Powrót do analoga w przystępnym wydaniu, czyli Fujifilm Instax Mini 70
Jeśli sądzisz, że fotografia analogowa to dawno zapomniana sztuka, jesteś w błędzie. Właśnie jesteśmy świadkami renesansu analogu, tyle że pod postacią aparatów natychmiastowych. Fujifilm właśnie zaprezentował niewielki i banalnie prosty w obsłudze aparat Instax Mini 70.
Fotografia natychmiastowa ma się dobrze, a nawet coraz lepiej. Kiedyś zdjęcia z Polaroida były jedynym sposobem na fotografię natychmiastową, bo tylko w taki sposób można było zobaczyć zdjęcie chwilę po jego zrobieniu. Dziś, w dobie fotografii cyfrowej, jest to absolutnym standardem, a mimo to wraca moda na Polaroidy i inne aparaty natychmiastowe.
Jeśli nie wierzysz, sprawdź sam
Niedawno pisałem o tym, że najchętniej kupowanym aparatem na amerykańskim Amazonie jest… natychmiastowy Fujifilm Instax. Instaksy i wkłady do nich wraz z kamerami GoPro zdominowały pierwszą dwudziestkę bestsellerów w kategorii Camera & Photo.
Obecnie na rynku są tylko dwie firmy produkujące aparaty natychmiastowe. Są nimi Polaroid i Fujifilm. Ten pierwszy jest cieniem samego siebie z czasów analogowych, ale mimo to dalej pokazuje Polaroidy, które można wręcz uznać za innowacyjne. Współczesne Polaroidy nieco straciły swój charakter, bo są wyposażone w ekrany LCD i w istocie zapisują cyfrową kopię zdjęcia, które następnie można wydrukować na zintegrowanej drukarce. Mamy więc fizyczną kopię zdjęcia oraz jego cyfrowy zapis.
Fujifilm z kolei pozostaje wyłącznie przy odbitkach. Taki jest też najnowszy model w rodzinie Instax
Nowy Fujifilm Instax Mini 70
Fujifilm Instax Mini 70 wyróżnia się przede wszystkim niewielką obudową, która ma ok. 11 x 10 x 5 cm, choć dzięki obłościom wydaje się być jeszcze mniejsza. Aparat jest bardzo prosty w obsłudze i umożliwia jedynie dostosowanie ekspozycji (w bardzo ograniczonym zakresie) i wybór jednego z kilku wbudowanych trybów zdjęć. Znalazły się wśród nich tryby Krajobraz, Makro (ostrość od 30 cm) oraz – jakże by inaczej – Selfie. W tym ostatnim w kadrowaniu pomaga lusterko umieszczone obok obiektywu.
Jeśli chodzi o parametry stricte fotograficzne, nie są one szczególnie porywające. Ogniskowa obiektywu to 60 mm, a światło to… f/12.7, a więc kompletna ciemnica. Nic dziwnego, że czułość ISO jest ustawiona na sztywno na dość wysokim poziomie ISO 800. Czas migawki jest dobierany automatycznie z zakresu 1/2 - 1/400 s. W aparacie znajduje się lampa błyskowa i niewielki wizjer optyczny.
Z tyłu obudowy zamiast ekranu znajduje się klapka na wkłady zdjęciowe. Aparat przyjmuje wkłady Instax Mini Film o rozmiarze 86 x 54 mm. Odejmując białą ramkę, zdjęcie ma na nich rozmiar 62 x 46 mm. Kasetka mieści 10 wkładów, a koszt takiej paczki to ok. 35 zł. Zestaw 2x10 sztuk papieru Instax Mini kosztuje ok. 65 zł. Obok baterii (dwa ogniwa CR2 wystarczające na 400 zdjęć), papier jest jedynym elementem eksploatacyjnym. Aparat nie ma wymiennych tuszy czy tonerów.
Nowy Fujifilm będzie dostępny w trzech wersjach kolorystycznych: „kanarkowym”, „morskim” i „księżycowym”. Cena aparatu nie jest jeszcze znana, ale nie powinien on kosztować dużo. Dotychczasowe aparaty Instax kosztowały ok. 300 zł.
Trzeba jednak pamiętać o dość wysokich kosztach eksploatacji. Ponad 3 złote za zdjęcie każe się zastanowić nad wciśnięciem migawki. Można zapomnieć o serii 30 zdjęć selfie dokumentujących wyjście do łazienki. Może właśnie to sprawia, że Instaksy zdobywają tak dużą popularność?