślnych ustawieniach (a więc z bezprzewodowym połączeniem internetowym, automatyczną jasnością, agentami aplikacji w tle) zapętlonego filmu w rozdzielczości 1080p. Surface Pro 4 zgasł po pięciu godzinach. Z jednej strony to wymagający test i w praktyce to oznacza, że akumulator w typowym użytkowaniu powinien starczyć nam na cały dzień roboczy. Jednak większość testów nowego Macbooka Air wykonanych przy bardzo podobnej metodologii przez przeróżne redakcje dało największemu konkurentowi Surface’a Pro 4 wynik, średnio, około 12 godzin. To druzgocące zwycięstwo Apple’a nad Microsoftem.
Dawno tak nie cieszyłem się z komputera
A myślałem, że już z tego wyrosłem. Moja praca daje mi dostęp do wielu urządzeń od wielu producentów. Coś, co na początku jest wielką atrakcją, staje się rutyną. I choć nadal odczuwa się przyjemność z obcowaniem z danego urządzenia bądź jej brak, tak nadal właściwie korzystam z nich głównie po to, by odnotowywać uwagi do przyszłego tekstu. Z Surface Pro 4, komputerem zdecydowanie nie „zabawkowym”, było zupełnie inaczej. Co chwila go brałem do ręki lub na kolana, znajdując byle pretekst.
Urządzenie to po prostu zapewnia niesamowicie przyjemne wrażenia z użytkowania. Waga, grubość, wrażenia z dotyku jego obudowy, jakość wyświetlacza sprawiają, że jest bardzo dobrym tabletem. Płynnie regulowany stojak, Type Cover z magnetycznym zamkiem, moc obliczeniowa, użyteczny rysik i, ponownie, jakość wyświetlacza czynią z niego bardzo udany notebook do pracy. A możliwość przełączenia się w sekundę z jednego trybu w drugi powodują, że inne urządzenia tracą sens i wydają się w jakiś sposób ułomne. Dobry projekt zwiększa przyjemność obcowania z urządzeniem, a Surface Pro 4 to świetny projekt. A detale takie, jak Windows Hello czy inteligentne podświetlanie przycisków tylko dodają mu smaczku.
Niestety, czas pracy na akumulatorze jest skazą, nieprzyjemną rysą na w przeciwnym razie znakomitej całości. Zalicza się on do kategorii „przyzwoitych”. A to stanowczo za mało, jak na urządzenie mające ambicje i potencjał być najlepszym dotykowym komputerem na rynku, wyznaczającym szanownej konkurencji nowe standardy.
Na deser, fotociekawostki: